- W przedszkolu jestem pierwszy raz, ale mogę odwiedzać kolejne podobne placówki, jeśli spotkania będą tak sympatyczne jak to. Dzieci były naprawdę bardzo dowcipne, pytały się o wiele rzeczy nie tylko związanych z żużlem - powiedział po spotkaniu Łukasz Sówka, żużlowiec pochodzący z Kalisza.
Jak doszło do tej niecodziennej wizyty? - Pani wychowawczyni zatelefonowała do mojego taty z pytaniem o możliwość takiego spotkania. Oczywiście, nie było żadnego problemu. Robert Miśkowiak zgodził się także na przyjazd i w ten sposób spotkaliśmy się z przedszkolami - dodaje Sówka.
Do spotkania nie doszłoby bez inicjatywy Magdaleny Białożyk, która na co dzień jest zapalonym kibicem speedway'a - Cieszę się, że zawodnicy przyjęli zaproszenie i dzięki temu dzieci mogły zobaczyć z bliska motocykl, kevlar, kask, a także posłuchać informacji na temat tej dyscypliny sportu, którą przybliżyli im sami żużlowcy. Pomysł na taką wizytę zrodził się podczas jednej z wizyt na stadionie – powiedziała wychowawczyni z przedszkola w Kaliszu.
Widać było, że spotkanie przygotowywał sympatyk żużla. Stół, przy którym siedziały dzieci z żużlowcami był pokryty plakatami, programami czy biletami żużlowymi. Na początku spotkania dzieci obejrzały fragmenty zawodów z udziałem zaproszonych gości. Miały także możliwość wsiąść na motocykl żużlowy pod czujnym okiem Roberta Miśkowiaka. - Takie spotkania są bardzo miłe. Jestem zaskoczony, że niektóre z dzieci już w tym wieku interesują się żużlem i mają wiedzę na temat speedway'a. Starałem się im przybliżyć tajniki tej dyscypliny, oczywiście w jak najprostszy i przystępny sposób, zważywszy na to, że spotkaliśmy się przecież z kilkuletnimi dziećmi - powiedział popularny "Misiek".
Na koniec spotkania zawodnicy zagrali z dziećmi w żużlową grę planszową, w której górą byli... milusińscy.
Następca Tomasza Golloba?
Na tym torze wygrały przedszkolaki