Żużel. Wiktor Przyjemski ustalił warunki kontraktu z Polonią Bydgoszcz. "Nie było porozumienia z Apatorem"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski w środku
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski w środku

- Warunki kontraktu z Polonią zostały ustalone w trzy minuty. Intencje zawodnika są jasne, ale za rok nie będziemy już zwlekać. To ostatni raz, kiedy możemy poczekać - mówi menedżer Wiktora Przyjemskiego Marek Ziębicki.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: W sobotę Orlen Oil Motor ogłosił porozumienie z Wiktorem Przyjemskim. Na początek ustalmy najważniejszą kwestię: ono będzie obowiązywać tylko w przypadku, jeśli Abramczyk Polonia Bydgoszcz nie uzyska w tym roku awansu do PGE Ekstraligi?

Marek Ziębicki, menedżer Wiktora Przyjemskiego: Tak.

Czy zatem macie już ustalone warunki kontraktu w Bydgoszczy?

Tak, z Polonią mamy wszystko ustalone. Wraz z tatą zawodnika uczestniczyliśmy w spotkaniu z prezesem Jerzym Kanclerzem. Rozmowa trwała cztery godziny. W większości dotyczyła ona rozwoju bydgoskiego żużla. Warunki kontraktu ustaliliśmy natomiast w trzy minuty. Prezes Kanclerz, jak już kilkukrotnie mówiłem, to konkretny i słowny człowiek. Pod tym względem wszystko jest zatem jasne i oczywiste. Awans Abramczyk Polonii oznacza, że Wiktor Przyjemski wróci do tego klubu.

Drugi raz decydujecie się na taki schemat. Rok temu Motor Lublin również musiał czekać na rozstrzygnięcia w walce o awans do PGE Ekstraligi. Nie uważa pan, że na dłuższą metę to trochę niezdrowa sytuacja, że nie można tak negocjować co roku?

Wiktor ma olbrzymi sentyment do Polonii. Myślę, że o jego intencjach i miłości do tego klubu nie trzeba już nikogo przekonywać. Nie ma chyba w Polsce drugiego żużlowca, któremu tak zależy na jeździe w danym zespole, że czeka do 22 września. Zgadzam się, że to nie jest komfortowa sytuacja. Ma pan też rację, że to nie może funkcjonować tak co roku. Nie powinniśmy prowadzić tak kariery tego chłopaka. Mogę zatem już teraz powiedzieć, że to był ostatni raz. Mamy nadzieję, że Polonii uda się awansować w tym roku, ale jeśli tak się nie stanie, to Wiktor za rok pójdzie własną ścieżką i będzie negocjować warunki kontraktu jak każdy inny zawodnik. Decyzje będą zapadać szybciej. Chcę, żeby to wybrzmiało i by nikt nie miał do nas pretensji. Na Polonii naprawdę nam zależy, ale nie możemy powtarzać takiego schematu.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cierniak, Kędzierski, Lewandowski i Sadowski

Jeśli Polonia nie awansuje, to Wiktor Przyjemski pozostanie zawodnikiem Orlen Oil Motoru. Kiedy doszło do porozumienia z lubelskim klubem?

Gdy dowiedzieliśmy się, że prezes Jakub Kępa jest gotowy poczekać do 22 września, to wszystko zmierzało w kierunku finalizacji rozmów z Motorem. Jako team mieliśmy w głowie oczywiście różne przemyślenia. To normalne, że zastanawialiśmy się, co zrobimy, jeśli zespół z Lublina nie podejmie tematu lub będzie mieć inną wizję.

Kiedy w takim razie prezes Motoru się określił?

Można powiedzieć, że konkretnie usłyszeliśmy to od niego około dwa tygodnie temu. To była jedna krótka rozmowa. W temacie Polonii nie musieliśmy mu niczego tłumaczyć, bo przecież już ten schemat przerabialiśmy. Po tamtej rozmowie zmierzaliśmy już do porozumienia z Motorem.

Wcześniej mieliście obawy, że Motor nie będzie chciał czekać?

Nigdy nie usłyszeliśmy tego wprost. Takie informacje trafiały do nas tylko z artykułów medialnych. Jako team byliśmy bardziej skupieni na jeździe i osiąganiu jak najlepszych wyników. Nie pytaliśmy prezesa Jakuba Kępy, czy coś jest na rzeczy. Wiedzieliśmy, że klub negocjuje z seniorami, ale to nie było dla nas nic nadzwyczajnego. Wiktor jest jeszcze młodym zawodnikiem i zna swoje miejsce w szeregu drużyny. Poza tym sami chcieliśmy czekać aż do 22 września, więc wychodziliśmy z założenia, że takie pytanie byłyby z naszej strony trochę nie na miejscu. Byliśmy zupełnie spokojni, że w końcu dojdzie do rozmowy, bo prezes Kępa to profesjonalista, który nie zostawi tematu bez wyjaśnienia.

