Adam Shields był wyraźnie zawiedziony swoją postawą w turnieju upamiętniającym "Wielkiego Freda" - Mój niedzielny występ był po prostu fatalny. Nic nie funkcjonowało tak jak powinno. Sezon zaczyna się już praktycznie za chwilę, a mnie czeka jeszcze sporo pracy. Będziemy musieli zabrać się z mechanikami ostro do działania i jak najszybciej wprowadzić poprawki do sprzętu. Liga zaczyna się już w przyszłym tygodniu, a ja muszę jeszcze także popracować nad swoją formą. Jestem całkowicie zawiedziony moją postawą.
Australijczyk nie próbował usprawiedliwiać swojego występu niesprzyjającymi warunkami na torze - Najlepiej byłoby zrzucić winę na trudny tor, ale oczywiście nie jest to żadna wymówka. Tor był taki sam dla wszystkich. Nadawał się do bezpiecznej jazdy, można było także atakować. To nie jest też tak, że nie lubię takich warunków. Jeżeli tor nadaje się do jazdy, to ja koncentruję się tylko na jeździe i na tym, aby dojechać do mety z jak największą ilością punktów. Poza tym nie można wykluczyć, że równie trudne warunki będą podczas pierwszej, drugiej, czy trzeciej kolejki i co wtedy? Trzeba umieć radzić sobie na każdej nawierzchni.
Czy wobec słabszego początku sezonu Australijczyk nadal ma jakieś szanse na miejsce w składzie Unii na pierwsze wyjazdowe spotkanie w Gorzowie? - Nie są one za duże - krótko odpowiada Shields.
Wobec bardzo dobrej postawy Troy'a Batchelora pozycja Shieldsa w drużynie Unii nie wygląda dobrze. Czy starszy z Australijczyków wierzy, że uda mu się jeszcze odzyskać miejsce w drużynie w dalszej części sezonu? - Trudno powiedzieć. Będziemy musieli poczekać i zobaczymy jak potoczy się sezon. Ja muszę skoncentrować się po prostu na sobie i zrobić wszystko, żeby odzyskać formę z końcówki ubiegłego sezonu. Jeżeli to Troy będzie zasługiwał na miejsce w składzie, a ja będę odstawiony na bok, to jedyne co mogę zrobić to jeszcze mocniej i bardziej intensywnie pracować nad poprawą mojej dyspozycji. Na pewno się nie poddam - zakończył.