Arged Malesa przegrała półfinałową rywalizację z Abramczyk Polonią i odpadła z walki o awans do PGE Ekstraligi. Tym samym klub nie zrealizował swojego przedsezonowego celu. W związku z tym w ostatnich tygodniach pojawiło się sporo spekulacji na temat przyszłości ostrowskiego żużla. Nie brakowało nawet doniesień, że brak awansu może oznaczać koniec żużla w mieście.
Czarny scenariusz się jednak nie spełnił. Co więcej, działacze mają już prawie gotowy skład na przyszłoroczne rozgrywki, który na papierze prezentuje się naprawdę solidnie. Formację seniorską będą tworzyć: Frederik Jakobsen, Oliver Berntzon, Sebastian Szostak i Norbert Krakowiak.
Obecnie trwają rozmowy z Chrisem Holderem. Nieoficjalnie wiadomo, że alternatywą jest Luke Becker, który ostatnio ścigał się w barwach H.Skrzydlewska Orła Łódź. - Chris jest raczej na tak, ale wiadomo, że mamy plan B, gdyby się nie udało. Naszym celem minimum będzie pierwsza czwórka - mówi nam trener Mariusz Staszewski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Bajerski, Jabłoński i Przedpełski
Sam szkoleniowiec także zostaje w Ostrowie, mimo że znowu wiele mówiło się o jego odejściu. Zainteresowane jego usługami miały być przede wszystkim kluby z Leszna i Częstochowy.
- Było bardzo blisko mojego odejścia, ale z drugiej strony z pracą trenera jest podobnie jak z karierą zawodniczą. Jeśli któryś prezes mocno chce szkoleniowca, to zapewne go przekona. W tym przypadku najbardziej chciał prezes Waldemar Górski. To on nalegał najmocniej. Chciałbym jednak od razu zdementować bzdury, które pojawiają się na temat moich zarobków. Niektórzy twierdzą, że prowadziłem jakąś grę, żeby wynegocjować sobie w Ostrowie podwyżkę. Nawet przez sekundę nie było o tym mowy. W sezonie 2025 będę pracować w Arged Malesie dokładnie na tych samych warunkach finansowych. Zależ mi, żeby to wybrzmiało, bo niektórych wyssanych z palca informacji nie da się już dłużej słuchać - zaznacza Staszewski.
Trener zapewnia także, że ostrowscy kibice nie mają obecnie powodów do obaw o przyszłość klubu. - Są zobowiązania i nie mam zamiaru kłamać, że jest inaczej. Nie będę rozmawiać o konkretach, gdyż to jest zbędne. Mogę jedynie zapewnić wszystkich kibiców, że kwoty rzędu dwóch, trzech, pięciu czy siedmiu milionów, które ostatnio padają w mediach, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. To jest nieprawda. O reszcie powinien mówić jednak zarząd. Ja nie jestem już jego członkiem, aczkolwiek podkreślam, że nie powinno być najmniejszych problemów w procesie licencyjnym - tłumaczy Staszewski.
Szkoleniowiec odniósł się również do informacji, że Arged Malesa postawiła w tym roku wszystko na jedną kartę i dalsze funkcjonowanie klubu było uzależnione od awansu do PGE Ekstraligi. - To znowu tylko medialne spekulacje. Nigdy nie mieliśmy planu, żeby zrobić skok na wyższą ligę, by odkuć się finansowo. Jeśli ktoś pomyśli logicznie, to jest nawet niemożliwe. Przy obecnych zarobkach zawodników w najwyższej klasie rozgrywkowej, nie można tego zrobić za pomocą kontraktu telewizyjnego. To jest kolejna bzdura na temat naszego klubu - wyjaśnia.
Jaki zatem będzie budżet klubu na kolejne rozgrywki? W tym roku Staszewski przekonywał, że do przejechania sezonu nie wystarczy 10 milionów złotych. - Będzie musiał być porównywalny. Inaczej się nie da. Musielibyśmy zrezygnować ze szkolenia na taką skalę, a tego nie zamierzamy robić. Jazda wychowankami była zawsze celem tego klubu - podsumowuje Staszewski.