12 grudnia Michał Mitko obchodzi 36. urodziny. W tym wieku, gdyby kontynuował karierę na żużlu, mógłby nadal sięgać po znaczące sukcesy. Mitko odnosił je na początku swojej drogi zawodniczej.
Jego kariera zaczęła się w 2006 roku, kiedy zadebiutował w barwach RKM-u Rybnik w Ekstralidze. Pierwsze występy nie były udane - w pięciu biegach nie zdobył żadnego punktu. Już jednak rok później był liderem formacji młodzieżowej w rybnickim klubie.
W zespole, oprócz Mitki, startowali Wojciech Druchniak, Bartosz Szymura, Patryk Pawlaszczyk i Rafał Fleger. To właśnie ta drużyna w 2007 roku sięgnęła po tytuł Młodzieżowych Drużynowych Mistrzów Polski, co pozostało ostatnim takim sukcesem w historii rybnickiego żużla. W finałowym turnieju Mitko zdobył komplet 12 punktów. W lidze również szło mu lepiej. RKM rywalizował w zapleczu Ekstraligi, a Mitko w 41 biegach zdobył 41 punktów (wraz z bonusami).
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Rok 2008 okazał się najlepszym w jego juniorskiej karierze. Niespodziewanie wziął udział w finale DMŚJ, gdzie to on w ostatnim biegu zapewnił Polakom tytuł mistrzowski. Mitko skorzystał z pecha kolegów, którzy borykali się z kontuzjami. To on został bohaterem.
- To była taka historia, że prowadziłem w ostatnim biegu i okrążenie przed końcem wyprzedził mnie Szwed. Na szczęście Duńczyk przyjechał ostatni i udało się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. To bardzo miłe wspomnienia szczególnie, że nie byłem wtedy w ścisłej kadrze na DMŚJ, ale po kilku kontuzjach było zgrupowanie w Gorzowie, gdzie dobrze mi poszło i trener Cieślak zabrał mnie na finał do Danii. To bardzo miłe wspomnienia - mówił po latach.
Na dystansie Mitkę wyprzedził Ricky Kling, a Duńczyk, o którym mówił, to Peter Kildemand, późniejszy uczestnik cyklu Grand Prix.
Mitko, jako junior, znajdował się w krajowej czołówce. Później nie szło mu już tak dobrze. Wszystko wyglądało optymistyczne i plany, marzenia, sportowe cele były ambitne. Nie zawsze się udawało, ale z tego okresu juniorskiego mogę być zadowolony. Indywidualnie nie osiągałem cudów, ale zawsze byłem w szerokiej czołówce. To napawało nadziejami na lepszą przyszłość, ale nastąpiło zderzenie ze ścianą - dodał Mitko.
W 2010 roku przeniósł się do Kolejarza Opole, który startował na najniższym szczeblu rozgrywek. Pierwszy sezon nie był udany, ale w kolejnym stał się jednym z liderów drużyny. Po trzech latach spędzonych na Opolszczyźnie wrócił do Rybnika. To był jego ostatni sezon na torze. Po 2013 roku zakończył karierę w wieku 25 lat, mając przed sobą teoretycznie najlepsze lata na żużlu.
- Żużel mi się przejadł na tamten moment. Była taka tendencja, że warunki finansowe w klubach poszły mocno w dół, szczególnie na poziomie drugoligowym. W ostatnim moim sezonie, czyli w 2013 roku to, co zarobiłem to było absolutne minimum, by jakkolwiek funkcjonować. Nic mniej nie wchodziło w grę. Doszedłem w pewnym momencie do wniosku, że stoję pod ścianą i muszę zrobić krok do tyłu, bo dalej się nie da - mówił.
Powodem były finanse. Na żużlu nie zarabiał wiele, a musiał utrzymać rodzinę. Zamiast ścigania się w lewo, wybrał bezpieczną pracę i pewne zarobki.