Trochę lepiej wyglądała sytuacja 27-latka w rodzimej lidze, gdzie przywdziewał kewlar Swindon Robins. "Steady" dla Rudzików punktował zazwyczaj na przyzwoitym poziomie, co sprawiło, iż działacze ekipy z Abbey Stadium postanowili przedłużyć z nim kontrakt.
Po odejściu Mateja Zagara, Simon jest drugim pod względem średniej jeźdźcem Rudzików. Reprezentant Wielkiej Brytanii ustępuje tylko legendarnemu Leigh Adamsowi, co sprawia, że kibice będą oczekiwać od niego dwucyfrowych zdobyczy w niemal każdym spotkaniu. Czy żużlowiec czuje w związku z tym jakąś dodatkową presję? - Ja zawsze czuję na sobie presję, ale patrząc na naszą drużynę jestem raczej spokojny. Absolutnym numerem jeden jest u nas Leigh Adams, który nie tylko zdobywa ogromne ilości punktów, ale także zawsze służy cennymi radami. Jeździłem w swojej karierze w zespołach, w których brakowało takiego zawodnika, więc można powiedzieć, że jakieś doświadczenie mam. Poza tym, w naszym teamie drzemie wielki potencjał i sądzę, że każdego stać na poprawienie średniej - powiedział Stead.
Sam 27-latek również robi postępy - jego KSM na koniec sezonu 2009 wyniosła 6,97 pkt., czyli była o 0,5 pkt. wyższa niż po zakończeniu zmagań Elite League w roku 2008. - Można powiedzieć, że wprowadziłem w życie słowa, które wypowiedziałem na półmetku ubiegłorocznych rozgrywek. Chodzi o to, żebym cieszył się z jazdy, będąc jednocześnie maksymalnym profesjonalistą - dodał "Steady".
Simon Stead przyszedł na świat w Sheffield, a Rudziki są jego ósmym rodzimym klubem. Karierę w Polsce 27-latek rozpoczął natomiast w sezonie 2000 w drużynie z Lublina.