"To było naprawdę fajnych 11 lat. Ale cóż... coś się kończy, coś się zaczyna. Na oficjalną część jeszcze przyjdzie czas..." - takiej treści wiadomość przekazał Mateusz Świdnicki kilka dni temu za pośrednictwem Instagrama. W przypadku wychowanka Włókniarza Częstochowa doszło jednak do zwrotu akcji i były młodzieżowy mistrz Polski daje sobie jeszcze jedną szansę.
- Bardzo się cieszę, że mam możliwość ten ostatni rok w kategorii wiekowej U24 pojechać właśnie w Częstochowie. Wierzę, że powrót na mój domowy owal pozwoli mi wrócić na właściwe tory. Przygotowuję się już do nowego sezonu i jestem naprawdę pozytywnie nastawiony - powiedział Świdnicki w rozmowie z klubowym serwisem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa.
Zawodnik, który dwa lata temu świętował złoty medal Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, ma za sobą dwa fatalne sezony. - Zostawiam to, co było za mną, i patrzę tylko w przyszłość. Na razie skupiam się na Ekstralidze U24. Wiem, że przede mną dużo pracy, ale jak już to wszystko wróci na właściwe tory, to będę myślał też o startach w drugiej lidze - dodał Świdnicki.
W tej chwili 23-latek zostanie zgłoszony wyłącznie do U24 Ekstraligi, bowiem czas na kontraktowanie zawodników do głównych zespołów minął 14 listopada. Tym samym na pozycji U24 we Włókniarzu zostaje duet Wiktor Lampart - Philip Hellstroem-Baengs, a Świdnicki będzie musiał ewentualnie poczekać do pierwszego sezonowego okienka transferowego.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców