Nie stchórzyłem przed ekstraligą - rozmowa z Robertem Miśkowiakiem

Poznań albo Gdańsk. Między tymi klubami waha się Robert Miśkowiak, który po dobrym sezonie w barwach Klubu Motorowego nie zdecydował się jeszcze na powrót do ekstraligi. W sezonie 2010 "Misiek" na pewno będzie jeździł w lidze angielskej w Ipswich Witches.

Podjąłeś już decyzję, gdzie będziesz startował w sezonie 2010?

- Jeszcze nie. Myślę, że w przyszłym tygodniu podejmę ostateczną decyzję. Chciałbym zdecydować się na pewno przed świętami. Boże Narodzenie chcę mieć spokojne i nie zaprzątać głowy myślami, o tym, gdzie będę jeździł. Nie chcę ani siebie, ani także działaczy przeciągać w nieskończoność. Muszę podjąć męską decyzję. Nie jest ona łatwa, ale wkrótce kibice dowiedzą się o moim wyborze.

Nie bierzesz już pod uwagi ofert z klubów ekstraligowych?

- Nie. Rozważam oferty klubów z pierwszej ligi. Bardzo głęboko zastanawiałem się już teraz nad powrotem do ekstraligi. Myślę, że to jeszcze nie jest ten czas. Do elity chcę wrócić odbudowany jako w pełni wartościowy zawodnik. Nie chcę wracać po to, by być przeciętnym żużlowcem. Mój powrót wyobrażam sobie tak, że będę naprawdę jeździł bardzo dobrze i solidnie punktował.

Czyli nie nadszedł jeszcze Twój czas powrotu do ekstraligi?

- Dokładnie. Czasami na to, by dobrze jeździć w ekstralidze, trzeba popracować kilka sezonów w niższej klasie rozgrywkowej. Nie chcę zrobić kroku w tył. Jest to dla mnie bardzo ważna decyzja, która może zaważyć na całej mojej dalszej żużlowej karierze. Nie mogę się pomylić w tym przypadku.

Z klubów ekstraligowych najbliższej było Ci chyba do Wrocławia?

- Rzeczywiście. Byłem bliski powrotu do tego klubu. Prowadziłem rozmowy w tej sprawie, ale ostatecznie nie zdecydowałem się na Wrocław. Nie jest jednak powiedziane, że za rok czy dwa nie wrócę do tego klubu. Wrocław wspominam bardzo dobrze. Jeździłem przecież tam w przeszłości. Na tamtejszym torze świętowałem swój największy sukces w karierze. WTS to bardzo profesjonalny klub. Odpowiada mi także wrocławski tor, ale w przyszłym roku nie będę jeszcze reprezentował barw klubu z Dolnego Śląska.

Nie jest jednak tak jak powiedział trener Marek Cieślak, że stchórzyłeś przed ekstraligą?

- Nie. Nie wiem, dlaczego trener tak powiedział. Absolutnie mojej decyzji proszę nie traktować jako tchórzostwa. Rozmawialiśmy o startach we Wrocławiu. Nie doszliśmy do końca do porozumienia. Zdecydowałem się nie wracać jeszcze do ekstraligi. Z którymkolwiek klubem rozmawiam, staram się do tych negocjacji podchodzić profesjonalnie i o nikim źle nie mówić. Nie chcę by stawiano moją decyzję w złym świetle, że przestraszyłem się ekstraligi. Wybieram to, co uważam za korzystniejsze obecnie dla siebie. W ostatnich latach różnie mi się wiodło. Kibice, którzy śledzą moją karierę wiedzą dokładnie, jak to było. Miałem zniżkę formy, później gdy już wszystko zaczęło grać, pojawiły się problemy finansowe klubu, w którym startowałem. Nie układało się to najlepiej dla mnie, a więc muszę jeszcze pojeździć w pierwszej lidze, tak by być pewnym, że stać mnie na powrót do ekstraligi.

Pierwsza liga słaba też nie będzie. Kilka klubów naprawdę poczyniło spore wzmocnienia...

- Dokładnie. Zauważam to, że zaplecze ekstraligi będzie chyba w sezonie 2010 jeszcze silniejsze niż w poprzednich rozgrywkach. O punkty nigdzie nie będzie łatwo. Trzeba być optymalnie przygotowanym, by rywalizować nawet na pierwszoligowym poziomie. Wydaje mi się, że najsilniejsze drużyny pierwszej ligi mogłyby walczyć z tymi słabszymi z ekstraligi. Poza zasięgiem wydaje się być czołowa czwórka ekstraligi, gdzie startują najlepsi żużlowcy świata. Pierwszoligowym działaczom udało się także zbudować naprawdę silne zespoły.

Wybierasz między Poznaniem a Gdańskiem?

- Dokładnie tak. W którymś z tych dwóch klubów będę jeździł. Nie wiem jeszcze w którym, nie chcę mówić, że gdzieś jest mi bliżej. Jak wspomniałem wcześniej, kilka dni i podejmę ostateczną decyzję.

Miałeś jakiś kontakt z działaczami z Ostrowa?

- Kontakt mam, bo tak jak zawsze podkreślam, zżyłem się z tym środowiskiem. Naprawdę ubolewam, że to wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Gdyby w Ostrowie była nadal pierwsza liga, nie miałby dylematu, gdzie jeździć. Zostałbym nadal w Ostrowie. Na pewno będę trzymał mocno kciuki za ostrowskie środowisko, za to, by kibice w tym mieście mogli nadal oglądać ligowy żużel. Zawsze z przyjemnością przyjadę do Ostrowa. Nawet, nie jeżdżąc tutaj, Ostrów będzie mógł zawsze liczyć na moją pomoc, czy to sprzętową, czy to zwykłą radę. Zawsze tutejsi działacze czy sponsorzy mogą zadzwonić i porozmawiać.

Z tego, co mówisz pewnie nie wykluczasz powrotu do Ostrowa, gdyby w tym mieście wróciły lepsze czasy dla speedway'a?

- Nigdy nie mów nigdy. Mam tutaj grono sponsorów, którzy będą mi pomagać w przyszłym sezonie, bez względu na to, jakiego klubu barwy reprezentuję. Jestem związany z Ostrowem. Lubię to środowisko i życzę mu jak najlepiej. Mam nadzieję, że dla ostrowskich kibiców wszystko ułoży się dobrze.

W ilu ligach zamierzasz startować w przyszłym sezonie?

- W grę wchodzi liga angielska w barwach Ipswich Witches oraz liga polska. O Szwecji na razie nie myślę. Wydaje mi się, że ta liczba startów, którą będę miał w Anglii i w Polsce w zupełności mi wystarczy. Każdy zawodnik sam musi czuć w ilu zawodach potrzebuje jeździć, by być w optymalnej formie. Uważam, że te dwie ligi sprawdziły mi się w tym sezonie, z tym że w Anglii zamierzam startować tym razem od początku rozgrywek.

Komentarze (0)