Z Indywidualnymi Mistrzostwami Świata "Hot Scott" pożegnał się w fatalny sposób, gromadząc w 11 rundach zaledwie 45 punktów i kończąc zmagania na ostatnim miejscu w 15-osobowej stawce stałych uczestników. Czy Brytyjczykowi będzie więc brakować rywalizacji z najlepszymi? - Oczywiście jestem rozczarowany, że nie będzie mnie w GP, ale ogólnie rzecz biorąc mam na ten temat mieszane uczucia. Bo z jednej strony cieszę się, że będę mógł się skupić tylko na lidze, ale z drugiej na pewno w trakcie sezonu pojawi się pewien niedosyt - powiedział Nicholls.
31-latek był stałym uczestnikiem IMŚ nieprzerwanie od sezonu 2002. Czy jego odpoczynek od jazdy w elicie potrwa tylko rok? - Mam cały sezon na przemyślenia i ocenę sytuacji. Jeśli zdecyduję się na powrót do GP, to na pewno wystartuję w kwalifikacjach. Być może jednak zbyt szybko nie będę gotów na taki krok i wtedy skupię się na ligach. Jest wiele opcji, a ja wybiorę tę, która będzie dla mnie najlepsza - dodał Scott.
W przyszłym roku w Grand Prix dzięki stałym dzikim kartom będziemy mogli oglądać dwóch Brytyjczyków - Chrisa Harrisa oraz Taia Woffindena. Wiele kontrowersji wywołało przyznanie "dzikusa" "Bomberowi", który na przychylność włodarzy serii mógł liczyć już po raz czwarty w karierze. - Moim zdaniem na dzikie karty zasłużyli Woffinden i Richardson. Byłem zdziwiony, że przepustkę do cyklu zamiast Lee otrzymał Chris. Richardson to w chwili obecnej najlepszy brytyjski jeździec. No, ale to tylko moja osobista opinia - zakończył reprezentant Zjednoczonego Królestwa.
Scott Nicholls w sezonie 2009 w Polsce przywdziewał kevlar ekstraligowego Atlasa Wrocław, uzyskując średnią biegopunktową w wysokości 1,362 pkt./bieg.