Bartosz Szymura na palcach jednej dłoni może policzyć liczbę występów przez ostatnie trzy sezony. Rybniczanina na żużlowych torach oglądaliśmy niewiele, a jego starty podyktowane były przede wszystkim potrzebą utrzymania licencji. Stąd też jego obecność w turniejach o Puchar MACEC. Podobnie było w tym roku.
Wychowanek RKM-u Rybnik w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że jazda raz do roku bywa męcząca, a to przekłada się również na sferę mentalną. Przynajmniej na razie zawodnik Śląska Świętochłowice nie zamierza się poddawać i odwieszać kevlaru na kołek.
- Lubię to robić, choć brakuje mi tego na co dzień. Nie mam możliwości związania się z klubem, który ściga się w lidze, więc muszę łapać każdą okazję do startów. Nie traktuję jednak tego jako walki. Chciałbym gdzieś podpisać kontrakt w klubie startującym w lidze, aby poukładać to sobie przez zimę, odpowiednio się przygotować i zacząć sezon na równi z innymi zawodnikami. Wskoczyć w trakcie sezonu jest trudno i trzeba mieć więcej szczęścia. - dodał nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: Woźniak o swoim udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika
35-latek w sobotnie popołudnie miał być podstawowym uczestnikiem Pucharu MACEC, jednakże został przesunięty na rezerwę. Nie stracił na tym jednak, bo i tak na obiekcie im. Pawła Waloszka zaprezentował się pięciokrotnie. I był to dobry występ, bo wywalczył siedem punktów. Kto wie, czy nie byłaby ta zdobycz okazalsza, gdyby nie wykluczenie za przekroczenie limitu dwóch minut.
W poniedziałek w Pardubicach dorzucił do tego 13 punktów. W efekcie w klasyfikacji generalnej został sklasyfikowany na 4 pozycji. A co dalej? Perspektyw na regularne starty w Polsce niestety w tej chwili brakuje Szymurze. Czy bierze pod uwagę jazdę za granicą z którąś z tamtejszych licencji lub występy wśród żużlowców-amatorów?
- Za granicą działaczy nie interesują zawodnicy, którzy nie jeżdżą regularnie. W pierwszej kolejności patrzy się na to, kto, w jakiej jest dyspozycji i rytmie wyścigowym, więc czasem trudno się gdziekolwiek do kogoś dodzwonić. Jeśli nie znajdę klubu, to trzeba będzie się pogodzić z tym, że wkrótce chcąc jeździć, będę musiał pomyśleć o czymś innym. Kto wie, może wśród amatorów będzie więcej jazdy, niż w Krajowej Lidze Żużlowej - dodał Szymura.