Rodacy zawodnika Stali Gorzów, tacy jak np. Maks Gregoric, pojawiają się od czasu do czasu w składach polskich klubów, jednak w spotkaniach ligowych zazwyczaj nie imponują formą. - Mamy w Słowenii kilku młodych chłopaków, którzy próbowali swoich sił w Polsce i na Wyspach, ale tak naprawdę żaden z nich nie wyrobił sobie tam odpowiedniej marki. Ja staram się pomagać im na tyle, na ile jestem w stanie i nigdy nikomu nie odmawiam, jeśli jestem proszony o pomoc. Mogę jednak tylko udzielić np. wskazówek odnośnie przygotowywania silników, bo na motocykl przecież za kogoś nie wsiądę - powiedział Zagar.
26-latek w sezonach 2006 i 2007 był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, ale brak konkurencji ze strony rodaków nie za bardzo mu odpowiada. - Kiedy zaczynałem swoją przygodę ze speedwayem najbardziej bolało mnie to, że nie miałem osoby, z którą mógłbym wymienić jakiekolwiek spostrzeżenia. Zwyczajnie nie było u nas zawodników traktujących żużel profesjonalnie i ścigających się na torach całej Europy. Młodzi chłopcy w moim kraju mają więc teraz troszkę ułatwione zadanie, ponieważ mogą korzystać z moich doświadczeń. Staram się zawsze służyć radą, ponieważ zależy mi na rozwoju żużla w Słowenii i chcę, żeby jakiś mój rodak zaistniał zagranicą - dodał jeździec Stali Gorzów.
Przypomnijmy, że w słoweńskim Krsko przez ostatnie 8 lat odbywał się jeden z turniejów GP. W kalendarzu cyklu na sezon 2010 runda na Stadionie im. Matije Gubca została dość niespodziewanie zastąpiona przez zawody na torze w chorwackim Gorican.