- Zeszłoroczny sezon to był głównie powrót do zdrowia i do tego sportu. Odjechałem dwa biegi w lidze, żebym nie stracił licencji - mówi zawodnik, który w 2009 roku reprezentował RKM ROW Rybnik. Dzięki uprzejmości działaczy tego klubu mógł przygotowywać się na miejscu do nowych rozgrywek. - Cały okres przygotowawczy przepracowałem wraz z kolegami z zespołu z Rybnika. Chciałbym za to podziękować zarządowi rybnickiego klubu - mówi Zbigniew Czerwiński.
Zawodnik oprócz oferty z Ostrowa otrzymał też propozycję startów z innych zespołów. Dlaczego porozumiał się z działaczami Ostrovii? - Były podchody i telefony z innych drugoligowych klubów, ale jak pojawiła się możliwość startów w Ostrowie to nie odmówiłem. Znam tutaj doskonale środowisko, poznałem zarząd klubu, który zrobił na mnie pozytywne wrażenie - wyjaśnia popularny "Sałatka".
Duży wpływ na związanie się z ŻKS-em mieli także bracia Andrzej i Jan Garcarkowie z którymi starszy z braci Czerwińskich współpracował za czasów reprezentowania barw Klubu Motorowego Ostrów. Na ich wsparcie mógł liczyć w trudnych chwilach. -
Jestem im bardzo wdzięczny za każdą pomoc wobec mojej osoby. Byli nawet ze mną po wypadku na Ukrainie, bardzo mi pomogli w transporcie do kraju - mówi rybniczanin.
Sezon 2010 i starty na drugoligowych torach będą dla tego zawodnika dobrą okazją do odbudowania swojej formy. - Najważniejsze jest dla mnie żeby się odbudować psychicznie. Druga liga jest do tego odpowiednia, żeby jeździć i robić punkty. Wtedy wszystko wróci do normy z przed upadku - mówi Zbigniew Czerwiński.
Nie jest to jedyny żużlowiec w barwach Ostrovii, który przystępuje z tym samym celem. W podobnej sytuacji są Mariusz Staszewski czy Krystian Klecha. - Każdy z nas ma coś do udowodnienia. Z Mariuszem miałem okazję razem startować w Częstochowie. Myślę, że razem stworzymy fajny monolit, jedną drużynę i będziemy sobie pomagać nawzajem podczas zawodów - zakończył "Sałatka".