Bartosz Ignaszewski: W Rybniku praktycznie zakończyło się kompletowanie składu na sezon 2010. Czy mógłbyś się pokusić o podsumowanie tego gorącego okresu w klubie? Najpierw może o tych, którzy odeszli.
Michał Stencel: Przede wszystkim, zakontraktowaliśmy takich zawodników, na jakich nas stać. To ważne. Nie obiecujemy gruszek na wierzbie. Wiem, że część kibiców ma troszkę żal, bo może spodziewali się kogoś innego, ale uważam, że personalnie jesteśmy silniejsi niż w tym roku, pomimo odejścia Denisa Gizatullina. Bardzo mi szkoda, że Rosjanina nie ma wśród nas, ale doceniam to, że miał odwagę nam po prostu powiedzieć, że odchodzi, bo dostał lepszą ofertę pracy. My mogliśmy zaoferować pewną kwotę, Denis dostał więcej i tyle. Każdy z nas, jakby dostał pracę na lepsze pieniądze, przynajmniej by się zastanowił. Bardzo mu dziękuję, za to, co zrobił dla naszego klubu, bo jeździł nawet wtedy, kiedy było bardzo ciężko- przede wszystkim finansowo. Dla Denisa nasz klub zawsze stoi otworem. Michał Mitko odszedł do Opola, gdzie w końcu po wielu latach jest wiara w dobre wyniki. Prezes Drozd zmontował dobry skład i życzę z całego serca, aby kameralny, opolski obiekt zapełniał się kibicami. Mam także nadzieję, że Ricky Kling odnajdzie się w zespole Kolejarza. Nie wiadomo, gdzie będzie jeździł Marcin Rempała, który zawiódł nas najbardziej.
Kibice obawiali się bardzo, że nie uda się znaleźć zawodnika, który zastąpi przede wszystkim Denisa Gizatullina.
- Każdy zawodnik jest na swój sposób trudny do zastąpienia. Wiadomo, że decyzja Denisa zmusiła nas do jeszcze cięższej pracy w poszukiwaniu zawodników. Uważam, że Daniel Nermark będzie jeźdźcem, z którego będziemy mieli pożytek. Stać go na to, aby być w Rybniku liderem. Szwed aż pali się do jazdy. Kiedy przywiozłem go na stadion, to zapytał mnie, czy może już sobie wybrać boks, który będzie zajmował. Obiecał, że pokaże nam żużel, jakiego w Rybniku dawno nie widziano. Trzymamy go zatem za słowo. Jak chodzi o Joonasa Kylmaekorpi, to rozmawialiśmy z nim już w zeszłym roku. Wtedy był już u nas praktycznie jedną nogą, ale zdecydował się na Gdańsk. W tym roku negocjacje trwały bardzo krótko i tak oto Fin będzie jeździł dla nas. Długo rozmawialiśmy z Pawłem Hlibem. Niestety dla niego, nie potrafił się określić w wielu dziedzinach. W pewnym momencie zatem, zerwaliśmy negocjacje. Wtedy pojawił się pomysł Duńczyka, Nicolai Klindta. Można zatem powiedzieć, że będziemy mieli międzynarodową ekipę.
Wiele propozycji zmiany barw klubowych miał Ronnie Jamroży. Kibice przebąkiwali coś o ponoć super propozycji dla Mariusza Węgrzyka. Jednak i oni ponownie będą ścigać się na torze przy ulicy Gliwickiej.
- Rozmowy, i z Mariuszem, i z Ronniem były krótkie i rzeczowe. Jamroży poinformował nas wprawdzie o rozmowach z prezesem z Grudziądza, ale zastrzegł, że pierwszeństwo mamy my. I słowa dotrzymał. Podobnie Mariusz, chociaż nic mi nie wiadomo, żeby był kuszony przez inne kluby. Myślę, że on już także ma dość tułaczki po Polsce. Ma na stadion blisko, poza tym założył rodzinę, ma małe dziecko. To także są argumenty ku temu, aby inaczej na to wszystko spojrzeć. Poza wspomnianą dwójką , został także Andrey Karpov. Był taki moment w zeszłym sezonie, kiedy chcieliśmy z niego definitywnie zrezygnować. Karpov pokazał jednak w końcówce sezonu, że wie, o co chodzi w tej zabawie. Wierzę głęboko, że nie raz da rybnickim fanom powód do radości.
Sławek Pyszny i Rafał Fleger będą mogli jeździć jako juniorzy ostatni już sezon. To na pewno będzie dla nich sezon prawdy.
- Zdecydowanie tak. Chcąc w tym sporcie coś osiągnąć, muszą pojechać o niebo lepiej niż teraz i wziąć ciężar walki na swoje barki. Nie obawiamy się jednak o juniorów. Jest przecież Łukasz Piecha, Kamil Fleger czy utalentowany Mateusz Domański oraz Mateusz Chochliński.
