Żużel. Kibice Włókniarza zamarli podczas próby toru. "Wiadomo, jakby ten mecz się potoczył"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen
zdjęcie autora artykułu

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa rzutem na taśmę wyrwał remis 45:45 w czwartkowym meczu PGE Ekstraligi przeciwko NovyHotel Falubazowi Zielona Góra. Jednak już próba toru przysporzyła gospodarzom sporo nerwów.

W czwartkowy wieczór żużlowcy Krono-Plast Włókniarza Częstochowa i NovyHotel Falubazu Zielona Góra odrobili zaległości z 13. kolejki PGE Ekstraligi. Zawodnicy nie mieli łatwo, bowiem musieli zmierzyć się nie tylko z konkurentami, ale również intensywnymi opadami deszczu. Najpierw jednak próba toru miała dać odpowiedź czy ten mecz uda się rozegrać.

Ze strony gospodarzy pojawili się Leon Madsen i Mikkel Michelsen. Duńczycy pokazali, że tor jest dobrze przygotowany i mimo opadów deszczu da się przeprowadzić na nim zawody. Jednak w którymś momencie pewnie jadący Madsen zaliczył groźny upadek. Lider Krono-Plast Włókniarza złapał się za obojczyk i usiadł pod bandą.

Kibice na trybunach zamarli. - Jak podbiegłem do Leona i zobaczyłem, że jest w porządku, to kamień spadł z serca. Gdyby Leona nie było, to wiadomo, jakby ten mecz się potoczył - przyznał Janusz Ślączka w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Ważą się losy Falubazu. Klub zostanie bez wsparcia miasta?

Madsen ostatecznie o własnych siłach wrócił do parku maszyn, a później wywalczył dla swojego zespołu 13 punktów oraz dopisał do swojego konta trzy bonusy. Był to drugi wynik w drużynie, bowiem skuteczniejszy był Kacper Woryna (14 punktów). Mimo dwóch mocnych ogniw to czwartkowe spotkanie nie ułożyło się po myśli gospodarzy.

Po pierwszej serii startów na tablicy wyników widniał rezultat 12:12. W kolejnych wyścigach goście zadali miejscowym trzy mocne ciosy, wygrywając podwójnie w gonitwach numer 5, 6 i 9. Z wyniku na styku zrobiło się 33:21 na korzyść NovyHotel Falubazu.

- To jest sport i nie można niczego przewidzieć. Wiadomo, że oni też chcieli wygrać, a dobrze wychodzili ze startu, tak jak my to robiliśmy, ale w Zielonej Górze. A moment wyjścia spod taśmy był kluczowy w tym meczu - dodał nasz rozmówca.

W piątek podopieczni Janusza Ślączki pojadą kolejne ligowe spotkanie. W ramach 14. rundy PGE Ekstraligi zmierzą się w Grudziądzu z tamtejszym ZOOleszcz GKM-em. Początek ścigania o godzinie 20:30.

Czytaj także: - Będzie zagraniczny junior w PGE Ekstralidze?! - "Burak i leszcz". Skandaliczny transparent na meczu ligi polskiej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty