Ciężko żyć bez żużla - rozmowa z Krzysztofem Stojanowskim - nowym zawodnikiem KSM Krosno

Krzysztof Stojanowski ostatnie lata ścigał się głównie w Anglii. Poprzedni sezon zakończył już w maju i wydawało się, że to już finał kariery tego żużlowca. On jednak nie powiedział ostatniego słowa i postanowił jeździć dalej. W sezonie 2010 będzie reprezentował barwy KSM-u Krosno. Z Krzysztofem rozmawialiśmy jednak w... Ostrowie Wielkopolskim w przerwie meczu koszykówki. Z Ostrowem 31-letni żużlowiec jest związany. Z tego miasta bowiem pochodzi jego żona Aneta. W Ostrowie Stojanowski startował także w 2003 roku, wywalczając z KM-em awans do pierwszej ligi.

Maciej Kmiecik: Kiedy w maju ubiegłego roku przestałeś się ścigać w Anglii wydawało się, że kończysz swoją przygodę z żużlem. Ty jednak wracasz do żużla, dlaczego?

Krzysztof Stojanowski: Ciężko rozstać się z żużlem, który uprawiam od 15 roku życia, czyli już od ponad 15 lat, więc zdążyło już to wejść mi w krew. Naprawdę, ciężko mi jest żyć bez tego sportu. Nie ukrywam, że przed tym sezonem myślałem o końcu kariery. Pojawiały się myśli, by dać sobie już z tym spokój, tym bardziej, że jakiegoś wielkiego zainteresowania moją osobą ze strony polskich klubów nie było. Powodem tego był pewnie zeszły sezon, który był słabszy w moim wykonaniu. Mimo tego nie powiedziałem ostatniego słowa w żużlu. Pomyślałem sobie, że skoro jest jeszcze chęć do jazdy, rodzina mi na to pozwala, więc trzeba się bawić żużlem, który jest moim hobby.

Wspomniałeś o zeszłym sezonie, który był nieudany dla ciebie. Czy upadek i kontuzja były głównymi przyczynami słabszej postawy?

- Nie. Kontuzja nie miała akurat tak dużego znaczenia. Postawiłem na Elite League i jak się okazało, były to zbyt wysokie progi. Na domiar złego, mój sponsor zbankrutował. Jego firma upadła i niestety nie był mi w stanie dalej pomagać. Co za tym idzie, było mi ciężko. Pojawiły się problemy finansowe, sprzęt się trochę posypał. Nie jest to jednak żadna wymówka. Postanowiłem w tym wolnym czasie rozkręcić jakiś interes, żeby mieć z czego utrzymać rodzinę. Wiadomo, że z żużla na poziomie takim jaki ja prezentuję ciężko wyżyć. Jak jest dobrze, to jeszcze uda się jakoś to wszystko poukładać. Kiedy jednak noga się powinie, robi się ciężko.

Czyli teraz biznesmen na żużlu?

- To za dużo powiedziane. Jestem cały czas w trakcie rozkręcania rodzinnego interesu. Powiąże bez problemu prowadzenie firmy i jazdę na żużlu. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada.

Zmieniłeś po raz kolejny miejsce zamieszkania. Pochodzisz z Zielonej Góry, przez moment związany byłeś z Ostrowem, skąd pochodzi twoja żona, później mieszkaliście w Anglii, a teraz Podkarpacie...

- Zgadza się. Tak akurat wyszło. Już kiedyś o sobie mówiłem, że jestem jak Cygan. Mój dom jest tam, gdzie akurat mieszkam. Nie jestem przywiązany do konkretnego miejsca. Rodzina jeździ ze mną. Mieszkamy teraz na Podkarpaciu, gdzie siedzibę ma moja firma. Będę także reprezentował barwy klubu z Krosna, więc wszystko jest na miejscu. Nie ukrywam, że miałem ochotę startować w Ostrowie, gdzie przecież już kiedyś z powodzeniem jeździłem w 2003 roku. Teraz w Ostrowie jest także nowy klub, który startuje od drugiej ligi, ale jakoś nie wyszło i ostatecznie będę jeździł w Krośnie.

Co obiecujesz sobie po tym sezonie? Można powiedzieć, że wracasz do żużla, a nie zawsze takie powroty dla zawodników były łatwe...

- Faktycznie, nie jeździłem od maja ubiegłego roku, więc niedługo minie rok od tego czasu. Jest to więc swego rodzaju powrót. Nie boję się jednak tej przerwy. Mam bardzo dużą werwę przed tym sezonem, czuję znów podniecenie żużlem i jestem dobrej myśli. Nic szczególnego nie obiecuję sobie po tym sezonie, ale chcę wykonywać swoją robotę najlepiej jak się da.

Rozumiem, że chcesz się załapać do składu krośnieńskich "Wilków", punktować i być solidnym ligowcem?

- Tak, przede wszystkim chcę czerpać radość z żużla. Żyć sportowo jak do tej pory.

Pod względem sprzętowym jesteś już przygotowany do rozgrywek?

- Mam sporo sprzętu z racji tego, że w ostatnich latach jeździłem w dwóch ligach polskiej i angielskiej. Uzbierało się więc przez ten czas trochę sprzętu. Motocykle powinny być więc dobre. Związuję się właśnie z firmami, które będą mi pomagać w nadchodzącym sezonie. Wierzę, że wszystko będzie ok.

W tym sezonie stawiasz tylko na ligę polską, czy jeszcze będziesz chciał startować zagranicą?

- Na razie tylko liga polska. Nie mówię jednak nie lidze angielskiej, którą uważam cały czas za fantastyczną ligę i tam powrócę. To jest tylko kwestia czasu. Może nie uda się tego zrobić w tym sezonie, ale do Anglii chcę jeszcze zawitać i tam się pościgać. Obecnie chcę skupić się na drugiej lidze w Polsce z racji ograniczonego czasu, który muszę także poświęcić rozkręcaniu biznesu, o czym już wspominałem wcześniej.

Komentarze (0)