Niestraszny okazał się deszcz, jaki padał na niedługo przed startem niedzielnego klasyku PGE Ekstraligi. Gospodarze szykowali tor pod opady, rozłożona była plandeka, ale nie uznawali oni tego za dodatkowe utrudnienie. Trener Rafał Okoniewski wracał do poprzednich meczów ze statusem zagrożonych i przekonywał, że wtedy jego drużyna radziła sobie dobrze. I na to samo liczył teraz, tym bardziej że rywal stawił się w Lesznie bez Daniela Bewleya i Tai'a Woffindena.
Zanim młodszy z Brytyjczyków uległ wypadkowi w czwartek w spotkaniu Premiership, ciekawy pomysł taktyczny na starcie z "Bykami" miał Dariusz Śledź. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, jednak po pierwszej serii trener gości i tak musiał mieć uśmiech na twarzy, widząc poczynania swojego zespołu. Spartanie prowadzili 14:10, a mogli nawet wyżej, gdyby w wyścigu juniorskim znakomicie nie spisał się wracający do składu leszczynian po 86 dniach Damian Ratajczak.
19-latek przedarł się bowiem na dystansie z czwartego na pierwsze miejsce, w pięknym stylu mijając Marcela Kowolika i niedługo przed metą Jakuba Krawczyka. Ten drugi zrewanżował się jednak indywidualnemu wicemistrzowi świata juniorów tuż przed przerwą, kiedy postraszył jeszcze Janusza Kołodzieja. Dla Śledzia była to dobra wiadomość, ponieważ już wiedział, że ma na kolejne serie zawodnika mogącego jechać z rezerw.
Natomiast złą wiadomością był upadek Artioma Łaguty w wyścigu piątym, kiedy na drugim łuku pociągnęło go i wylądował na bandzie. Na szczęście 33-latkowi nic się poważnego nie stało, za to błysk swojego talentu pokazał Mikkel Andersen, który w powtórce wygrał po ładnej walce z Keynanem Rew. Punkty zdobywał też w pierwszej połowie meczu Francis Gusts. Szczególnie w pierwszej próbie, kiedy w duecie z Maciejem Janowskim wygrali 5:1.
Cieszyć musiała całe Leszno jazda Kołodzieja, który był tym Kołodziejem, za jakim długo tęskniono. Po trzech startach miał na koncie komplet, ale był to jedyny zawodnik gospodarzy, który nie zawodził. Po stronie gości rozkręcał się za to Andersen. Wraz z Łagutą nie dali szans Grzegorzowi Zengocie i Ratajczakowi, a wykluczenie po błędzie i w konsekwencji upadku przytrafiło się Benowi Cookowi.
Po dziesięciu odsłonach "biało-niebiescy" tracili do rywala aż sześć punktów (27:33) i musieli myśleć nad rezerwami taktycznymi. Głównie dlatego, że nie tylko Gusts z Andersenem wykonywali dobrą pracę. Najlepszy występ w sezonie zaliczał przede wszystkim Krawczyk. Na koniec trzeciej serii nie robił sobie nic z ataków Andrzeja Lebiediewa i wraz z Janowskim podwyższyli wynik. Kibice na Stadionie im. Alfreda Smoczyka mogli nie wierzyć w to, co widzą.
ZOBACZ WIDEO: Jaka przyszłość Grzegorza Zengoty po ewentualnym spadku Fogo Unii? Padły ważne słowa
Kołodziej po zmianie taktycznej i szukający cały czas udanego występu Cook zrobili to, co musieli w jedenastym biegu, wyraźnie wygrywając 5:1. Unia dzięki temu dalej była w grze. Cała jej drużyna wierzyła także, że kolejne zwycięstwo wydarzy się za moment, ale świetnie spisał się Gusts, nie dając szans Lebiediewowi. To, że Antoni Mencel dowiózł punkt, wreszcie przypominając sobie, jak jechać na swoim owalu, starczyło więc tylko na remis.
