Tym razem Słoweniec nie ma zamiaru czekać na inicjatywę klubów i wziął sprawy w swoje ręce. W tym roku chętnych do jazdy jest znacznie więcej niż miejsc, a to może oznaczać, że w razie braku angażu w listopadzie, szanse na występy w lidze spadają niemal do zera. Do tej pory chętnych na Mateja Zagara praktycznie nie było, więc zawodnik zdecydował się podjąć ryzyko.
Z naszych informacji wynika, że żużlowiec w ostatnich tygodniach rozsyłał do klubów oferty, które nie zakładały wypłaty za podpis na kontrakcie. 41-latek zdał sobie sprawę, że konieczność zapłaty dużej kwoty odstrasza kluby, a jedyną szansą na zainteresowanie działaczy, jest obniżenie oczekiwań.
Żużlowiec wykazał się jednak sprytem, bo choć nie chce żadnych pieniędzy na przygotowanie do sezonu, to oczekuje rekompensaty w wysokości stawki za każdy zdobyty punkt. Zgodnie z pierwotną propozycją za każdy punkt w Metalkas 2. Ekstralidze oczekiwałby sześciu tysięcy złotych. W razie zdobycia przez niego 200 punktów zarobiłby więc dokładnie tyle samo, ile przy gwiazdorskim kontrakcie na poziomie 400 tysięcy złotych za podpis i czterech tysięcy złotych za każdy punkt.
ZOBACZ WIDEO: Gollob odniósł się do zamieszania z dzikimi kartami. "Nie zawsze wszystko rozumiem"
Taka oferta może być jednak atrakcyjna dla klubów, bo działacze nie ponosiliby ryzyka w razie gorszej formy żużlowca. Ten oczywiście żąda gwarancji miejsca w składzie, ale w przypadku fatalnej dyspozycji wypłaty byłyby minimalne. Wiadomo już, że taka postawa negocjacyjna zawodnika sprawiła, że zainteresowali się nim przedstawiciele H.Skrzydlewska Orła Łódź i Unii Tarnów. Do finalizacji wciąż jednak daleko, ale już sam powrót Słoweńca na rynek transferowy jest sporą niespodzianką. Na giełdzie wciąż dostępni są zawodnicy, którzy w tym roku dość dobrze radzili sobie na zapleczu PGE Ekstraligi, ale ze względu na kryzys finansowy klubów, wciąż nie znaleźli nowego pracodawcy.
Dla Zagara sezon 2025 może być ostatnią szansą na zaistnienie w ligowym żużlu w Polsce. W minionym sezonie nie jeździł w żadnych z najważniejszych rozgrywek żużlowych, a kolejny rok bez regularnych występów może utrudnić powrót na najwyższy poziom.