Utalentowany siedemnastolatek
Po raz pierwszy o 17 - latku z Ostrowa Wielkopolskiego zrobiło się głośno na wiosnę 1952 roku, kiedy w Katowicach na zakończenie zgrupowania młodych żużlowców rozegrano turniej indywidualny, w którym spragniony tytułów, sukcesów i sławy młody żużlowiec zajął drugie miejsce.
Dobre występy w lidze potwierdziły, że dobry występ na Muchowcu nie był przypadkiem. Organizatorzy prestiżowych turniejów dostrzegli talent młodziana. We wrześniu na Pucharze Kongresu Ziem Odzyskanych we Wrocławiu zakończył swoje starty po pierwszym biegu, w którym zaliczył upadek. Nieźle wypadł jednak w Lesznie zajmując ósmą lokatę w rywalizacji o memoriał Alfreda Smoczyka.
Wrzesień to także dla Krzesińskiego pierwsze zetknięcie ze śmiercią zadaną przez ukochaną dyscyplinę. Po wypadku, którego doznał na torze 5 września, odszedł w krainę wieczności jego klubowy kolega i rówieśnik - Ryszard Pawlak.
Karawana musi jechać dalej, show musi trwać. Wiedział o tym Andrzej Krzesiński. Przenosiny do Leszna miały być dla niego trampoliną do wymarzonych sukcesów. Co prawda rundę zasadniczą Uniści zakończyli dopiero na trzeciej lokacie, za Gwardią Bydgoszcz i Spójnią Wrocław, jednak runda finałowa rozwiała wątpliwości, kto rządzi na polskich torach.
Niemały wkład w mistrzowską szarfę miał właśnie Krzesiński, który w rundzie finałowej zdobył kolejno 5, 6 i 8 punktów. Warto pamiętać, że zawodnicy startowali wówczas trzykrotnie.
Złoty medal DMP zawisł na szyi wychowanka klubu z Ostrowa Wielkopolskiego także rok później. Nie mogło być inaczej skoro ekipa leszczyńska miała w swoich szeregach prawdziwych asów i niesamowite talenty.
Oprócz krążka z najcenniejszego kruszcu Krzesiński w sezonie 1954 wygrał memoriał Alfreda Smoczyka, uplasował się na piątej pozycji w klasyfikacji łącznej indywidualnych mistrzostw Polski oraz doskonale zaprezentował się podczas międzynarodowych potyczek z Monakkerną Sztokholm zdobywając w Warszawie 8 punktów i jeden bonus, zaś dwa dni później we Wrocławiu notując przy swoim nazwisku 7 punktów. Dorobek we Wrocławiu mógł być lepszy, ale w jego osiągnięciu przeszkodziły ambitnemu żużlowcowi niedostatki techniczne powodujące dwa upadki.
Srebrny finał
Sześcioletnie królowanie zespołu z Leszna zostało przerwane w 1955 roku. Jednak brak sukcesów drużynowych brawurowo pokonujący łuki żużlowiec powetował sobie występami indywidualnymi.
Wygrał pierwszą eliminację IMP w Rybniku, w memoriale Smoczyka będącym drugą eliminacją uplasował się na trzeciej lokacie. Podobnie było w rozgrywanym późną jesienią Criterium Asów w Bydgoszczy. Przed ostatnim finałem pupil leszczyńskich kibiców prowadził z 38 punktami przed Florianem Kapałą i Edwardem Kupczyńskim. W dalszej części klasyfikacji czaił się Łodzianin Włodzimierz Szwendrowski, który pauzował w pierwszej rundzie przez co w klasyfikacji po trzech turniejach był na trochę straconej pozycji.
Ale to właśnie Szwendrowski pokrzyżował plany naszemu bohaterowi. Wygrywając z kompletem punktów 6 listopada we Wrocławiu wskoczył na pierwszą pozycję klasyfikacji łącznej i po odrzuceniu najsłabszego występu okazało się, że 38 punktów zaliczanych Krzesińskiemu do rezultatów IMP 1955, to za mało, by sięgnąć po wymarzone trofeum.
Warto spojrzeć na niektóre wyniki Andrzeja Krzesińskiego osiągane w międzypaństwowych testmeczach:
21.06.1955 Polska - Finlandia 13 punktów
19.10.1955 PZMot - Motr Rennclub Osterreich - Belle Vue Aces 8 punktów
Ponadto zwycięża w międzynarodowym Turnieju Indywidualnym w Poznaniu w czerwcu tegoż roku, zajmuje drugie miejsce podczas Światowego Festiwalu Młodzieży, który z trybun obserwowali między innymi Bierut czy Ochab, a także zwycięża w tradycyjnym Łańcuchu Herbowym na "starych śmieciach" w Ostrowie.