Jak wygląda zaplecze sponsorskie i przede wszystkim sytuacja finansowa klubu? Nie jest bowiem tajemnicą, że otrzymaliście licencję warunkową z powodu zadłużenia wobec zawodników.
- Zgadza się. Mamy podpisane ugody, które realizujemy. Z tego, co wiem, nie będzie większych problemów z wywiązaniem się z umów. Realizujemy to, co mamy zapisane. Jak chodzi o dług poprzedniego zarządu, to praktycznie jesteśmy na końcowym etapie regulowania tych należności. Patrząc na to, co mieliśmy do zapłaty, a na to, co mamy to faktycznie niedużo. Sam nie wiem i nikt chyba nie wie, jak to zrobiliśmy. Mając ponad milion złotych długu, niezbyt dużo pieniędzy na sezon, osiągnęliśmy w lidze szóste miejsce, mamy zakontraktowanych zawodników na przyszły rok i dobre perspektywy na kolejne miesiące. Kosztowało nas to bardzo dużo wysiłku, nieraz musieliśmy po prostu żebrać o pieniądze. Ale czy było warto ? Myślę, że tak. Zresztą, niech to ocenią kibice. Jak chodzi o sytuację finansową klubu, to nie jest najgorzej, choć jak wiadomo, listopad i grudzień to dwa najgorsze miesiące, bo pieniędzy jest mało. W każdym układzie jednak, praktycznie wszyscy sponsorzy z nami zostają, dochodzą nowi. Ja jestem po kilku spotkaniach z tegorocznymi sponsorami i każdy z nich zaoferował, że da więcej niż w tym roku.
Niedawno poznaliśmy także ceny biletów i karnetów. Jest trochę drożej niż w zeszłym sezonie.
- Tak, ale i drużyna lepsza i zarazem, droższa. I tak mamy najtańsze bilety w Polsce, jak chodzi o pierwszą ligę. Wszystko jednak kosztuje i musieliśmy to zrobić. W zamian za to, zaproponujemy kibicom jeszcze więcej atrakcji podczas ligowych meczów. Karnety będzie można nabyć także w wielu zakładach pracy, myślę, że ich lista będzie dłuższa niż w zeszłym roku. Poza ty, kibice będą mogli wygrać bilety wstępu na mecze ligowe w różnych konkursach w trakcie sezonu. Teraz mogą wygrać karnety. A jak tego dokonać? Zapraszam na naszą stronę klubową.
Nie jest tajemnicą, że klub złożył dokumenty potrzebne do tego, aby być wpisany w rejestr Organizacji Pożytku Publicznego. To z kolei oznacza, że będzie można przekazać do klubu 1% swojego podatku.
- Wszystkie potrzebne dokumenty złożyliśmy w sądzie w Gliwicach. Jeśli tylko będziemy mieli zielone światło, jesteśmy przygotowani do akcji promującej te rozwiązanie podatkowe. Póki co, czekamy na decyzję sądu.
Swego czasu, kibice zielono- czarnych narzekali na współpracę z zarządem prezesa Szołtyska. Jak teraz układają się wasze stosunki z kibicami?
- Myślę, że jest bardzo dobrze. Umiemy usiąść i porozmawiać po prostu. Drzwi naszego klubu są zawsze otwarte dla każdego. Spotykamy się także poza klubem. Nie ukrywam, że planujemy znów się zobaczyć w styczniu, aby podsumować okres transferowy w naszym klubie. W lutym, planujemy zagrać mecz Zarząd- Kibice, po głównym turnieju piłkarskim kibiców żużlowych z całej Polski, GONT CUP 2010, który tradycyjnie odbędzie się w Rybniku. Uważam zatem, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Czasami zdarzają się nieporozumienia- ale to normalne. Ten się nie myli, co nic nie robi. Bardzo szanujemy krytykę, ale konstruktywną. To wiele daje i nie raz skorzystaliśmy z pomysłów naszych fanów.
Co chciałbyś przekazać rybnickim kibicom na koniec rozmowy?
- Przede wszystkim chciałbym im życzyć Wesołych Świąt. Aby byli radośni, pogodni i wierzyli w lepsze jutro. Aby nie zabrakło im wiary w nasz zespół. Aby dopingowali i zawodników i nas, zarząd, do jeszcze lepszej pracy. My robimy swoje- powoli, do przodu. Lepiej jeść mała łyżeczką ciągle, niż dużą od czasu do czasu. Zawsze uważałem, że tak jest lepiej. Dopniemy swego, ale wszyscy potrzebujemy w Rybniku cierpliwości. Ja wiem, że Rybnik wróci na szczyt. Wierzę, że będziemy znów najlepsi.