Przetrzebiony kontuzjami #OrzechowaOsada PSŻ Poznań nie miał w Bydgoszczy za wiele do powiedzenia. Gospodarze objęli prowadzenie już w pierwszym wyścigu i utrzymali je do końca zawodów. Dodatkowo w ósmym biegu Skorpiony straciły Mateusza Dula, który zanotował groźny upadek i opuścił tor w karetce.
Z drugiej strony trudno zakładać, że wychowanek H.Skrzydlewska Orła mógł odmienić losy spotkania, skoro w dwóch pierwszych startach nie zapunktował.
Zadowolenia z postawy Abramczyk Polonii nie kryje Krzysztof Buczkowski. Lider bydgoskiego zespołu jednak jest daleki od popadania w hurraoptymizm. - Jesteśmy trudni do pokonania na domowym torze, ale to spotkanie nazwałbym dopiero przystawką. W drużynie z Poznania byli zawodnicy, którzy potrafili jeździć na naszym torze. My z kolei musimy popracować nad skutecznością pod taśmą. Brakowało nam startów. One muszą być zdecydowanie lepsze - mówi WP SportoweFakty Krzysztof Buczkowski.
Warto zmienić godziny rozgrywania meczów?
Zawodnicy oprócz sportowej rywalizacji między sobą musieli stoczyć nierówną walkę z sakramenckim upałem, który doskwierał też kibicom na trybunach. O godzinie 14:00 termometry w Bydgoszczy wskazywały ponad 30 stopni. Trudno sobie wyobrazić, jak czuli się odziani w kevlary główni bohaterowie widowiska.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
- Upał rzecz jasna był pewnym problemem. Niemniej trzeba było dostosować się do godziny rozgrywania meczu. Staramy się robić wszystko, co trzeba. Trudno przygotować sprzęt przy dwudziestu stopniach na treningu, a potem dopasować go do zawodów, na których temperatura jest zdecydowanie wyższa. Trzeba sobie natomiast radzić w każdych warunkach - zauważa najskuteczniejszy zawodnik Metalkas 2. Ekstraligi.
Czy wobec tego mecze nie powinny być rozgrywane o innych porach? - Być może spotkania powinny być rozgrywane wcześniej. Tylko że natłok imprez w telewizji jest ogromny, a gdzieś trzeba je umieścić. Musimy zrozumieć jedną i drugą stronę. Ja dostosowuję się do takich warunków w dużej mierzy automatycznie. Na pewno przydaje się praca wykonana zimą. Człowiek potrzebuje dużo nawodnienia i odporności na upał. Osobiście lubię upał, więc nie mam z tym problemu. Moje silniki pracują dobrze w każdych warunkach. Jeśli zawodnik nie dojeżdża na zawody, to nic mu nie pomoże - zdradza lider Abramczyk Polonii.
Drugi szczebel rozgrywkowy robi się dla niego za ciasny
Buczkowski jest nie do zatrzymania, a przemawiają za tym liczby. Na torze pojawił się do tej pory 53 razy. 35 biegów wygrał. Ostatni linię mety przekraczał raptem dwukrotnie. Zdobywa średnio 2.509 punktu na odsłonę, w której się pojawia. PGE Ekstraliga stoi otworem.
- W Abramczyk Polonii jak najbardziej. Czy będzie oprócz tego jakiś inny klub, który zechce mnie zatrudnić? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Niełatwa sprawa. Melodia przyszłości. Staram się o tym nie myśleć. Kilkakrotnie w poprzednich sezonach robiłem inaczej. Co ma być, to będzie. Z prezesem Jerzym Kanclerzem współpracuje nam się dobrze i oby tak zostało - podsumowuje Krzysztof Buczkowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Polskie rozgrywki potrzebują natychmiastowej reformy? Dosadne stanowisko byłego prezesa
- Kontuzjowany zawodnik Abramczyk Polonii zdradza szczegóły dotyczące stanu zdrowia. Świetne wieści