Żużlowiec przyznaje, że duży wpływ na tak słabą dyspozycję miało zajście z Janem Kvechem. W trzecim biegu dnia Czech wyprzedził Grzegorza Zengotę po ostrym ataku, a później robił wszystko, by Polak nie miał szans na kontrę. Tuż przed metą Kvech celowo poszerzył tor jazdy, nie zostawiając swojemu rywalowi zbyt wiele miejsca. To zdenerwowało Zengotę.
Do dogrywki doszło już po biegu, bo przy wjeździe do parku maszyn to Zengota zablokował rywala i przyczynił się do jego upadku.
- Janek przeprowadził całą akcję w dość bezczelny sposób i doprowadził do tego, że musiałem się odbić od bandy, by ratować się przed upadkiem. To był bardzo niebezpieczny moment nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Nie lubię takiej jazdy i dałem temu wyraz. Jako zawodnicy powinniśmy się szanować - tak w Magazynie PGE Ekstraligi tłumaczył całą sytuację Grzegorz Zengota.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zengota, Kownacki i Kanclerz
- Przy wjeździe do parku maszyn chciałem go tylko lekko przyblokować, a on zrobić z tego niezłe show. Z perspektywy czasu wiem jednak, że to nie powinno się wydarzyć. To wszystko odbiło się potem na mojej dyspozycji. Żałuję tego wszystkiego, to było niepotrzebne - dodaje.
Kvech po całej sytuacji dolał oliwy do ognia, bo w wywiadzie na antenie Canal+ zarzucił Zengocie, że ten... nie umie przegrywać.
- Jeżdżę na żużlu 20 lat i taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz. Jeśli ktoś nie szanuje kości kolegów na torze, to niech się otem nie dziwi. Janek w tej sytuacji zachował się po świńsku. Zwycięstwa są ważne, ale nie najważniejsze. Niech Kvech przejdzie choćby połowę tej drogi, którą ja przeszedłem, to porozmawiamy o sile psychicznej, czy o tym, kto z nas umie przegrywać. Zamiast mówić o tym w telewizji, mógł podjeść do mnie i wyjaśnić. Jakby miał ochotę, to ja zapraszam - wyjaśnia zawodnik Unii.
Czytaj więcej:
Były prezes apeluje o zmianę przepisów
Sparta Wrocław może wygrywać bez Woffindena