W poniedziałek Michał Świącik przestał oficjalnie być właścicielem Włókniarza Częstochowa i jednocześnie pełnić funkcję prezesa klubu. W mediach społecznościowych nie brakowało wpisów i komentarzy, w których kibice miejscowego klubu wyrażali radość z tego powodu. - Myślę, że wielu, którzy pisali w komentarzach "Świącik out" albo "grabarz częstochowskiego żużla", to będzie się cieszyć - mówił podczas konferencji prasowej.
Kibice mieli wiele zastrzeżeń co do działalności byłego już prezesa Włókniarza. Wielu zarzucało mu m.in. urządzenie prywatnego folwarku z klubu, z którego ten rzekomo miał tylko wyciągać pieniądze.
ZOBACZ WIDEO: Regulamin zabrał Kurtzowi złoto? Australijczyk jasno o sensie rozgrywania kwalifikacji
- Aby zdementować pogłoski, a jest to ważne - dla mnie i mojej rodziny. Elementy, które powinny być wyposażeniem stadionu, jak odwodnienie liniowe, plandeki czy dmuchane bandy, to ja zakupiłem za swoje prywatne pieniądze. I to jest sprawdzone przez nowego właściciela. Dla tych, którzy twierdzili, że Świącikowi dobrze się żyło z tego klubu, to niech chociaż zrobią 1 procent tego, co ja dla częstochowskiego żużla - kontynuował.
Michał Świącik nie ukrywał, że dla wielu hejtowanie w internecie jest świetną zabawą. Częstochowianin podkreślił również, że nawet władze Speedway Ekstraligi nie rozumieją pewnych sytuacji.
- Byliśmy z Bartłomiejem Januszką w siedzibie Speedway Ekstraligi i Wojciech Stępniewski mówił nam otwarcie, że dziwi się tej nagonce - na mnie i na klub, bo sytuacja nie odbiega od tej w wielu innych klubach - zaznaczył.