- Na obóz z WTS-em wybrałem się dzięki uprzejmości trenera Marka Cieślaka i pani Krystyny Kloc. Pomysł padł ze strony Macieja Janowskiego, który zadzwonił do mnie i zaproponował żebyśmy udali się razem na obóz. Udało się. Atmosfera była bardzo fajna. Obciążenia nie były może wielkie, ale to było to, czego było nam potrzeba i to, co jest niezbędne do tego, aby być w dobrej kondycji w sezonie. Cieszę się, że byłem na tym obozie i dziękuję, że WTS zgodził się na moją obecność. Wiadomo, obca osoba w drużynie często nie jest mile widziana, a tu okazało się być zupełnie inaczej. Zostałem miło przyjęty i na pewno ten wyjazd będę mile wspomniał - powiedział Grzegorz Zengota
Do tej pory "Zengi" na przedsezonowe zgrupowania zawsze wybierał się z drużyną spod znaku Myszki Miki. Czy metody treningowe wrocławian mocno różnią się od tych preferowanych przez zielonogórzan? - Obozy mają to do siebie, że wyglądają mniej więcej podobnie. Zarówno na obozie z zielonogórską drużyną jak i z wrocławską należało ciężko pracować. Na takie zgrupowania jedzie się po to, aby wylewać siódme poty, co potem ma odzwierciedlenie w postaci dobrej formy w trakcie sezonu. Wielkich różnic treningowych nie było - stwierdził zawodnik.
W okresie przedsezonowych przygotowań Grzegorza czeka jeszcze mnóstwo pracy. - W tym momencie jestem na etapie składania motocykli. W poniedziałek wróciłem z obozu w Cetniewie, który stanowił jeden z ważniejszych etapów moich przygotowań. Najcięższe treningi mam już za sobą. Przede mną składanie motocykli i już niedługo wyjazd na tor. W środę wybieram się na prezentację mojej drużyny, Dackarny Malilla, do Szwecji. Wracam w piątek i gonię od razu do Włoch na obóz z Falubazem. Wracamy 13 lutego i wtedy trzeba się będzie skupić na zapinaniu do końca wszystkich spraw związanych z moimi startami. Z początkiem marca planuję wyjazd na tor. 1 i 2 marca mam zaplanowany trening na torze w Gorican z moją brytyjską drużyną, Swindon Robins. Przypuszczam, że właśnie tam odbędą się moje pierwsze jazdy - zakończył "Zengi".