Jan Krzystyniak objął schedę po Grzegorzu Dzikowskim i w sezonie 2010 to on poprowadzi drużynę Włókniarza Częstochowa. Dla biało-zielonej ekipy początek sezonu może okazać się szczególnie ważny, bowiem pod Jasną Górą otwarcie mówi się o tym, że Włókniarz ma walczyć o utrzymanie. Częstochowianie rozgrywki zainaugurują 5 kwietnia, kiedy to będą podejmować przed własną publicznością Polonię Bydgoszcz. Jak aktualnie wygląda tor na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej? - Tor wygląda tak, jak w każdym innym mieście w Polsce. Wszyscy się cieszyliśmy, kiedy śnieg stopniał i przyszły dodatnie temperatury. Myśleliśmy też o pierwszych treningach, jednak teraz musimy zweryfikować nasze plany. Mamy obecnie powrót zimy, co prawda śniegu na naszym torze nie ma, ale najbardziej obawiamy się ujemnych temperatur, jakie są w nocy. Nic tak nie psuje toru, jak właśnie minusowe temperatury, tor może przyjąć nawet trochę deszczu, bo przy dodatniej temperaturze ta woda szybko wyparuje, ale mróz wszystko niszczy. Tor zamarza bardzo głęboko i woda nie ma jak z niego wyparować, dlatego czekamy teraz na dodatnie temperatury, które powinny szybko nasz tor przywrócić do stanu używalności - powiedział nowy trener Włókniarza, Jan Krzystyniak.
Jeszcze niedawno tor w Częstochowie wyglądał naprawdę dobrze. Wszyscy oczekiwali szybkiego wyjazdu biało-zielonych na nawierzchnię stadionu przy Olsztyńskiej. Plany te jednak zepsuł powrót zimy. W jaki sposób częstochowianie zamierzają przygotować swój tor do jazdy? - W obecnej chwili nie możemy nic zrobić. Nasza nawierzchnia jest mocno zmrożona. Co z tego, że w dzień centymetr czy dwa puszczą, kiedy w środku jest lód? Musimy poczekać, aż na termometrach pojawi się dodatnia temperatura. Teraz nie możemy nawet wjechać na tor ciężkim sprzętem i rozgarnąć nawierzchnię, bowiem jest ona na tyle zmrożona, że uzyskalibyśmy zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego.
Kilka polskich drużyn ekstraligowych zdecydowało się na treningi m.in. w Gorican, gdzie pogoda pozwala na jazdę. Spytaliśmy trenera Włókniarza, czy częstochowianie w obliczu złego stanu swojego toru zdecydują się na podobny krok, jak chociażby Falubaz Zielona Góra czy Unia Tarnów. - Przede wszystkim to nie całe drużyny wyjeżdżały na południe Europy, a poszczególni zawodnicy. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że były to swojego rodzaju filary tych drużyn. My nie braliśmy takiej ewentualności pod uwagę, poza tym trudno byłoby teraz na szybko szukać miejsca, gdzie można pojeździć. Będziemy czekać na poprawę pogody i wyjazd na własny tor - zakończył szkoleniowiec Włókniarza Częstochowa.