Czy może pan odnieść się do doniesień niektórych mediów, że Wiktor Przyjemski osiągnął w pewnym momencie porozumienie z KS Apatorem Toruń?

Nie było w tym nawet ziarenka prawdy. Mówię to z pełną świadomością. Nikt nie mógł nawet pomyśleć, że coś ustaliliśmy, ponieważ w tym okresie transferowym kompletnie zmieniliśmy strategię prowadzenia rozmów.

Co ma pan na myśli?

Największa różnica polegała na tym, że rok temu jeździliśmy na spotkania i słuchaliśmy propozycji kontraktowych. Wielu prezesów czekało, a niektórzy byli przekonani, że wybierzemy ich ofertę. Później było czuć lekkie rozczarowanie inną decyzją. Tak naprawdę niektórzy słyszeli to, co chyba chcieli od nas usłyszeć. Teraz nie chcieliśmy tego powtarzać.

Nie spotkaliście się z żadnym klubem poza Polonią i Motorem?

Nie było żadnych spotkań i negocjacji. Do stołu usiedliśmy tylko z Abramczyk Polonią Bydgoszcz i Orlen Oil Motorem Lublin. Kilka klubów oczywiście wyraziło zainteresowanie Wiktorem. Otrzymaliśmy telefoniczne zapytanie, jak długi mamy kontrakt w Lublinie. Zawsze odpowiadałem, że umowa jest roczna, ale zawodnik na razie nie chce rozpoczynać rozmów, gdyż zależy mu na powrocie do Bydgoszczy. W pewnym momencie trzeba było jednak dostosować się do warunków rynkowych i wypracować rozwiązanie na wypadek, gdyby Polonii się nie udało. Motor był dla nas pierwszym wyborem. Kiedy prezes dał nam do zrozumienia, że jest gotowy poczekać, to wszystko poszło bardzo sprawnie.

Nie myśleliście nawet przez moment o zmianie klubu, żeby Wiktor miał więcej wyścigów?

W naszej ocenie niektórzy patrzą na to bardzo wąsko. Owszem, liczba biegów to jeden z elementów, który ma największe znaczenie przy podpisywaniu kontraktu. My to wiemy. Jest ich jednak znacznie więcej. Trzeba brać pod uwagę, do czego żużlowiec ma prawo. Chodzi na przykład o miejsca reklamowe czy możliwość jazdy w indywidualnym kevlarze w pozostałych imprezach. To ważne, bo mamy podpisane umowy sponsorskie, dzięki którym team funkcjonuje na takim poziomie.

Dla Wiktora finanse nie są jedynym czynnikiem, który bierze pod uwagę, ale byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że nasz team funkcjonowałby tak samo z połowę mniejszym budżetem. Odpowiedniej klasy mechanicy, sprzęt, liga szwedzka, w której Wiktor odjedzie pełne 14 kolejek po pięć biegów - to wszystko kosztuje. Kontrakt w Skandynawii nie pokryłby nawet połowy kosztów. Wiktor w Polsce jedzie statystycznie trzy i pół biegu i ma naprawdę wysoką średnią biegopunktową, jak na juniora. Tego wszystkiego hipotetycznie mogłoby jednak nie być, gdyby nie zostały spełnione warunki, które wymieniłem. Tego nikt nie wie. A Motor gwarantuje wiele z nich. Poza tym klub z Lublina ma pomysł długofalowy na kontynuację tej współpracy. Nie ukrywam, że rozmawialiśmy już o tym z prezesem i perspektywa jest naprawdę ciekawa. Dodam również, że bardzo ważne były także odczucia samego zawodnika.

Czyli?

W naszym teamie nikt nie zdecyduje za Wiktora. On jest już dorosłym człowiekiem. Nikt mu niczego nie narzuci. Rok temu było podobnie. W trakcie dyskusji o przyszłości pojawiały się różne wątpliwości, gdyż przecież inny klub to na przykład dopasowanie charakterystyki nowych silników, a więc kolejny rozdział we współpracy z tunerem, przystosowanie się do nowego toru, otoczenia. Nie wiem, czy Wiktor czułby się z tym najlepiej już po jednym roku, więc ten argument również przemawiał za pozostaniem w Motorze. Ciągłe coroczne zmiany też nie są dobre. Poza tym lubelski klub jest bardzo profesjonalny i funkcjonuje na najwyższym poziomie. Naprawdę nie mamy się do czego przyczepić. Współpraca przebiega wzorowo. W związku z tym zdecydowaliśmy się zawrzeć porozumienie. Jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni, bo zostały wypracowane dwa rozwiązania. Zawodnik wie, na czym stoi i może skupić się na decydującej części sezonu.

Zobacz także:
Skandal w Lesznie
Katastrofa Włókniarza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty