Tydzień temu ruszyła decydująca część sezonu w Metalkas 2. Ekstralidze. W ten weekend na tory wyjechali zawodnicy PGE Ekstraligi. Choć to dopiero początek fazy play-off, to już sporo mówi się o pracy sędziów. Jako pierwszy głośno o braku konsekwencji powiedział Krzysztof Mrozek.
Prezes Innpro ROW-u Rybnik zwrócił uwagę na wydarzenia z Poznania, gdzie doszło do upadku Kaia Huckenbecka, za który Niemiec został tylko wykluczony z powtórki, mimo że wcześniej podczas spotkania Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z NovyHotel Falubazem Zielona Góra za podobne zachowanie czerwoną kartką ukarano Rasmusa Jensena.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Teraz kolejne kontrowersje przyniosło spotkanie w Zielonej Górze. W trzynastym wyścigu do upadku Jarosława Hampela doprowadził Bartosz Zmarzlik. Nieco później na tor po ostrym ataku Oskara Hurysza upadł Fredrik Lindgren. W obu przypadkach sędzia nie miał problemu ze wskazaniem winnych. Żaden ze sprawców przerwania biegu nie otrzymał jednak żółtej kartki, a to budzi już spore wątpliwości.
- Nie chodzi już nawet o to, czy arbiter popełnił błąd czy nie. Po oczach bije jednak brak konsekwencji. Mamy sędziowanie jak wiatr zawieje. Proszę zauważyć, że w tych przypadkach ataki były dość ostre i zdecydowane, a kartki nie było. Tymczasem w ubiegłą niedzielę żółtą kartkę podczas meczu w Łodzi otrzymał Sebastian Szostak, bo zdjął nogę z haka. Junior Arged Malesy stworzył potencjalnie tylko niebezpieczną sytuację. Skala jego przewinienia była znikoma w porównaniu z tym, co działo się w Zielonej Górze, gdzie zawodnicy upadali na tor i byli narażeni na kontuzje. Tymczasem ostrowianin jako jedyny został ukarany kartką. Wniosek jest taki, że albo on nie powinien jej otrzymać, albo tym bardziej należało ukarać w ten sam sposób Zmarzlika i Hurysza - zauważa Remigiusz Substyk, były sędzia.
W jego ocenie dużym problemem jest brak jasnej wykładni dla sędziów. To z tego powodu w niektórych decyzjach nie widać konsekwencji. - Mam wrażenie, że obecnie nikt nad tym wszystkim nie panuje. W piłce nożnej też dochodzi do błędów sędziowskich, ale są kanony, które znają wszyscy kibice, obserwatorzy i komentatorzy. Wiadomo, jak karać taktyczne faule, jak interpretować sytuacje, gdy mamy rękę w polu karnym itd. Nawet komentatorzy, gdy sędzia podchodzi do ekranu, potrafią przewidzieć, jaka będzie za chwilę jego decyzja. W żużlu tego brakuje, a to zła informacja, bo mamy najważniejszą część sezonu. Myślę, że należy się nad tym problemem jak najszybciej pochylić - podsumowuje Substyk.
Zobacz także:
Oni też czekają na decyzję Madsena
Motor bezlitosny dla Falubazu