Patrick Hansen wygrał swój najważniejszy wyścig w życiu i wrócił - do zdrowia, ale również do ścigania w lewo. Duńczyk zaliczył epizod w ekipie H. Skrzydlewska Orle Łódź, a teraz jest krok od parafowania umowy w nowym klubie, którym ma zostać Kolejarz Opole. Dla 27-latka będzie to nowy etap w życiu.
Niewielu fanów czarnego sportu jednak wie, że jego ojciec - Martin, także w przeszłości ścigał się na żużlu. Co prawda tylko przez siedem lat i w formacie amatorskim, ale posmakował tego, czym teraz jego syn zajmuje się na co dzień. Zdecydował się pozostać przy żużlu, ale w roli mechanika.
ZOBACZ WIDEO: "Lubię problemy". To dlatego kupił Włókniarza
- Wielu Duńczyków ścigało się w tamtym okresie w Anglii. Napisałem do Hansa Nielsena list, że chciałbym u niego pracować, a on zadzwonił, że mam tę robotę - wspominał Martin Hansen w serialu "Niemożliwe" emitowanym przez Canal+, którego to Nielsen był wielkim idolem.
Czterokrotny indywidualny mistrz świata dobrze wspomina kooperację z ojcem Patricka Hansena. Nie ma wątpliwości, że ten był dobrym mechanikiem, który pomagał mu nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w rozgrywkach innych lig. Przyjeżdżali także do Polski, gdzie Nielsena traktowano niczym Boga.
To było wielkie przeżycie nie tylko dla niego, ale także dla jego otoczenia. - Przyjazdy do Lublina były niesamowite. Witano go tu niczym największą gwiazdę. Ocean kibiców i nie było widać końca. Nieziemska atmosfera. Liga angielska była ważniejsza, ale nic nie równało się z meczami w Polsce - wspominał Martin Hansen.
Kiedy Patrick Hansen zaczął stawiać pierwsze kroki na żużlu, to jego ojciec - Martin szybko zdał sobie sprawę, że syn osiągnie więcej od niego. Miał też kilka atutów - chociażby to, że zaczynał już jako dzieciak w klasie 50cc i przeszedł całą duńską piramidę szkoleniową. Miał też wsparcie ojca, który chciał zrobić wszystko, by syn nie popełniał jego błędów.
- Czasami ojcowie, którzy są mechanikami, to cisną dzieci i oczekują wygranych. Martin taki nie był. Dawał Patrickowi swobodę, otaczał spokojem i zachęcał, by cieszył się sportem. Nie wywierał na nim żadnej presji - opowiadał Hans Nielsen.