W siódmym wyścigu meczu ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z NovyHotel Falubazem Zielona Góra zrobiło się ciasno w pierwszym wirażu i upadek zaliczył Piotr Pawlicki. Paweł Słupski zdecydował, że leszczynianin był winnym przerwania wyścigu i zdecydował się wykluczyć zawodnika drużyny gości z powtórki tego wyścigu.
- Jak się ogląda te mecze i widzi się, jakie decyzje są podejmowane, to człowiek się zastanawia czy się zna na żużlu. Wyjeżdżając równo ze startu, to tutaj w Grudziądzu chyba trzeba było się maksymalnie położyć na koło i szukać kontaktu, choć ja tego nie robiłem - przyznał Pawlicki przed kamerami Canal+ Sport.
- Jeśli ktoś myśli, że upadek przy prędkości jest przyjemny, a obita ręka nie boli, to jest w wielkim błędzie. Nie zgadzam się z decyzją sędziego. Próbowałem się ratować, wyjeżdżać z tego wirażu, ale Max jechał pod płot i nie było może tego kontaktu dużego, ale tarł deflektorem i moje przednie koło zostało ścięte - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Baron mówi wprost. "Strasznie ciężko tym chłopakom pomóc"
Zawodnik odniósł się także do jeszcze jednej kwestii. - Generalnie od jakiegoś czasu, jak jest jakaś sytuacja sporna przy moim nazwisku, to jestem wykluczany. To jest przykre. Jest mi czasem odbierane to, by się pościgać - zakończył.
Czytaj także:
- To może być jeden z hitów transferowych
- Polski klub będzie zmuszony przenieść się do innego miasta!