W ostatnich sezonach nie ma drugiego Polaka, który jeździłby na Wyspach Brytyjskich tak regularnie, jak czyni to Tobiasz Musielak. Urodzony w 1993 roku żużlowiec dobrze czuje się w tamtejszej lidze, w której zdążył reprezentować już kluby z Wolverhampton (2015), Swindon (2017-2019), Sheffield (2022-2023) i ostatnio King's Lynn (2024).
Od poniedziałku oficjalnie wiadomo, że Musielak w 2025 roku będzie zdobywać punkty dla Birmingham Brummies, czyli siódmej drużyny ostatniego sezonu w Premiership. Jej powrót do grona czołowych ekip w najstarszej lidze świata wypadł więc bardzo blado. Nie pomogli jej też za bardzo jeżdżący na Perry Barr Stadium w tym roku Wiktor Lampart i Piotr Pawlicki.
Musielak, który drużynowy mistrzem Wielkiej Brytanii był już trzykrotnie (dwa razy ze Swindon i raz z Sheffield), jest drugim zawodnikiem przedstawionym przez promotorów z miasta Peaky Blinders na przyszłoroczne ściganie. Dotąd w kadrze był tylko Jason Edwards jako tzw. Rising Star.
Zarazem wiadomo już, że ściągnięcie Musielaka do zespołu z Birmingham oznacza brak w nim Frederika Lindgrena, który startował w nim pod koniec ostatniej kampanii. - Dziękujemy Freddiemu za wpływ na nasz klub, ale z perspektywy Brummies uważamy, że znaleźliśmy więcej niż odpowiedniego zastępcę. Uważamy też, że "Tobi" stanie się wielkim hitem dla naszych kibiców - przyznał dyrektor Nigel Tolley cytowany przez serwis britishspeedway.co.uk.
Co ciekawe, podczas październikowej konferencji przedstawiającej skład Cellfast Wilków Krosno, do których Musielak powrócił tej jesieni, mówiono, że 30-latek prawdopodobnie zrezygnuje z występów w Premiership. Ostatecznie więc do niczego takiego nie doszło.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"