Czwartkowe starcie Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z NovyHotel Falubazem Zielona Góra trzymało w napięciu do ostatniego wyścigu. Wynik 40:44 przed piętnastym biegiem oznaczał, że tylko wygrana 5:1 pozwoli gospodarzom zremisować w tym starciu i zainkasować dwa ligowe oczka. I tak też układało się ostatnie ściganie tej konfrontacji na północy województwa śląskiego.
Duet Kacper Woryna - Leon Madsen ku uciesze miejscowych fanów pewnie prowadził 5:1. Na wejściu w pierwszy wiraż trzeciego okrążenia bączka wykręcił Rasmus Jensen, który dodatkowo zapoznał się z torem i nie podnosił się. W efekcie Paweł Słupski musiał przerwać ściganie i czekała go bardzo trudna decyzja.
Zrobiło się nerwowo w parku maszyn, gdzie gospodarze byli wściekli na zachowanie zawodnika rywali. Kibice niecierpliwie oczekiwali na wieści z wieżyczki sędziowskiej, ale spodziewali się powtórki wyścigu.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
Tak się jednak nie stało. Paweł Słupski skorzystał z jednego z punktów regulaminu i zaliczył wynik taki, jaki był w momencie upadku. Dodatkowo Jensen został ukarany czerwoną kartką. - Uważam, że ta czerwona kartka jest na wyrost - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty menedżer NovyHotel Falubazu Tomasz Szymankiewicz.
- Nie był to upadek taktyczny. Proszę przypomnieć sobie, że na próbie toru w tym samym miejscu upadł Leon Madsen. Po piętnastu biegach naprawdę było tam grubo i nie oszukujmy się, było ślisko, bo nawet karetka miała problem z tym, by wjechać i wyjechać. Decyzja została jednak podjęta - dodał członek sztabu szkoleniowego klubu z województwa lubuskiego.
Czerwona kartka nie oznacza absencji Rasmusa Jensena w meczu 14. kolejki PGE Ekstraligi. Uszczupli ona jedynie stan konta Duńczyka.
Czytaj także:
- Będzie zagraniczny junior w PGE Ekstralidze?!
- "Burak i leszcz". Skandaliczny transparent na meczu ligi polskiej