Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Siódme miejsce Texom Stali Rzeszów w Metalkas 2. Ekstralidze to sukces czy porażka?
Michał Drymajło, prezes Texom Stali Rzeszów: Wybieram trzecią odpowiedź: plan minimum. Udało nam się spokojnie pozostać w tej lidze. Wielkich nerwów nie było. Na pewno nie jesteśmy jednak zadowoleni ze stylu, bo pozostawiał sporo do życzenia. Przed startem ligi zakładałem, że z siedmiu domowych meczów wygramy pięć, a udało się rozstrzygnąć na swoją korzyść tak naprawdę tylko trzy. Pokonaliśmy ROW, Orła i Wybrzeże. Do tego doszła ostatnia domowa porażka z PSŻ-em Poznań, która nie powinna nam się przytrafić. To było dla nas duże rozgoryczenie i będziemy pracować nad tym, by kolejny sezon był znacznie lepszy.
Z czego wynikały tak duże problemy w meczach na własnym torze?
Jesteśmy jedynym klubem na wysokim poziomie, który działa w tak specyficznych warunkach. Na jednym stadionie funkcjonuje także pierwsza ligi piłki nożnej i druga ligi piłki nożnej.
Dlaczego to taki problem?
Pojawiają się dość duże niedogodności w kwestii przygotowania toru. Zdarza się, że dzień przed meczem jesteśmy zaskakiwani. Na siedem przypadków trzy razy nie mogliśmy przygotować toru tak, jak chcieliśmy. Chcę jednak zaznaczyć, że nikogo o nic nie obwiniam, do nikogo nie mam pretensji i życzę piłce nożnej awansu do Ekstraklasy. Sygnalizuję problem, bo zależy nam na jego rozwiązaniu w przyszłości.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
Co zamierzacie z tym zrobić?
Z tego powodu już w środę spotykam się z władzami miasta i będziemy wspólnie myśleć, co zrobić. Jeśli postawimy sobie kiedyś za cel awans do PGE Ekstraligi, to nie może być, że na siedem meczów domowych trzy razy dochodzi do awarii spryskiwaczy do murawy. To jest coś niespotykanego, a z takim kuriozum mamy w Rzeszowie do czynienia. Regularnie dochodziło do zalewania naszego toru i po jedenastu godzinach pracy musieliśmy robić wszystko od nowa. Największy kłopot polegał na tym, że nie działo się to przed treningami, lecz przed meczami. Wisiało nad nami jakieś fatum. Wierzę jednak, że merytoryczną dyskusją uda się to rozwiązać.
Przed sezonem jednym z hitów transferowych było pozyskanie przez rzeszowski klub Nickiego Pedersena. Zapytam wprost: żałujecie?
Trzeba spojrzeć na to z szerszej perspektywy. W zimie pod kątem marketingowym był to strzał w dziesiątkę. Sportowo Nicki wygrał nam kilka meczów. W Bydgoszczy też pociągnął zespół. Biegi z jego udziałem to było show. Myślę, że w wielu miastach, do których przyjeżdżaliśmy, ludzie przychodzili na mecze między innymi po to, żeby go zobaczyć. Oczywiście, mamy świadomość, że pojawiły się też wpadki. Trzeba jednak pamiętać, że to zawodnik, który ma już 47 lat. Można było zatem zakładać, że przytrafią mu się gorsze chwile.
Nie odpowiedział pan na pytanie, czy żałujecie. Zdecydowałby pan się na ten transfer jeszcze raz?
Przed sezonem mogliśmy toczyć rozmowy tak naprawdę tylko z dwójką zawodników pod kątem wzmocnienia tej drużyny. W tym gronie byli Nicki Pedersen i Andreas Lyager. Nasza diagnoza była taka, że Nicki już kiedyś jeździł w Rzeszowie i ten tor mu bardzo pasował. Sam mówił, że jest jednym z jego ulubionych. Poza tym dysponuje świetnym startem, co na naszym obiekcie zawsze było niezwykle istotne. Andreas tego atutu nie ma. Nasz tor nie do końca mu pasował. Z tego powodu postawiliśmy na Nickiego. Oceniam ten transfer na plus, choć zawsze mogło być trochę lepiej. Ostatecznie pomógł nam jednak w zrealizowaniu planu minimum.
Czy mecz w Bydgoszczy był ostatnim Pedersena w barwach Texom Stali Rzeszów?
