Plusy i minusy minionego tygodnia na polskich torach oceniają dziennikarze WP SportoweFakty.
Plusy według Katarzyny Łapczyńskiej:
+ Artiom Łaguta. Kilka tygodni temu obiecał, że Betard Sparta Wrocław nie przegra meczu w fazie play-off PGE Ekstraligi. Słowa nie dotrzymał, ale też... zrobił wszystko, co było w jego mocy, aby zwycięska passa wrocławian trwała w najlepsze. W niedzielę przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin zdobył aż 16 punktów i bonus.
W stolicy Dolnego Śląska mogą powiedzieć, że mają szczęście do obcokrajowców. W niedzielę wieczorem żegnano legendę w osobie Taia Woffindena, a tymczasem Rosjanin z polskim paszportem też piszę piękną historię we Wrocławiu. Łaguta jest skuteczny niczym Woffinden w swoich najlepszych latach. Gdy przyjdzie dzień, w którym trzeba będzie pożegnać mistrza świata z sezonu 2021, niejeden kibic będzie miał wilgotne oczy.
+ Robert Lambert. To nie był rewelacyjny weekend w wykonaniu Brytyjczyka, który w GP Polski w Toruniu nie awansował do półfinałów, a następnego dnia w Gorzowie zdobył tylko 8 punktów w meczu ligowym. Lambert zasłużył jednak na plus za całokształt tego sezonu. Zdobył upragniony medal mistrzostw świata, a najpewniej lada moment świętować też będzie "krążek" z toruńskimi "Aniołami".
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski skomentował swoje zwolnienie!
+ Emil Sajfutdinow. Pokazał, ile znaczy dla KS Apatora Toruń. Gdy kilka tygodni temu zabrakło go w Gorzowie Wielkopolskim z powodu kontuzji, jego zespół poległ z kretesem i cudem awansował do półfinałów PGE Ekstraligi jako "lucky loser". W niedzielę zgarnął 12 punktów i walnie przyczynił się do tego, że jego drużyna jest bliska zdobycia brązowego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.
Minusy według Łukasza Kuczery:
- Szymon Woźniak. Były mistrz Polski odlicza już chyba dni do końca sezonu 2024. Kto wie, czy życiowy sukces w postaci awansu do cyklu SGP nie stał się jego koszmarem. Woźniak wyraźnie się pogubił, a w miniony weekend najpierw wypadł fatalnie w GP Polski, a później miał spory udział w tym, że ebut.pl Stal Gorzów przegrała pierwszy mecz o brązowy medal w PGE Ekstralidze.
Woźniak potrzebuje przerwy i porządnego resetu przed sezonem 2025. Wiemy już, że formy szukać będzie poza Gorzowem Wielkopolskim, bo dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Powrót do macierzystego klubu z Bydgoszczy i zejście ligę niżej może okazać się najlepszym sposobem na wyjście z kryzysu.
- Bartłomiej Kowalski. Na początku roku świetnie spisywał się na Stadionie Olimpijskim, a kompletnie zawodził na wyjazdach. W ostatnim okresie ustabilizował formę w meczach rozgrywanych poza Wrocławiem, co pozwoliło Betard Sparcie pewnie wjechać do finału PGE Ekstraligi. Tyle że w kluczowym momencie zagubił formę.
"Po prostu trafiłem na jakiś naprawdę zły dzień, ze złą energią" - wytłumaczył Kowalski w mediach społecznościowych i obiecał poprawę w meczu rewanżowym. Tyle że w Lublinie poprzeczka będzie ustawiona jeszcze wyżej.
- Maciej Janowski. Być może kontuzjowana ręka nie wytrzymała trudów jazdy w dwóch imprezach z rzędu, ale fakty są takie, że po nie najgorszym GP Polski kapitan Betard Sparty zawiódł w finale PGE Ekstraligi. Abstrahując od słabego występu Kowalskiego, to gospodarzom w niedzielę zabrakło również punktów Janowskiego. 6 punktów w pięciu startach nie jest wynikiem, jakiego można oczekiwać od krajowego lidera. Argumentem ma obronę 33-latka może być to, że jeszcze tydzień temu wydawało się, że sezon 2024 dobiegł dla niego końca.