Matej Zagar zawitał w poniedziałek do Tarnowa już jako zawodnik drużyny rywali. W sierpniu Komisja Orzekająca Ligi przychyliła się do jego wniosku o rozwiązanie kontraktu z winy tamtejszego klubu po tym, jak ten nie wypłacał mu wynagrodzenia za starty w Autona Unii.
Słoweniec krótko po odejściu z "Jaskółek" związał się z H.Skrzydlewska Orłem i w jego barwach mierzy się teraz ze swoim byłym zespołem o utrzymanie w Metalkas 2. Ekstralidze. W pierwszym spotkaniu lepsi okazali się łodzianie, zwyciężając 47:43.
ZOBACZ WIDEO: Odsłonił kulisy światowego żużla. To oni wszystkim rządzą?
- Tak, jak jeździłem cały sezon tutaj w Tarnowie to tak średnio. Zawsze mi brakowało materiału, start był naprawdę twardy od początku. Starałem się, ile mogłem. Mogło być lepiej, ale nie jestem zadowolony - przyznał po zakończeniu zawodów Zagar w rozmowie z Canal+ Sport 5, który zdobył dla drużyny gości 8 punktów i 2 bonusy.
42-letni żużlowiec nie został przyjęty ciepło przez tarnowskich fanów. Jak sam przyznał, dziwi się takiemu zachowaniu, tym bardziej że wjeżdżał na stadion z dobrym nastawieniem.
- Miałem bardzo pozytywne emocje na początku. Zaskoczony tylko trochę byłem, dlaczego kibice gwizdali. Nie wiem, kto z nich tutaj pracuje za darmo. Jak chcą, to niech przyjdą do mnie, to im dam pięć złotych. Taka jest przykra prawda. Ja nikomu tutaj nic złego nie zrobiłem, zawsze się starałem, a tutaj na prezentacji gwiżdżą. Ale to jest jakiś widzę standard tutaj - powiedział.
Rewanż w dwumeczu o siódme miejsce odbędzie się w najbliższą sobotę w Łodzi o godz. 16:30.