Witold Skrzydlewski od wielu lat jest głównym sponsorem łódzkiego żużla. W Orła zainwestował już kilkadziesiąt milionów złotych. Zaciekle walczył także o nowy stadion, który ostatecznie powstał (więcej o jego życiorysie TUTAJ). Od kilku miesięcy powtarzał jednakże, że obecny sezon jest dla niego ostatnim na fotelu właściciela.
- Naszą rodzinę nie stać, aby dokładać po pięć milionów złotych rocznie na utrzymanie klubu. Największym sponsorem powinni być kibice - powiedział ostatnio w TV Toya Sport.
Skrzydlewski zapowiedział, że jest gotów sprzedać klub za symboliczną złotówkę. W czwartkowy poranek odbyła się konferencja prasowa, podczas której poinformowano o najbliższych działaniach przedsiębiorcy. Ten oficjalnie wystawił na sprzedaż akcje. Termin składania ofert minie 30 września o godzinie 12:00.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
- Każda historia ma jednak swój początek i koniec. Podobnie, jak wspieranie przez rodzinę Skrzydlewskich sportu żużlowego w Łodzi. W ostatnich miesiącach w Internecie można było znaleźć głosy, że Klub Żużlowy Orzeł Łódź jest źle zarządzany. Co więcej, niektórzy twierdzą, że obecność rodziny Skrzydlewskich jest powodem, że wiele firm, które mogłyby przeznaczyć na klub znaczne środki, nie robi tego - napisał w liście Witold Skrzydlewski (pisownia oryginalna - dop.red.)
- Postanowiliśmy zatem nie blokować tych inicjatyw i wyjść naprzeciw wymaganiom części środowiska. Klub Żużlowy Orzeł Łódź Spółka Akcyjna jest do przejęcia za symboliczną złotówkę, a co najistotniejsze nie ma żadnych zobowiązań, ani wobec zawodników, ani też wobec innych podmiotów. To sytuacja bez precedensu w sporcie żużlowym w Polsce. Byłoby też trudno znaleźć w ostatnich latach podobną ofertę w jakiejkolwiek innej wiodącej dyscyplinie sportowej - dodał (pisownia oryginalna - dop.red.)
W trakcie konferencji przekazano także, że w momencie, w którym nie uda się znaleźć nowego właściciela, klub zostanie zlikwidowany. A zatem zakończy swoją działalność krótko przed 20-leciem. Przypomnijmy, że Orzeł został założony w 2005 roku.
Przedsiębiorca w swoim liście podziękował również tym, którzy byli z klubem na dobre i na złe, w tym zawodnikom, pracownikom, trenerom, mechanikom oraz wszystkim osobom funkcyjnym zaangażowanym w organizację meczów. - Wasze poświęcenie było niesamowite i nigdy nie zapomnę okazanej przez Was pomocy - podsumował (pisownia oryginalna - dop.red.)
- Sport żużlowy nie mógłby istnieć bez Polskiego Związku Motorowego, Ekstraligi Żużlowej czy Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Szczególnie warto wspomnieć pracę na rzecz rozwoju dyscypliny przez Prezesów Michała Sikorę, Andrzeja Witkowskiego oraz Wojciecha Stępniewskiego - dodał (pisownia oryginalna - dop.red.). Oczywiście nie zabrakło także podziękowań dla sponsorów, mediów oraz kibiców.
Odejście biznesmena jest sporym problemem nie tylko dla samego Orła i Łodzi, ale też polskiego żużla. Klub pod jego sterami od lat uchodził za jeden z najbardziej stabilnych finansowo. Przypomnijmy, że w tym momencie na trzech szczeblach rozgrywkowych rywalizują 22 drużyny. Nieznana jest jednak przyszłość kilku z nich. Już teraz mówi się o problemach niektórych ośrodków. W takim wypadku władze "czarnego sportu" mogą mieć problem ze skompletowaniem trzech lig.
- Dziękuję i jeszcze raz państwa przepraszam - zakończył konferencję prasową Witold Skrzydlewski.
Czytaj także:
- Żużel. Zwrócił się do Przyjemskiego: Zapraszamy cię do Torunia, ponieważ będziesz miał u nas dobrze
- Decyzja polskiego milionera może mieć katastrofalne skutki. Jest gotów sprzedać klub za złotówkę