Śląsk Świętochłowice to m.in. trzykrotny wicemistrz Polski i klub, który wychował wielu wybitnych zawodników, takich jak choćby Paweł Waloszek czy Jan Mucha. Po raz ostatni w rozgrywkach ligowych występował w 2002 roku. Ówczesna drużyna w żadnym z dwunastu spotkań nie zdołała wywalczyć choćby jednego punktu i zajęła siódmą pozycję w Drużynowych Mistrzostwach 2. Ligi.
Później Śląsk miewał większe i mniejsze problemy, przeżywał dwie reaktywacje i choć plany były ambitne i zakładały powrót do rozgrywek ligowych w 2024 roku, to tego planu nie udało się zrealizować. W dużej mierze ambicje zostały wyhamowane m.in. przez pandemię COVID-19, która nieco opóźniła to, co miało nastać w tym sezonie.
W ostatnim czasie w środowisku coraz głośniej mówiło się, że Śląsk przystąpi do rozgrywek ligowych w 2026 roku i że jest to temat już przesądzony. Zapytaliśmy o faktyczny stan Krzysztofa Sichmę, prezesa klubu.
ZOBACZ WIDEO: Woźniak o swoim udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika
- To jest trzyletni plan, który sobie założyliśmy. To trzy lata intensywnej pracy - przygotowania, oddania toru, modernizacji obiektu i szkolenia młodzieży, a także organizacji różnych turniejów. Na wysokości zadania staje również Urząd Miasta z prezydentem Begerem, a także Ośrodek Sportu i Rekreacji. Na stadionie odbyło się wiele prac, których kropką nad "i" mają być nowe trybuny, na których zobaczymy się wiosną przyszłego roku - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
- To na pewno nie jest już sfera marzeń! Prowadzimy rozmowy z konkretnymi ludźmi, a i władze miasta są na to nastawione. Oczywiście, zawsze coś niespodziewanego może się wydarzyć, jednakże gdybyśmy mieli tak myśleć cały czas, to nie byłoby sensu tego robić - dodał z kolei trener świętochłowiczan, Krzysztof Bas.
Działacze zdają sobie sprawę, że chcąc wrócić do rozgrywek ligowych, muszą posiadać nie tylko stadion, który spełni wymagania, zbudować kadrę, ale przede wszystkim mieć na to wszystko pieniądze.
- Na tyle, na ile nas stać, to działamy. Nie mamy zadłużeń, ale też nie jesteśmy finansowymi mocarzami. Jednak szkółka działa, chłopaki mają sprzęt, a Bartek Kubica odjechał sporo imprez. To wszystko to są wydatki, które są pokryte i fundusze zabezpieczyliśmy przed startem sezonu. Fajne jest na pewno to, że odzywają się do nas kolejni sponsorzy, więc jestem dobrej myśli. Jednak wiem, że nie będzie to łatwe zadanie. Robimy jednak wszystko, by za rok o tej porze powiedzieć: "Tak, wchodzimy do ligi!" - dodał Sichma.
- Świętochłowice mają wiele potrzeb i trzeba zrozumieć władze miasta. Spotykamy się z różnymi problemami, ale wzięcie na żużel jest u nas, a miasto jest po to, aby sprawiać ludziom przyjemność. A żużel czymś takim jest. Tak samo, jak inne sporty. Trzeba to jednak podzielić tak, aby dla każdego starczyło tego "tortu" - mówił nam z kolei Krzysztof Bas, który na co dzień udziela się nie tylko jako trener i społecznik, ale również radny miasta Świętochłowice.
A wsparcie magistratu jest bardzo ważne dla klubów żużlowych, choć w przypadku takich ośrodków mówimy bardziej o kooperacji związanej z poprawą infrastruktury, która nie zezwala w tej chwili na organizację wydarzeń masowych, a co za tym idzie - na wpuszczeniu większej liczby osób niż 999.