Żużel. Czekał na to wiele lat. Lebiediew jak już wygrał, to ocierając się o perfekcję

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
zdjęcie autora artykułu

Dziewiąty sezon Andrzej Lebiediew jest stałym uczestnikiem TAURON SEC, ale dopiero w sobotę pierwszy raz stanął na najwyższym stopniu podium pojedynczej rundy. W 2017 roku był indywidualnym mistrzem Europy, lecz nawet wtedy żadnej takiej nie wygrał.

Z uwagi na system punktowy, jaki od początku obowiązuje w TAURON SEC, odniesienie turniejowego zwycięstwa w tym cyklu niekiedy ma wymiar głównie prestiżowy. W końcu można nie wygrać finałowego wyścigu, czyli zarazem całych zawodów, a i tak wyjeżdżać z nich bardzo zadowolonym z uwagi na największy zgromadzony dorobek. Taka sytuacja miała miejsce w europejskim czempionacie niejednokrotnie.

W 2017 roku doszło z kolei do jedynej w erze SEC, kiedy indywidualnym mistrzem Europy został zawodnik, który w żadnym z czterech turniejów nie zajął pierwszego miejsca. Tym zawodnikiem był Andrzej Lebiediew stawający za to na podium we wszystkich, tj. trzy razy na drugim stopniu i raz na trzecim. Wówczas reprezentantowi Łotwy złoty medal - co jest cały czas jego największym sukcesem w karierze - dała więc niesamowita regularność.

Lebiediew to jedna z flagowych postaci IME, odkąd organizuje je firma OneSport. W tym roku już po raz dziewiąty jest stałym uczestnikiem, choć de facto to jego ósmy taki sezon, ponieważ w 2020 z udziału wykluczyła go kontuzja nogi. Pomimo tego, że łotewski żużlowiec wobec tego ma częstą okazję do jazdy w tych mistrzostwach, nigdy nie udało mu się zwyciężyć w którymś z turniejów. To w końcu uległo zmianie w minioną sobotę.

I jak już Łotysz po raz pierwszy wygrał, to zrobił to w bezdyskusyjny sposób. W pierwszym wyścigu w Debreczynie dojechał jeszcze do mety drugi, za to we wszystkich pozostałych docierał do niej na czele stawki. Wisienką na torcie był pojedynek z Maciejem Janowskim w finałowej gonitwie. Dla Lebiediewa był to 30. występ w SEC. Nikt wcześniej tak długo nie musiał czekać na triumf w rundzie tego cyklu (patrz tabela poniżej).

29-latek na koncie zebrał więc aż 17 punktów, czyli o 5 więcej niż Janowski. To także wpisuje się w annały europejskiego cyklu. Tylko w 9 z 46 wszystkich imprez w ciągu jedenastu lat istnienia SEC inkasowano w zawodach 17 lub 18 punktów. Po raz ostatni udało się to Robertowi Lambertowi w sezonie 2020 w Toruniu (zgarnął wtedy 17 "oczek").

Wszyscy zwycięzcy turniejów cyklu TAURON SEC w historii (2013-2024):

Zwycięstwa Zawodnik Kraj Pierwsza wygrana
11Leon MadsenDania12. start (2018)
5Nicki PedersenDania5. start (2014)
5Emil SajfutdinowRosja1. start (2013)
4Mikkel MichelsenDania7. start (2019)
4Grigorij ŁagutaRosja5. start (2014)
4Janusz KołodziejPolska14. start (2022)
3Robert LambertWielka Brytania2. start (2018)
2Krzysztof KasprzakPolska1. start (2013)
2Martin VaculikSłowacja4. start (2013)
2Jarosław HampelPolska1. start (2017)
1Andrzej LebiediewŁotwa30. start (2024)
1Vaclav MilikCzechy11. start (2017)
1Piotr PawlickiPolska6. start (2021)
1Artiom ŁagutaRosja7. start (2017)

CZYTAJ WIĘCEJ: Bewley obronił tytuł po walce z Woffindenem. Rozczarowujący występ Lamberta Lebiediew najlepszy na początek TAURON SEC! Podium Janowskiego w Debreczynie

ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że sprzęt go niszczy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty