Żużel. Krakowiak nie szuka usprawiedliwienia. "Zachowywałem pokorę"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak
zdjęcie autora artykułu

- Miałem być liderem, co totalnie się nie ziściło. Poniękad sam sobie na to zapracowałem - mówi o odsunięciu ze składu Norbert Krakowiak, zawodnik Cellfast Wilków.

Norbert Krakowiak jest jednym z największych rozczarowań tegorocznej Metalkas 2. Ekstraligi. Do tej pory żużlowiec klubu z Podkarpacia wystąpił w 53 wyścigach. Jest dopiero 33. w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników rozgrywek i zdobywa średnio 1.491 punktu na bieg. Tymczasem jeszcze dwa lata temu był w stanie zdobyć 17 punktów w PGE Ekstralidze przeciwko Włókniarzowi Częstochowa. Nasz rozmówca w szczerym wywiadzie przyznaje, że przeżywa trudne chwile.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Choć w ostatnim meczu pojawiłeś się na torze dopiero w czwartej serii startów, w dwóch kolejnych biegach nie znalazłeś pogromcy. Ulżyło?

Norbert Krakowiak, Cellfast Wilki Krosno: W tym sezonie muszę się cieszyć z małych rzeczy. Do tej pory nie miałem wielu powodów do radości. Początek rozgrywek był dobry, a później wszystko się rozsypało. Zacząłem spisywać się poniżej oczekiwań. Nie tylko kibiców i zarządu, ale także swoich. Dlatego cieszę się, że coś drgnęło. Na pewno trzeba podejść do wyników ostatniego meczu z wielkim spokojem. Z podobnych problemów nie wychodzi się w chwilę, to wymaga czasu. Teraz cieszymy się ze zwycięstwa jako drużyna. Może jest minimalne, ale dzięki niemu pozostajemy w grze o półfinał. Z kolei ja jestem zadowolony z wykorzystanej szansy.

ZOBACZ WIDEO: "Potwierdzam". Tego zawodnika w Fogo Unii na pewno nie będzie

Gdzie tkwi przyczyna twoich słabszych występów?

Przestałem startować. Zawsze słynąłem z tego, że dobrze wychodziłem spod taśmy. Dzięki temu zdobywałem wiele punktów. Musiałem znaleźć źródło tych problemów. Przez cały sezon szukałem, przede wszystkim w sprzęcie. Teraz przekierowałem uwagę na siebie i to był dobry trop. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Pewne kwestie się rozregulowały. Muszę nad tym pracować.

Wyobrażam sobie, że odsunięcie od składu było dla ciebie jak zimny prysznic. Potrzebowałeś tego, by wrócić na ziemię? Sztab szkoleniowy podjął słuszną decyzję? Nie wiem, czy to było potrzebne, nie łączyłbym odsunięcia mnie od składu z poprawą formy. Na pewno zachowywałem w tym wszystkim pokorę. Nie jestem typem zawodnika, który się obraża i zaczyna manifestować własne pretensje. Jako pracownik klubu jestem rozliczany przede wszystkim z wyników. Pociągnąłem drużynę w dół. Brakowało nam głównie moich punktów, zostałem zatrudniony jako lider i takie ustalenia padały już w negocjacjach związanych z podpisaniem umowy.

Trudno poprawić się na samych treningach. Pod twoją nieobecność więcej szans dostawali juniorzy. 

Da się znaleźć pewne rozwiązania w treningach. Na nich już od dłuższego czasu było lepiej. Brakowało możliwości potwierdzenia takiego stanu rzeczy w zawodach. Nieszczęście Vaclava Milika spowodowało, że pojawiłem się na torze. Później pojechałem również dobrze w Szwecji. Im więcej udanych występów, tym lepiej w kontekście budowania formy mentalnej.

Mniej zorientowany kibic patrząc na twoje statystyki podrapie się po głowie. Nie jechałeś w dwóch spotkaniach. W kolejnych opuszczasz trzy serie startów i zawody kończysz kompletem punktów. Zapewne niektórzy bez ogródek na trybunach zapytali - dlaczego on siedział na ławce?

Każdy ma prawo do własnej opinii. Sztab szkoleniowy jest na treningach, widzi wszystko od środka i bierze odpowiedzialność za poczynione kroki. Zdawano sobie sprawę, że jest u mnie poprawa, ale nie było kogo odstawić od składu. Wszyscy seniorzy spisywali się dobrze.

Więc nie czułeś się pokrzywdzony?

Pokrzywdzony to nie, na pewno wszystko budziło we mnie wiele emocji. Poniekąd sam sobie na to zapracowałem. Miałem być liderem, co totalnie się nie ziściło. Kontuzja Dimitria Berge spowodowała, że został zakontraktowany Kenneth Bjerre, który spisuje się świetnie. Dla mnie miejsca zabrakło. Czasami taka jest kolej rzeczy.

Przed wami niezwykle trudny rewanż w Rybniku. Stawką półfinał Metalkas 2. Ekstraligi. Straciliście Milika i Seifert-Salka. Takie spotkanie da się w ogóle wygrać?

Na pewno trudno wygrywać mecze, kiedy masz w składzie czterech seniorów, a przeciwnik pięciu. Wszystko jednak jest możliwe. Musimy powalczyć o jak najlepszy wynik, ponieważ nie wiadomo co się zdarzy w innych spotkaniach.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: - Abramczyk Polonia musi się zrehabilitować. Kontuzje ułatwiają jej zadanieLider Abramczyk Polonii bierze winę na siebie. "Ja położyłem mecz, a nie drużyna"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty