Sytuacja Fogo Unii Leszno jest bardzo trudna. Zespół z Wielkopolski przystępował do starcia z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz ze świadomością, że musi odnieść zwycięstwo - najlepiej za trzy punkty, aby przedłużyć nadzieje na utrzymanie w PGE Ekstralidze. Równocześnie w kolejnych meczach "Byki" muszą ograć u siebie Betard Spartę Wrocław i ebut.pl Stal Gorzów.
Pierwsze zadanie udało się zrealizować, choć nie bez bólu. Wynik 47:43 oznacza, że punkt bonusowy powędrował do Grudziądza. Dlatego leszczynianie nadal są czerwoną latarnią ligi i tracą dwa "oczka" do bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie.
Kto wie, jak wyglądałby wynik niedzielnego meczu w Lesznie, gdyby nie Keynan Rew. W momencie, gdy gorszy dzień zaliczyli Janusz Kołodziej i Andrzej Lebiediew - liderzy Fogo Unii zdobyli łącznie 9 punktów, młody Australijczyk stanął na wysokości zadania. W programie meczowym przy jego nazwisku znalazło się aż 11 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
Być może Keynan Rew pasował tor na stadionie im. Alfreda Smoczyka, który w niedzielę był nieco inny niż we wcześniejszych meczach, ale fakt, jest taki, że zawodnik z Antypodów zaliczył najlepszy występ w sezonie 2024. To wszystko w momencie, gdy w ostatnich tygodniach rozkwitał talent Nazara Parnickiego i wydawało się, że to młody Ukrainiec powinien zajmować pozycję zawodnika U24 w Fogo Unii Leszno.
O tym, jak trudny jest to sezon dla Australijczyka debiutującego w PGE Ekstralidze mogą świadczyć liczby. Nawet po udanych zawodach z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz jego średnia biegowa wynosi tylko 1,386. Gdy w zeszłym roku zawodnikiem U24 w szeregach "Byków" był Jaimon Lidsey, kończył rozgrywki ze średnim wynikiem 1,634.
Pytanie, co będzie dalej. Już w weekend podopiecznych Rafała Okoniewskiego czeka następny mecz o życie. Rywalem będzie Betard Sparta Wrocław. Szansa na zdobycie punktów jest spora, ale też Fogo Unia Leszno znajduje się w takiej sytuacji, w której musi to spotkanie po prostu wygrać.
Czy Rew znalazł odpowiednie ustawienia na tor w Lesznie i pojedzie niczym w ostatnią niedzielę? Czy może nawierzchnia została przygotowana tak, że pasowała akurat Australijczykowi, a niekoniecznie Kołodziejowi czy Lebiediewowi? To są pytania, na które przed następnym spotkaniem musi odpowiedzieć musi sztab szkoleniowy Fogo Unii Leszno. Limit pomyłek w tym roku się wyczerpał.
Czytaj także:
- Unia nie mogła polegać na liderach. GKM miał swoich bohaterów
- Madsen szalał na terenie mistrza. Tarasienko lubi jazdę w Lesznie