Jakub Michalski: Na początku proszę powiedzieć jak Pańskie zdrowie?
Jacek Krzyżaniak: Wszystko jest "ok", a od pewnego czasu pozwalam sobie na treningi, bo natura sportowca nie pozwala mi siedzieć w jednym miejscu.
Zatem co Pan aktualnie porabia?
- Jak powiedziałem staram się utrzymać poprawną kondycję, poza tym szukam sobie zajęć, które pozwolą mi zabić nadmiar wolnego czasu. Sporo pracy mam też przy organizacji mojego turnieju pożegnalnego.
No właśnie na marzec zaplanował pan swój "ostatni ślizg". Jak przygotowania do tego turnieju?
- Można powiedzieć, że dograne są wszelkie formalności. Są podpisane umowy ze sponsorami, które zapewnią fundusze na przeprowadzenie turnieju, ponadto zawodnicy, którzy wystąpią w turnieju potwierdzili na 100 procent swój udział. Aktualnie trwają prace nad przygotowaniem programu, który ma być wydrukowany z początkiem marca, a ja zamykam ostatnie sprawy sponsorskie, bo trzeba powiedzieć, że ciągle zgłaszają się do mnie firmy, które chcą promować się przez mój turniej pożegnalny. Ja nikogo nie odsyłam z kwitkiem i z każdym podejmuję rozmowę.
Zatem turniej w marcu już na pewno się odbędzie.
- Tak oczywiście. Chyba że wydarzy się jakiś kataklizm.
No dobrze, turniej ma się odbyć 21 marca, a co potem? Czy nadal pełni Pan funkcję asystenta w kadrze młodzieżowej prowadzonej przez Marka Cieślaka?
- Z tego co wiem Marek Cieślak miał kontrakt roczny i władze żużla ponownie muszą dogadać się z trenerem. Jeśli Marek będzie miał takie życzenie ja jestem otwarty na współpracę, bo na pewno będzie to dobre doświadczenie.
A czy nie myślał Pan nad samodzielnym prowadzeniem jakieś drużyny ligowej lub młodzieżowej kadry w jakimś klubie?
- (Chwila zastanowienia ze strony zawodnika) Nie mam syna nad czym ubolewam i chyba już się nie doczekam męskiego potomka, dlatego chciałbym przekazać swoją wiedzę nie tylko żużlową, ale ogólnie wiedzę sportową innym zawodnikom. Myślę, że mam wiele do przekazania młodszym kolegom w zakresie treningu, techniki jazdy, taktyki czy nawet organizacji własnego zaplecza sportowego w zakresie np. logistyki. Mówię to z pełną świadomością i odpowiedzialnością, bo jak wszystkim wiadomo stratowałem w klubach, gdzie współpracowałem z doskonałymi zawodnikami jak Per Jonsson, Tommy Knudsen, Greg Hancock, Jason Crump. Z trenerów wspomnę tylko Marka Cieślaka, Zenka Plecha czy Czesia Czernickiego, z kolei jeśli chodzi o działaczy to mogę wymienić Jacka Gajewskiego, Andrzeja Rusko, Bogdana Sawarskiego czy Zbyszka Fiałkowskiego. Przebywanie w takim gronie dało mi szerokie spojrzenie na sprawy nie tylko sportowe, ale również organizacyjne, co jest bardzo ważne w pracy trenera.
Zatem, gdyby pojawiła się propozycja objęcia funkcji trenera, to....?
- Na pewno bym ją rozważył, bo jak powiedziałem jestem przygotowany do pełnienia takiej funkcji. Mam praktyczne doświadczenie z toru, a należy pamiętać, że również w minionym roku skończyłem studia, które wzbogaciły moje sportowe zaplecze teoretyczne. Jestem przekonany, że oprócz trenerskiego prestiżu, samodzielne prowadzenie szerszego grona zawodników czy to w zawodach młodzieżowych czy nawet w meczach ligowych byłoby ciekawym doświadczeniem. Powiem szczerze, że brakuje mi tej atmosfery zawodów, szybkiego podejmowania decyzji i radości ze zwycięstw.
Czyli nadal chce Pan być obecny w żużlu?
- Oczywiście, że tak. Przecież po dwudziestu latach spędzonych na torze, trudno odciąć się od tego wszystkiego, tak po prostu, z dnia na dzień. Jeszcze w trakcie czynnej kariery zakładałem sobie, że po zjechaniu z toru zostanę przy żużlu i myślę, że trenerka byłaby najlepszym rozwiązaniem. Tak jak wcześniej powiedziałem moim marzeniem jest to, aby wychować sportowo własnego zawodnika, a skoro nie mam syna, to gotów jestem podjąć wyzwanie współpracy z młodymi zawodnikami, w jakimś klubie, którzy są u progu swojej kariery.
Zatem życzę, aby w sezonie 2010 doprowadził Pan do licencji choć jedną żużlową perełkę.
- Dziękuję bardzo, ale to nie zależy ode mnie, a od działaczy, którzy być może mi zaufają i powierzą funkcję trenera.
Dziękuję za rozmowę i czas poświęcony na rozmowę z naszym portalem.
- Ja również dziękuję i pozdrawiam kibiców czarnego sportu.
Szczególne podziękowania od autora dla Pana Andrzeja Kowalskiego za pomoc w realizacji wywiadu.