Nie wiem. Trudno mi to stwierdzić. Wszystko zależy od rozmów. Jesteśmy umówieni na kontakt z Nickim w tym tygodniu. Nie ukrywam, że czekamy też na informację w sprawie zagranicznego juniora.
Co to ma wspólnego z przyszłością Pedersena?
Bardzo wiele. Jeśli ten przepis wejdzie w życie od przyszłego roku w Metalkas 2. Ekstralidze, to możemy przesunąć do formacji juniorskiej Jespera Knudsena. Wtedy pojawi się konieczność wzmocnienia pozycji U24. Będziemy musieli wybrać obcokrajowca lub Polaka. Może zdarzyć się zatem tak, że pozyskamy już tylko jednego nowego żużlowca zagranicznego. Wtedy Nicki miałby sporą konkurencję. Przy Polaku U24 jego szanse będą znacznie większe. Trzeba poczekać, bo niedługo wszystko się wyjaśni.
Kto zostaje w klubie?
Zostają Jacob Thorssell, Marcin Nowak i Jepser Knudsen. Mamy ważny kontrakt z Wiktorem Rafalskim. Jest także dogadany prekontrakt i umowa z Polonią Bydgoszcz w sprawie Franciszka Majewskiego. Poza tym przez kolejny rok ważny kontrakt ma Anże Grmek. Do tego dochodzi młodzież, a więc Kryspin Jarosz i duży talent, który zdał w tym roku licencję. Jest nim Adrian Przybyło, syn byłego żużlowca Stali Rzeszów. Ten chłopak to jednak melodia przyszłości.
Ile transferów zamierzacie przeprowadzić i co będzie celem drużyny w kolejnym sezonie?
Cel będzie uzależniony od tego, z kim podpiszemy kontrakty. Mamy na celowniku wzmocnienie pozycji U24. Chcielibyśmy także pozyskać dwóch seniorów. W najbardziej optymistycznym wariancie zakładamy zatem, że pojawią się trzy nowe twarze, które będą wzmocnieniem dla tej ekipy. Przede wszystkim chcemy jednak dać kibicom więcej radości w meczach domowych. Tego mi najbardziej brakowało w tym sezonie, choć wiedziałem, że w tym roku mierzyliśmy się z silniejszymi ekipami, które wcześniej budowały składy i miały inne cele sportowe. My chcieliśmy wygrać pięć meczów w domu i jeden lub dwa wyjazdy. Nie udało się i dlatego potrzebujemy wzmocnień.
W środowisku żużlowym sporo mówi się o tym, że będziecie jednym z najaktywniejszych klubów na giełdzie transferowej i zbudujecie skład na awans do PGE Ekstraligi.
Finansowo jesteśmy na sto procent gotowi, żeby już teraz zbudować drużynę, która będzie walczyć o awans do PGE Ekstraligi. Wszystko zależy jednak od tego, jak potoczą się rozmowy. Oczywiście, moglibyśmy pozbierać pierwszoligowy top, wygrać rozgrywki, awansować i od razu spaść, bo nie będzie się kim wzmocnić. W teorii jest to możliwe. Mamy też na to finanse, ale proszę tego nie traktować w kategoriach deklaracji. i mnie z tego nie rozliczać, bo nasza filozofia jest nieco inna.
To na czym polega ta filozofia?
Poza wynikiem sportowym musimy budować tożsamość tego klubu. Awans i spadek po roku nas nie interesuje. Wolę pojeździć w pierwszej lidze i po drodze zbudować szkolenie wychowanków. Proszę też pamiętać, że mamy dużo pustych miejsc na trybunach i dlatego robię wszystko, by zapełnić stadion. Z tego powodu fani muszą mieć zawodników, z którymi będą się utożsamiać. Na razie czują więź z Marcinem Nowakiem, który będzie u nas już trzeci sezon. Nikt nie wyobrażał sobie jego odejścia i dlatego szybko się dogadaliśmy. Interesuje nas zatem awans, ale na stabilnych podstawach. Gdyby jednak udało się pozyskać w najbliższym okresie transferowym trzech zawodników, którzy po ewentualnym zwycięstwie w Metalkas 2. Ekstralidze, będą mogli z nami pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej, to wtedy można myśleć o bardzo ambitnym celu już w przyszłym roku.
Zobacz także:
Srogi rewanż Stali na Sparcie
Zdunek zniechęcony żużlem