Miejsca na pomyłki nie było wobec tego tuż przed przerwą na równanie przed biegami nominowanymi. Emocje rosły, czego dowodziła rywalizacja na dystansie. Zengota wyprzedził Janowskiego, spychając go na czwarte miejsce, a Kołodziej o centymetry pokonał Łagutę, który napędzał się niesamowicie pod bandą. Leszno wyrównało tym samym stan zawodów na 39:39.
Na kilka sposobów mógł Śledź ustawić obsadę czternastego biegu, lecz Cook z Zengotą pokazali, że z kim by się w nim nie zmierzyli, nie zamierzali tu przegrać. Obaj dali miejscowym pięć punktów, deklasując Krawczyka i Janowskiego, a stadion wprost szalał. Do zwycięstwa brakowało Unii naprawdę niewiele. Sprawę załatwił Lebiediew, który wraz z Kołodziejem po miernym występie przed tygodniem z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz w pełni się zrehabilitowali i przedłużyli nadzieję całego Leszna na uratowanie miejsca w PGE Ekstralidze.
Wyniki:
Fogo Unia Leszno - 47
9. Ben Cook - 9 (2,1,w,3,3)
10. Janusz Kołodziej - 14+1 (3,3,3,2*,3,0)
11. Andrzej Lebiediew - 10 (0,3,2,2,3)
12. Keynan Rew - 2 (1,1,-,-)
13. Grzegorz Zengota - 7+1 (0,3,1,1,2*)
14. Damian Ratajczak - 4 (3,1,0)
15. Antoni Mencel - 1+1 (0,0,1*)
16. Nazar Parnicki - 0 (0)
Betard Sparta Wrocław - 43
1. Bartłomiej Kowalski - 6 (1,2,2,1)
2. Francis Gusts - 9+2 (3,1*,1,3,1*)
3. Artiom Łaguta - 10 (3,w,3,2,2)
4. Mikkel Andersen - 4+1 (0,2,2*,0,-)
5. Maciej Janowski - 6+1 (2*,2,1,0,1)
6. Jakub Krawczyk - 7 (2,2,3,0)
7. Marcel Kowolik - 1+1 (1*,0,0)
8. Nikodem Mikołajczyk - ns
Bieg po biegu:
1. (61,75) Łaguta, Cook, Kowalski, Lebiediew - 2:4 - (2:4)
2. (62,90) Ratajczak, Krawczyk, Kowolik, Mencel - 3:3 - (5:7)
3. (62,55) Gusts, Janowski, Rew, Zengota - 1:5 - (6:12)
4. (62,57) Kołodziej, Krawczyk, Ratajczak, Andersen - 4:2 - (10:14)
5. (63,01) Lebiediew, Andersen, Rew, Łaguta (w/u) - 4:2 - (14:16)
6. (62,85) Zengota, Kowalski, Gusts, Mencel - 3:3 - (17:19)
7. (62,48) Kołodziej, Janowski, Cook, Kowolik - 4:2 - (21:21)
8. (63,45) Łaguta, Andersen, Zengota, Ratajczak - 1:5 - (22:26)
9. (62,63) Kołodziej, Kowalski, Gusts, Cook (w/u) - 3:3 - (25:29)
10. (62,92) Krawczyk, Lebiediew, Janowski, Parnicki - 2:4 - (27:33)
11. (63,64) Cook, Kołodziej, Kowalski, Andersen - 5:1 - (32:34)
12. (63,04) Gusts, Lebiediew, Mencel, Kowolik - 3:3 - (35:37)
13. (62,74) Kołodziej, Łaguta, Zengota, Janowski - 4:2 - (39:39)
14. (63,20) Cook, Zengota, Janowski, Krawczyk - 5:1 - (44:40)
15. (63,35) Lebiediew, Łaguta, Gusts, Kołodziej - 3:3 - (47:43)
Sędzia: Paweł Słupski
Komisarz toru: Przemysław Brucheiser
Zestaw startowy: I
NCD: 61,75 sek. - uzyskał Artiom Łaguta (Sparta) w biegu 1.
Wynik dwumeczu: 100:80 dla Sparty, która zdobyła bonus.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Polonia nie odstępuje Arged Malesy. Tabela i statystyki Metalkas 2. Ekstraligi
Polonia rządziła w Rybniku. Pierwszy raz ROW nie miał wiele do powiedzenia