Sezon nieszczęść
Sezon 1956 to zmiana barw klubowych przez wychowanka Stali Ostrów Wielkopolski spowodowana statusem poborowego. CWKS Warszawa to jedyna szansa na kontynuowanie pięknie zapowiadającej się kariery.
Jednak zanim ruszy ligowa karuzela Polacy wyruszają na mini tournee po Austrii. W składzie biało - czerwonych nie mogło zabraknąć nowego nabytku CWKS - u. W pierwszym spotkaniu nie idzie mu najlepiej. W jednym z wyścigów upada i zostaje odwieziony do szpitala. Udaje się uniknąć najgorszego, jednak za kilka minut śmierć zbierze swoje żniwo... Zbigniew Raniszewski uderzy w betonowe schody prowadzące z toru na trybuny i zginie na miejscu. Andrzejowi Krzesińskiemu "udało się" uniknąć widoku tej tragedii.
Niestety upadek miał poważniejsze konsekwencje i absencja młodego zawodnika musiała trwać ponad miesiąc. Opuścił pierwsze kolejki DMP, eliminacje do indywidualnych mistrzostw świata oraz tournee po Anglii.
Powrót na tor pod koniec maja wypada rewelacyjnie. Bez względu na rangę turnieju mija linie mety na pierwszych lokatach. Zwycięża międzynarodowe imprezy indywidualne, bryluje w zawodach drużynowych. Władze żużlowe widząc dyspozycję Krzesińskiego zabiegają o to, aby mógł wziąć udział w półfinale kontynentalnym IMŚ. Niespodziewanie FIM wyraża zgodę i zawodnik CWKS zastępując kontuzjowanego kolegę może wystartować w Oberhausen.
Mimo tragicznego w skutkach toku zdarzeń (groźny wypadek Kaisera, śmiertelne obrażenia Dirtla) Krzesiński zajmuje trzecią lokatę i będąc jakby ponad tym wszystkim co się wydarzyło, awansuje do finału europejskiego, który rozegrany ma zostać w Oslo.
Nie będzie mu to jednak dane. Zarząd Główny Polskiego Związku Motorowego zawiesza żużlowca, który kilka dni wcześniej w oficjalnej potyczce z reprezentacją Szwecji zgromadził na swoim koncie 16 punktów. Powodem decyzji żużlowych władz jest kradzież, której rzekomo dokonać miał podczas kwietniowego tournee po Austrii srebrny medalista IMP 1955.
Przepada szansa na finał mistrzostw świata, zapomnieć należy o sukcesie w IMP. Kara zostaje złagodzona w połowie sierpnia, jednak sezon zbliża się ku końcowi i apetyt na sukcesy należy ostrzyć przez całą zimę aż do przyszłego sezonu...
Ostatni akord
Rok 1957 rozpoczyna Krzesiński bardzo dobrymi występami w zawodach międzynarodowych (7+2 w trójmeczu Legia - Tramwajarz - Motor Rennen Club, 9 w trójmeczu Górnik Rybnik - Legia - Motor Rennen Club), świetną postawą podczas potyczek ligowych oraz wybitną dyspozycją w eliminacjach IMŚ.
W bawarskim Abensbergu w pierwszej eliminacji do indywidualnych mistrzostw świata stanął na najniższym stopniu podium ulegając jedynie Hofmeistrowi i Seidlowi.
Mniej więcej w tym samym czasie klubowy kolega Krzesińskiego - Marian Kaiser ulega w garażu poparzeniu. Powodem jest eksplodujący metanol. Tymczasem Legionistów 15 czerwca 1957 czeka trudne spotkanie z Włókniarzem Częstochowa. Fani pokładają nadzieję w swoim pupilu. On ma zamiar jej sprostać... Już w pierwszym wyścigu decyduje się na szarżę, która kończy się upadkiem, bardzo ciężkim w skutkach. Kariera zostaje przerwana.
Zawodnik jest zdesperowany aby wrócić na tor. Cel udaje mu się osiągnąć ponad rok później, jednak występuje zaledwie w jednej ligowej potyczce przywdziewając plastron macierzystej Ostrovii. Sprawa uznana zostaje za skandal, gdyż nie wyleczone urazy rzutują na zachowanie na torze niegdysiejszego talentu polskiego żużla. Po tym spotkaniu Andrzej Krzesiński odstawia na zawsze w kąt garażu wysłużony motocykl oraz marzenia o pierwszym polskim medalu mistrzostw świata... reszty dokonuje czas, którego delikatny pył zasypał pamięć o wielkiej, niespełnionej nadziei "czarnego sportu", który naprawdę potrafi być czarny...
Bartłomiej Jejda