Znany przedsiębiorca z Łodzi przez kilka miesięcy zapowiadał wycofanie się ze sponsorowania żużla. Co więcej, wystawił na sprzedaż H.Skrzydlewska Orła. Ostatecznie w listopadzie ogłosił jednak, że klub przystąpi do rozgrywek, a on sam dalej będzie jego właścicielem. Taką sytuację już w lipcu przewidział Zbigniew Fiałkowski, który zapowiadał powrót Witolda Skrzydlewskiego "na białym koniu" (więcej TUTAJ).
- Nie chciałbym zaczynać od "a nie mówiłem", ale sprawdziły się tamte słowa. Tylko trzeba sobie zadać pytania, w jakim stylu ten powrót ma miejsce. Pan Witold musiał mieć coś na myśli, wykonując takie ruchy, a nie inne. W kwestii doboru składu i finansów na zawodników, na pewno mu się udało i skompletował, być może nawet ciekawy zespół, za nieduże środki finansowe - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty wieloletni zarządca GKM-u Grudziądz.
Zaznacza jednocześnie, że w sprawach międzyludzkich działo się jednak za dużo. Dodatkowo doszedł trzeci, być może najistotniejszy temat, związany z użytkowaniem obiektu. Według doniesień portalu lodz.wyborcza.pl zainteresowanie najmem, a nawet zakupem stadionu wyraziła również spółka Drift Masters Grand Prix (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak
- Gdy teraz popatrzymy wstecz, zaskakiwać może duży spokój władz Łodzi. Kto wie, czy już w tamtym czasie zarządcy miasta nie wiedzieli, że jest ktoś chętny na organizowanie zawodów sportowych na Moto Arenie. Ta kwestia w takim razie wyszła nieciekawie. Wcześniej mówiono, że nie wiadomo, co się będzie działo na tym stadionie, a zaraz może się okazać, że mamy dwie dyscypliny walczące o niego - mówi Zbigniew Fiałkowski.
Doświadczony działacz przypuszcza, że sam obiekt da radę podzielić na dwa typy sportów, gdyż asfalt można wylać na jeden dzień i po tym go zwijać. Istotne jednak mogą być w takim przypadku koszty. Inną sprawą jest samo podejście władz miasta, które nie muszą chcieć udostępniać Moto Areny obu podmiotom.
Witold Skrzydlewski podczas konferencji prasowej powiedział, że może dojść także do zmian u władzy klubu. Cały czas trwają poszukiwania kogoś, kto zostałby prezesem Orła, a jednocześnie wprowadził powiew świeżości i stworzył plan, który poprawi działanie łódzkiego ośrodka, w tym te marketingowe. W opinii naszego rozmówcy, jeśli to by się udało, pojawią się też kibice, którzy chętniej zasiądą na trybunach.
- Marketingowo te trzy czy cztery miesiące wypadły, jak wielki chaos, zakończony wjazdem Pana Witka na białym koniu - podsumowuje Zbigniew Fiałkowski.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty