Steven Goret jest 23-letnim żużlowcem z Marmande, który na co dzień ściga się w rozgrywkach U-24 Ekstraligi. Francuz miał nawet okazję do tego, by pojawić się w składzie Krono-Plast Włókniarza Częstochowa w najlepszej lidze świata. W ostatnim czasie jednak popadł w pewne kłopoty, o czym poinformował w mediach społecznościowych.
Żużlowiec przyznał, że od wielu lat skupia się tylko na tym, by osiągać jak najlepsze wyniki na torach żużlowych. Ponadto rozpoczął swoją przygodę z Longtrackiem (wyścigi na długich torach), a w ubiegłym roku został nawet mistrzem świata w kategorii do 23. roku życia. Tym samym otrzymał miejsce w gronie stałych rezerwowych elitarnego cyklu FIM Long Track World Championship.
I to właśnie ta impreza przysporzyła mu dużo kłopotów. Francuz otrzymał bowiem informację o tym, że w niedzielę ma się zameldować za naszą zachodnią granicą. O ile podróż z Częstochowy, gdzie Goret mieszka na co dzień do Scheessel nie byłaby dla niego problemem, tak jednak w Polsce nie posiada on sprzętu do jazdy na długim torze. Takowe jednostki trzyma w domu rodzinnym.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
"Informacja o występie dotarła do mnie 13 sierpnia, kiedy to miałem zaplanowany mecz przeciwko Falubazowi Zielona Góra. Nie mogłem odpowiedzieć natychmiast. Poinformowano mnie, że czas mam do środy - 14 sierpnia do godziny 13. Brak odpowiedzi w wyznaczonym terminie oznaczałby jednocześnie odmowę. Jednak wyznaczony termin odpowiedzi był bardzo krótki. Miałem mało czasu na przemyślenie całej sprawy i udzielenie odpowiedzi. Zmuszono mnie do działania bez odpowiedniego rozwiązania logistycznego, co wiązałoby się z dużym wyzwaniem" - napisał Goret.
Dodał przy tym: "Przebywając w Polsce, nie posiadam samochodu we Francji. Osoba, która mogłaby mi pomóc też, nie jest w stanie dostarczyć mi sprzętu do Niemiec, więc jedynym rozwiązaniem byłoby podjęcie samodzielnego wyjazdu z Częstochowy do Lamothe-Landerron (26 godzin jazdy), aby przygotować motocykl w ekspresowym tempie, załadować na busa i jechać do Schessel (15 godzin). Wszystko musiałbym zrobić sam w 45 godzin, bez żadnej przerwy. Nie jestem w stanie tego uczynić. Tym razem nie mogłem podołać temu wyzwaniu".
Goret przekazał w social mediach, że dokładnie opisał całą sytuację i przekazał, że nie jest w stanie logistycznie temu podołać. Nie spodziewał się, że w odpowiedzi otrzyma komunikat, z którego dowie się, że został zawieszony. Na razie od 17 do 24 sierpnia, co oznacza, że nie weźmie udziału we wtorkowym meczu U24 Ekstraligi. Jednak międzynarodowa licencja została mu zabrana do końca roku.
"Dlatego też nie będę mógł reprezentować mojego kraju podczas Longtrack of Nations 7 września w Morizes, choć zostałem do tego turnieju nominowany, wobec czego przepraszam selekcjonera za zaistniałą sytuację. Nie będzie mi dane również bronić mistrzostwa świata U23 oraz bycia dalej rezerwowym w Grand Prix" - czytamy na profilu Goreta.
"Ta decyzja całkowicie zabiła mnie mentalnie i może nawet zakończyć moją karierę zawodnika. Od kilku lat cieszę się jazdą poza moim krajem, ale i również w moim francuskim klubie. [...] Dziś chcę tylko przekazać wiadomość, jak można zniszczyć jedną osobę lub drużynę, bo konsekwencje poniosę nie tylko ja, ale wpłyną również na reprezentację i pytam się - dlaczego? Tak się nie przyciąga zawodników do rozwoju dyscypliny" - przekazał żużlowiec.
Czytaj także:
- Młody Polak podpadł amerykańskiemu gigantowi
- Maksym Drabik przemówił po dłuższym czasie!