Ireneusz Kwieciński: Chciałem mieć u siebie Joe Screena

W zbliżającym się sezonie Ireneusz Kwieciński drugi rok z rzędu prowadził będzie krośnieński zespół jako pierwszy trener. W rozmowie ze SportoweFakty.pl opowiada on m.in. o składzie, który udało się skompletować w Krośnie, a także o planowanych sparingach.

- Jeśli chodzi o skład na ten rok, to priorytetem dla nas było zatrzymać Franca, Hansena, Jacobsena i Kowalczyka. Z wyjątkiem tego ostatniego można powiedzieć, że to nam się udało - poinformował w rozmowie z naszym portalem trener Ireneusz Kwieciński. "Flower Power" odniósł się także do zawodników, których widział u siebie w składzie, ale których ostatecznie nie udało się sprowadzić. - Oprócz tych żużlowców, których zakontraktowaliśmy, było też paru takich, których nie udało się namówić do jazdy w Krośnie. Mogę zdradzić, że dla mnie takim ważnym zawodnikiem, którego widziałem w składzie był Tomas Topinka. Chciałem też np. Joe Screena, choćby na parę spotkań, żeby ściągnąć tu do Krosna takiego doświadczonego i znanego na całym świecie zawodnika. Był taki moment, że nasze stanowiska trochę się zbliżyły, ale później on się rozmyślił - wyjaśnił szkoleniowiec KSM.

Oprócz wspomnianych zawodników, którzy postanowili przedłużyć swoje kontrakty, do składu doszło również paru nowych jeźdźców. Wśród tych, których uważa się za największe wzmocnienia wymienia się Grzegorza Knappa, Pawła Staszka i Madsa Korneliussena. Jak ocenia ich trener "Wilków"? - Na pewno są to zawodnicy, którzy mają coś do udowodnienia i którzy chcieliby odbudować swoją formę. Liczę, że podejdą profesjonalnie do tematu i uda im się to osiągnąć. Grzesiek Knapp jest taki to zawodnik, który nigdy nie odpuszcza i się nie boi. Można to stwierdzić choćby na podstawie tego, że jeździ na lodzie, a tam "mięczaki" raczej nie startują. Natomiast jeśli idzie o Pawła Staszka to mówi się, że jest to zawodnik, którego najmocniejszą stroną jest start. To też jest dobre, bo jeśli powiedzmy na pięć startów wygra cztery, to powinien przywieźć dobry wynik. Z kolei Mads Korneliussen jest już z pewnością zawodnikiem doświadczonym, który ocierał się o kadrę duńską. Widziałem go kilka razy w akcji, moim zdaniem jest to dobry zawodnik właśnie na takie tory jak polskie, czyli "lotniska", które są długie i szerokie. Na pewno dodatkowym plusem jest też to, że będzie jeździł w Anglii, na starcie sezonu będzie trochę rozjeżdżony i mam nadzieję, że to zaprocentuje - uważa Kwieciński.

Duża ilość obcokrajowców, a także brak zawodników z Krosna sprawia, że każdy do sezonu przygotowuje się indywidualnie. Szkoleniowiec krośnieńskiego klubu przyznaje, że nie ma wglądu na to, jak te przygotowania wyglądają. - Moja wiedza na temat przygotowań zawodników ogranicza się do rozmów, które z nimi przeprowadziłem. Każdy do sezonu przygotowuje się tak, jak to robił wcześniej. Pozostaje liczyć na to, że oni się do tego przykładają, bo to jest ich zawód i z tego mają pieniądze. Inna sprawa, że żużel to nie jest np. biathlon, gdzie wydolność musi być nie wiadomo jaka. Żużlowiec ważne, aby miał w miarę dobrą wytrzymałość. Wiadomo, że na torach przyczepnych potrzeba też trochę więcej siły, ale bieg trwa tylko niecałe dwie minuty, a nie dwie godziny. Uważam, że ważne jest też takie przygotowanie psychiczne do sezonu, co robi Kenneth Hansen. On pracował wcześniej z Janem Staechmannem, z psychologiem i potem dało to efekt, bo poprawił swoje wyniki.

Rok temu krośnieńskim "Wilkom" nie udało się przed rozpoczęciem sezonu odjechać żadnego sparingu. Istnieje duże ryzyko, że ze względu na srogą zimę tym razem będzie podobnie. Mimo wszystko Ireneusz Kwieciński ma nadzieję, że jego drużyna przed startem ligi pojedzie jakieś spotkanie. - Rozmawiałem już o tym z Krzysiem Cegielskim. On miał powiedzmy pilotować sprawę, żeby pojechać sparing z Wandą Kraków. Nikt póki co nie potrafi jednak powiedzieć jakie ewentualnie będą to terminy, bo wiadomo jakie są jeszcze warunki na torze. Poza tym dostałem propozycję pojechania sparingu od Rafała Wilka. Taki mecz u nas odpada jednak zdecydowanie, bo właśnie z Lublinem zaczynamy u siebie ligę. Możliwe jednak, że odjedziemy spotkanie na ich torze - poinformował Kwieciński.

Od zbliżającego się sezonu jednym z wymogów licencyjnych jest zgłoszenie drużyny do rozgrywek Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Aby tam startować, trzeba jednak posiadać minimum trzech krajowych juniorów. KSM Krosno na tę chwilę posiada tylko jednego - Mateusza Szostka, gdyż Adrian Osmólski w zawodach młodzieżowych startował będzie jako zawodnik Włókniarza Częstochowa. Czy w związku z tym jest szansa, że wiosną licencję zda któryś z adeptów krośnieńskiej szkółki? - Czas najwyższy, żeby ktoś w końcu pojechał na licencję i tak będzie. Pojedzie jeden ze szkółkowiczów, z tym, że jeszcze zobaczymy, jak to będzie wyglądało z jego jazdą. Jeśli pierwszy egzamin będzie w kwietniu, a my wcześniej zorganizujemy powiedzmy dwa treningi, to myślę, że to będzie za wcześnie. Jeśli później ten chłopak zda już licencję, to będzie mógł jeździć tylko w zawodach młodzieżowych, bo nie będzie miał jeszcze ukończonych 16 lat - zakończył szkoleniowiec krośnieńskiego klubu.

Źródło artykułu: