W pierwszej odsłonie finału PGE Ekstraligi PRES Grupa Deweloperska Toruń wykonała bardzo duży krok w kierunku Drużynowego Mistrzostwa Polski. "Anioły" wygrały na własnym torze z Orlen Oil Motorem Lublin aż 54:36 i to one są w tym momencie uznawane za faworyta do złota.
Bohaterem pierwszego spotkania był Patryk Dudek, który zdobył 13 punktów i dwukrotnie pokonał Bartosza Zmarzlika. Świetny mecz odjechali także juniorzy torunian - Antoni Kawczyński i Mikołaj Duchiński dorzucili do dorobku drużyny dziewięć "oczek" i bonus. W Motorze wszyscy zawodnicy poza Zmarzlikiem błądzili z ustawieniami i mieli problemy z wygrywaniem wyścigów.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zmarzlik, Termiński, Parnicki i Hampel
- Stawiałem na zwycięstwo PRES Grupy Deweloperskiej, ale chyba nikt nie typował aż takiego rozmiaru wygranej. Spodziewałem się jednak, że może wysoko postawić poprzeczkę faworyzowanemu przeciwnikowi. Wygrała trudny półfinał ze Spartą, co na pewno ją uskrzydliło. Z kolei w Motorze pod dużym znakiem zapytania stała dyspozycja Wiktora Przyjemskiego - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty były menedżer drużyny z Torunia, Jacek Frątczak.
- Znam tor w Toruniu doskonale i wiem, jak dużego wysiłku wymaga on od żużlowców. Nie wystarczy na nim dobrze wystartować, trzeba obierać odpowiednie ścieżki, często mocno zawracać. Problemy Wiktora były widoczne już w Vojens i kontuzja uniemożliwiła mu skuteczną jazdę. Jego punktów bardzo zabrakło Motorowi, bo nie było kim łatać dziur w formacji seniorskiej. Gdyby 20-latek był w pełni zdrowy, strata "Koziołków" na pewno byłaby mniejsza - stwierdził Frątczak.
Trudno oczekiwać, aby juniorzy PRES-u powtórzyli tak doskonały występ w Lublinie. Podczas pierwszej tegorocznej wizyty drużyny Piotra Barona w stolicy województwa lubelskiego Kawczyński zdobył cztery punkty, a Duchiński w ogóle nie pojawił się na torze.
- Toruńscy młodzieżowcy pod skrzydłami Piotra Barona zrobili duży progres, przede wszystkim poprawili starty. W Lublinie, gdzie ten element jest kluczowy, mogą pomóc drużynie nie tylko zdobywając punkty, ale też - mówiąc kolokwialnie - mieszając na pierwszym łuku, blokując zawodników Motoru. Nie lekceważyłbym więc ich roli - podkreślił nasz rozmówca.
Zaliczka wypracowana przez drużynę z Grodu Kopernika stawia ją w komfortowej sytuacji przed rewanżem. Nie można jednak zapominać, że Motor na swoim torze jest piekielnie mocny. W fazie zasadniczej pokonał u siebie PRES Grupę Deweloperską aż 55:35. Czy tym razem uda się powtórzyć taki wynik?
- Faza zasadnicza a mecz o mistrzostwo to dwie zupełnie inne bajki. Te osiemnaście punktów przewagi Torunia to bardzo dużo. Oczywiście, żużel widział już nie takie przypadki i sam Motor potrafił w ubiegłych latach odrabiać duże straty, ale wydaje mi się, że tym razem mu się to nie uda. Liderzy PRES-u są w świetnej formie i stawiam, że nie wypuszczą z rąk tej zaliczki - podsumował Frątczak.