Żużel. Trener Fogo Unii zadowolony z atmosfery w zespole "Jeden drugiemu pomaga"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Keynan Rew
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Keynan Rew

Fogo Unia Leszno sensacyjnie pokonała w sobotni wieczór Apatora Toruń 56:34, nie dając najmniejszych szans "Aniołom". Rafał Okoniewski był niesamowicie zadowolony z tego zwycięstwa, ale zdawał sobie sprawę, że to dopiero początek walki o utrzymanie.

Po zakończonym spotkaniu w obozie leszczyńskim były wręcz szampańskie nastroje. Każdy zdawał sobie sprawę z wagi tego spotkania, ale też jakie trudne zadanie czeka "Byki". Fogo Unia Leszno jednak od samego początku spisywała się bardzo dobrze, budując pokaźną przewagę i przywożąc punkty, które trzymają ją jeszcze przy tlenie i dają szansę na utrzymanie.

- To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Wiedzieliśmy, po co jedziemy i udało się wygrać. Myślę, że to będą dla nas szczęśliwe dni. Mam nadzieję, że ten pech, który prześladuje nas od początku sezonu, jest już za nami i teraz już będzie z górki - z dużą ulgą komentował w parku maszyn Rafał Okoniewski.

W Lesznie wszyscy wiedzieli, o co jadą z KS Apatorem Toruń, ale każdy zdawał sobie sprawę, jaka jest sytuacja kadrowa Unii. Ciężko było oczekiwać, że "Byki" chociaż powalczą w tym meczu bez Janusza Kołodzieja, Andrzeja Lebiediewa i Damiana Ratajczaka.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Baron mówi wprost. "Strasznie ciężko tym chłopakom pomóc"

A jednak, po raz kolejny udowodnili, że są niezniszczalni. Między innymi dzięki Bartoszowi Smektale, który w końcu zaprezentował się na miarę oczekiwań i był jednym z głównych bohaterów tego widowiska. Swoje dołożyli również juniorzy, których mocno chwalił Rafał Okoniewski.

- Myślę, że nikt nie spodziewał się, że wygramy. My w to wierzyliśmy. Udzielałem przed meczem wywiadu i to powiedziałem, że liczę na wygraną. Bartek Smektała dobrze wyglądał w tym tygodniu. Miał pożyczony sprzęt od Grzegorza Zengoty. Także fajnie to wszystko wyglądało i to się potwierdziło. Chciałbym pochwalić również młodzież, która wygrała podwójnie swój bieg. Długo na to czekaliśmy, a wiadomo, że po takim biegu wiatr zaczyna wiać w skrzydła i to było widać. To też nas bardzo nakręciło - opowiadał po meczu trener Unii.

Niedzielne spotkania ułożyły się tak, że Fogo Unia Leszno ponownie znalazła się na ostatnim miejscu w tabeli PGE Ekstraligi, ale zwycięstwem nad Apatorem "Byki" pokazały wszystkim, że nie można ich skreślać. To był bardzo mocny sygnał wysłany do Falubazu i GKM-u, którzy również są zagrożeni spadkiem, ale także najbliższymi rywalami 18-krotnych mistrzów Polski. Rafał Okoniewski liczy, że cała Unia dalej będzie razem i cieszy go bardzo to, że każdy nawzajem sobie pomaga. Nawet zawodnicy, którzy są kontuzjowani, użyczają swojego sprzętu, czy mechaników.

Ben Cook ma motocykl złożony przez mechanika Damiana Ratajczaka, a Nazar Parnicki występował na sprzęcie od Janusza Kołodzieja. Kapitan Unii wziął pod swoje skrzydła młodego Ukraińca, użyczając mu nawet mechaników. Jak widać było w spotkaniu z Apatorem, miało to wymierne skutki, gdyż obaj pojechali genialne zawody.

- Nie zapominajmy, że zwycięstw nam jeszcze brakuje i musimy cisnąć dalej. Nadal będę wymagał od innych, żeby była pełna mobilizacja do każdego meczu, jak do tego z Apatorem. To nie tak, że wcześniej mieliśmy złe podejście, ale teraz widać ten team. Jeden drugiemu pomaga i o to chodzi - zadowolony opowiadał w parku maszyn trener Unii.

Sztab Unii zdecydował się na małe kombinacje taktyczne na ten mecz i postawienie na Nazara Parnickiego pod "szesnastką", a za kontuzjowanego Andrzeja Lebiediewa wykorzystanie opcji zastępstwa zawodnika. Ten pomysł taktyczny zagrał wręcz idealnie.

Choć wiadomo, że Rafał Okoniewski wolałby mieć do dyspozycji zdrowego Łotysza, to jego brak w zasadzie nie był widoczny. W czterech biegach, w których zastępowano Lebiediewa, udało się zdobyć dziewięć punktów, a dobrze spisujący się Parnicki mógł zastępować trochę słabiej spisującego się Keynana Rew. Wszystko się spięło.

- Nazarowi pasuje ten numer. Wiadomo, że wolelibyśmy jechać ten mecz z Andrzejem, bo on na pewno punkty również by zrobił. Akurat tak się potoczyło spotkanie. Przed tymi zawodami każdy mówił, że nie ma Lebiediewa, ale widać, że ta ZZ nie wyszła źle. Wszyscy pojechali. Może z wyjątkiem Keynana, ale cieszymy się ze zwycięstwa. Nie mogliśmy czekać, musieliśmy działać. Rew również jest dobrym zawodnikiem i z pewnością nie będziemy go odstawiać - powiedział Okoniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Fogo Unia Leszno ma teraz chwilę przerwy. Kolejny mecz odjedzie dopiero 7 lipca. Wtedy rywalem będzie NovyHotel Falubaz Zielona Góra. Do tego czasu gotowy do jazdy powinien być Janusz Kołodziej. To może być jedno z kluczowych spotkań w kwestii utrzymania, zresztą dla "Byków" nie ma już nieważnych meczów.

Czytaj także:
Ogień na stadionie w Grudziądzu. Interweniowała straż pożarna
To może być jeden z hitów transferowych! "Mam nadzieję, że nie złamią słowa"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty