Australijczyk przegrał mistrzostwo świata z Bartoszem Zmarzlikiem o zaledwie jeden punkt, mimo że wygrał pięć ostatnich turniejów. Po finałowej rundzie podzielił się w mediach społecznościowych emocjonalnym wpisem, w którym podsumował rok pełen spełnionych marzeń i sportowych lekcji.
- Jestem niezwykle dumny i jednocześnie pokorny wobec tego, jak niesamowity był to rok w SGP. Od mojego pierwszego podium w Warszawie po pierwsze zwycięstwo w Gorzowie, spełniłem dziecięce marzenia i jeszcze więcej... Na końcu zabrakło nam trochę. Czy czuję lekkie rozczarowanie? Tak, ale jednocześnie jestem przepełniony radością i determinacją - napisał Brady Kurtz.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Kępa, Lebiediew, Buczkowski
Australijczyk podkreślił, że walka o medal to nie tylko wyścigi, ale też ogromne wyzwanie mentalne. - Myślę, że bardzo niewiele osób zrozumie absolutną batalię mentalną, jaka towarzyszy ściganiu się na tym poziomie przez cały sezon. Utrzymanie wiary, koncentracji i spokoju to coś, nad czym ciężko pracowałem - być może odkryłem to tylko o jeden turniej za późno.
Nie zabrakło także słów uznania dla rywala. - Aby być najlepszym, trzeba pokonać najlepszych. W 2025 roku to był Bartek. Mam ogromny szacunek do niego i jego zespołu, gratulacje dla nich za w pełni zasłużone mistrzostwo świata - podkreślił Kurtz.
Mimo tytułu wicemistrza świata, ostatnie dni nie do końca były dla Kurtza udane. Na kilka dni przed decydującym turniejem Grand Prix walkę o finał przegrały jego drużyny - Betard Sparta Wrocław w Polsce i Belle Vue Aces w Anglii. Szansa na kolejne złoto pojawi się na początku października, kiedy Australijczyka wraz drużyną narodową weźmie udział w Speedway of Nations w Toruniu.
Zawsze bym wolał, by na najwyższy Czytaj całość