Spotkanie w Łodzi w ramach pierwszego ćwierćfinału Metalkas 2. Ekstraligi rozpoczęło się dla Wiktora Jasińskiego bardzo pechowo. Już w inauguracyjnym wyścigu zaliczył on defekt motocykla, w drugim ukończył bieg na ostatnim miejscu i na tym jego występ na Moto Arenie dobiegł końca.
W rundzie zasadniczej zawodnik Arged Malesy Ostrów w Łodzi wywalczył siedem oczek, a dwa biegi kończył na pierwszej pozycji. - Wyszliśmy bazowo z tamtymi ustawieniami i dodaliśmy do nich lekką korektę. Ta jednak absolutnie się nie sprawdziła, a na domiar złego wybuchł mi silnik i tak naprawdę nie miałem do dyspozycji swojej najlepszej jednostki - wytłumaczył Jasiński w rozmowie z ekstraliga.pl.
- Drugi sprzęt nie był tak sprawdzony i dopasowany na ten tor, jak tamten. Zdarzył się pierwszy defekt w tym sezonie, niestety w tak ważnej chwili dla drużyny. Na szczęście ekipa nadrobiła stracone punkty i za to mogę im podziękować, a jednocześnie przeprosić za to, że zawiodłem - dodał 24-latek.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Dla wychowanka Stali Gorzów ten sezon nie układa się po myśli. W żadnym spotkaniu nie udało mu się zdobyć dwucyfrówki, a najlepszy bilans z bonusami to osiem oczek. Ze średnią biegową 1,175 sklasyfikowany jest w dolnych rejonach statystyk. Ostatni mecz był jednak najgorszym w tym roku.
- Serwisuję swoje silniki na bieżąco, właśnie na mecz w Łodzi przyszła świeżo z warsztatu moja najlepsza jednostka i stało się to, złośliwość rzeczy martwych, a w zasadzie pech. Trzeba to przełknąć i iść dalej. W końcu za tydzień mamy rewanż i tam trzeba z chłodną głową podejść do walki i jechać swoje - skomentował.
Czytaj także:
- Regulamin może mu zablokować starty w Polsce
- Zawodnik Włókniarza zawieszony!