Fogo Unia Leszno po raz kolejny pokazała, że im cięższa sytuacja, tym lepiej jedzie. Tym razem bez Janusza Kołodzieja, Andrzej Lebiediew oraz Damiana Ratajczaka pokonała KS Apator Toruń 56:34. Dzięki czemu przedłużyła swoje nadzieje nie tylko na utrzymanie w PGE Ekstralidze, ale nawet awans do fazy play-off.
Bez wątpienia jednym z większych bohaterów Wielkopolan był Grzegorz Zengota. 35-latek w niedzielę obok swojego nazwiska zapisał 16 punktów w sześciu startach, będąc jednocześnie najskuteczniejszym zawodnikiem całej konfrontacji. Na torze przegrał tylko raz, w biegu numer 13, z Patrykiem Dudkiem.
- Nie ukrywam, że było to, jeśli nie najlepsze, to jedno z najlepszych spotkań ligowych w mojej karierze. Bardzo się cieszę - powiedział w pomeczowej mix zonie na antenie Eleven Sports 1 żużlowiec Fogo Unii. Na pewno wiele może zawdzięczać świetnym startom.
- Bez tego elementu trudno wygrywać wyścigi. To jest moja mocna strona i muszę ją wykorzystywać. Do tego doszła mądra jazda na trasie. Dlatego cieszę się, ponieważ w ostatnim czasie traciłem trochę pozycji na dystansie - przyznał Zengota.
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko Unia Leszno. Było więcej chętnych na Bena Cooka
Nie ukrywał jednocześnie, że w leszczyńskiej drużynie przed pojedynkiem była ogromna motywacja, co można było zauważyć na owalu. Warto też podkreślić, że w jak najlepszym przygotowaniu przeszkadzała plandeka, która została rozłożona po treningu, przez co niełatwo było powtórzyć takie same warunki.
KS Apator był bezradny już od samego początku konfrontacji. Torunianie po pierwszej serii przegrywali sześcioma, a po drugiej 12 "oczkami". - Trudno nam połapać od początku meczu dobre ustawienia, a później się gubimy. Aczkolwiek to moja teoria. Teraz tak naprawdę gonitwy wygrywa się w parku maszyn i trzeba bardzo dobrze odczytywać tor - przyznał Patryk Dudek.
32-latek w sześciu startach wywalczył 11 punktów. Wygrał jednak wyłącznie swój pierwszy wyścig. W 15. biegu dnia za to dojechał do mety wyłącznie za plecami Zengoty, jednocześnie starając się gonić swojego przeciwnika.
- Ostatnia gonitwa była całkiem dobra, ale prawdopodobnie brakowało mi dobrych ścieżek. Ambicje miałem dość duże, starałem się jechać wszędzie po tym owalu, ale było to chyba zbyt chaotyczne. Uważam, że wyjścia spod taśmy miałem dosyć porządne, ale na trasie kilka punktów zgubiłem - podsumował żużlowiec Apatora.
Czytaj także:
> Tobiasz Musielak przyznaje wprost. Tego żałuje po meczu z Polonią
> Niesamowita metamorfoza zawodnika Stali. Smektała pogrążony w marazmie