Ewelina Bielawska: Wielkie przejście z zespołu 1-ligowego do Drużynowego Mistrza Polski. Nie obawiasz się, ze to zbyt duży przeskok?
Łukasz Sówka: Wiadomo, że łatwo nie będzie, lecz druga taka okazja mogłaby mi się nie trafić. Mogę się tylko cieszyć, że klub z Zielonej Góry zechciał podpisać ze mną kontrakt.
Długo musiano Cię przekonywać do zmiany barw klubowych?
- Tak naprawdę to były tylko dwa spotkania z działaczami klubowymi. Na drugim zapadła decyzja o podpisaniu kontraktu.
Jak rozpoczęła się Twoja żużlowa przygoda? Dlaczego zostałeś żużlowcem?
- W sumie wszystko zaczęło się od mojego taty, który niegdyś próbował swoich sił na żużlu, lecz do licencji nie podszedł, gdyż jego mama, moja babcia nie wyraziła zgody na to. Od małego tato zabierał mnie na żużel i to właśnie od niego zaraziłem się speedway’em. Wiec i ja postanowiłem spróbować swoich sił na żużlowych torach.
Kto daje Ci największe wsparcie?
- Na pewno rodzice, a także mój cały team. Tata zawsze, gdy tylko może, jedzie ze mną na zawody. Tam podpowiada, tłumaczy, jeśli źle pojadę i chwali gdy wszystko idzie po naszej wspólnej myśli. Na zawodach jest zawsze pan Ryszard Małecki, który jest drugą taką osobą po moim ojcu. Zna mnie już na tyle dobrze, i wie, że silniki, które są od niego pojadą na każdym torze, reszta zaś należy już tylko i wyłącznie ode mnie.
Jak ocenisz miniony sezon w swoim wykonaniu?
- Mogę określić go jako dobry. Był to mój pierwszy sezon, w którym mogłem jeździć już w zawodach, a także sezon, który przeznaczyłem głównie na naukę. Nie stawiałem sobie jakiś jasnych celów. Chciałem objechać sezon cało i zdrowo, lecz kontuzja, która przytrafiła mi się na Turnieju Nadziei Polskiego Speedway'a w Poznaniu zepsuła troszkę mój cel. Jednak tym się nie martwię, bo wiem, że nie było to spowodowane moim błędem czy też brakiem doświadczenia, a tylko i wyłącznie zawodnika, który we mnie uderzył.
Najprawdopodobniej będziesz w tym sezonie walczył o miejsce w składzie. Jak to widzisz?
- Zobaczymy jak ta sprawa się potoczy, bo to nie tylko ode mnie będzie zależało, także od trenera. Jeżeli początek sezonu w moim wykonaniu w zawodach sparingowych będzie w miarę udany to kto wie...
Podczas Turnieju piłki halowej przyjaciół żużla dało się zauważyć, ze masz już świetny kontakt z zawodnikami drużyny Falubazu....
- Można tak powiedzieć, z Patrykiem Dudkiem jesteśmy naprawdę dobrymi kumplami. Na dowód tego mogę zdradzić, że w drugi tydzień ferii zimowych spędziłem z nim i jego rodzicami tydzień w Czechach. Był to czas na integrację z nowym parowym w zawodach młodzieżowych, a może i nawet w lidze. Z resztą zespołu dopiero się zapoznaje. Ale atmosfera pomiędzy zawodnikami jest bardzo dobra.
Jak przebiegają Twoje przygotowania do nowego sezonu? Jakim sprzętem będziesz dysponował?
- Trenuje pięć razy w tygodniu, 2 razy w terenie, 2 razy na sali i raz w siłowni. Nad moim treningiem czuwa oczywiście trener. Natomiast sprzętem zajmuje się mój mechanik, silniki pielęgnuje Ryszard Małecki, a głównym koordynatorem tych przygotowań jest mój tata Marek. Będę dysponował 4 kompletnymi motocyklami.
Od tego sezonu wprowadzone zostają nowe tłumiki. Czy Twoim zdaniem taka zmiana nie zabije tego efektu i emocji w czarnym sporcie?
- Z tego co słyszałem to motocykle pracują tak samo. Więc nie ma obawy, aby ryk silników zniknął ze stadionach żużlowych.
Czy oprócz ligi polskiej, zamierzasz startować gdzieś jeszcze?
- Najprawdopodobniej podpiszę roczny kontrakt w Danii z Brovst.
Jakie są Twoje indywidualne cele na sezon 2010?
- Na pewno będę chciał obronić miejsca na podium w Brązowym Kasku, przechodzić wszelkie kwalifikacje w jakich będę startował, dobrze reprezentować się w finałach, a przede wszystkim, jeżeli dostanę szansę w Ekstralidze, to wygrać bieg młodzieżowy z "DuZersem" na 5:1. Chcę także obronić Złoty medal DMP razem z Falubazem.
Jak oceniasz szanse Falubazu w najbliższym sezonie?
- Mamy wyrównany skład, więc wszystko się może zdarzyć.
Co robisz w wolnym czasie? Uprawiasz może również jakieś inne sporty oprócz speedwaya?
- W wolnym czasie taki jak jest teraz to trenuje, nadrabiam małe zaległości w szkole, które spowodowane są jazdą w sezonie, spotykam się ze znajomymi. W wolnym czasie lubię pokopać piłkę.
Może jest jakieś hobby nie związane z tym co robisz na co dzień? Ulubiona książka, film?
- Książka może niezbyt, już prędzej jakaś gazeta sportowa np. Tygodnik Żużlowy. A filmy owszem lubię oglądać, w wolnym czasie lubię pójść do kina na jakąś komedię.
Czy masz takiego swojego idola wśród zawodników, którego śladami chciałbyś pójść?
- Moim żużlowym idolem, na którym staram się wzorować jest Greg Hancock. Jednym z wielu powodów za co go cenię jest to, że zawsze zostawia miejsce pod płotem, jest jednym z wielu, wielu innych.
Największe żużlowe marzenie...
- Jeżdżę po to, aby zostać Mistrzem Świata, a czy uda mi się podołać temu zadaniu, przekonamy się w dalszej mojej karierze. A korzystając z okazji chciałbym pozdrowić kibiców żużla, a także podziękować wszystkim osobom, które pomagają mi w przygotowaniach do nowego sezonu.