Nikt nie śpi, każdy jest czynnie sportowo zaangażowany - rozmowa ze Stanisławem Chomskim, trenerem Lotosu Wybrzeże

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niewielu kibiców pamięta, jak gdańscy młodzieżowcy zajmowali pierwsze trzy miejsca na zawodach juniorskich. Tak było we wtorek. O sytuacji gdańskich młodzieżowców i przygotowaniach do niedzielnego meczu ligowego rozmawialiśmy ze Stanisławem Chomskim, trenerem Lotosu Wybrzeże Gdańsk

Michał Gałęzewski: Chyba tylko starsi kibice pamiętają tylu zawodników Wybrzeża w ścisłej czołówce zawodów młodzieżowych, co we wtorkowej Pomorskiej Lidze Młodzeżowej...

Stanisław Chomski: Tak, ale można byłoby się pokusić o inny zestaw zawodników. Mogli się oni pozamieniać na swoich miejscach. Taki jest jednak żużel. Tor był bardzo dobry, ale upadków było sporo. Jestem troszkę zawiedziony niskim poziomem wyszkolenia zawodników. Nawierzchnia była twarda, robił się nawet pas, a oni sobie nie radzili i upadali w dziecinny sposób, nie kontrolując ślizgu. Pytanie jest - co dalej? Liczę jednak, że trenerzy sobie poradzą, bo to chłopcy u progu swoich karier. Mnie cieszy to, że jest rywalizacja wśród zawodników reprezentujących gdański klub, jest sportowa agresja, a nie statyczna jazda. Pracujemy nad zespołowością. Zawody zakończyliśmy analizując sytuację, która zaszła pomiędzy Kobrinem, a Sperzem. Trudno mieć tu do kogoś pretensje, w ferworze walki różne rzeczy się zdarzają. Apeluję o spokój i rozsądek.

Na pewno zaskoczyli Marcel Szymko i Andriej Kobrin. Czy dzięki temu występowi są oni bliżej składu?

- Mają szansę rywalizowania o skład. Kobrin ma polską licencję, ale nie ma jeszcze obywatelstwa i może rywalizować o skład z Matejem Kusem. Jest to pojedynek korespondencyjny. Marcel Szymko rywalizuje natomiast z Mateuszem Lampkowskim i Damianem Sperzem. Wszyscy mają szanse na jazdę. W mojej ocenie najpewniej jedzie Damian Sperz i on otrzymuje kolejną szansę. Mateusz Lampkowski, żeby nie siedzieć w domu jedzie w niedzielę na zawody do Pfaffenhofen, Kobrin jedzie na zawody ligowe na Ukrainę, a Marcel Szymko jest zauważony i jedzie w eliminacjach do IMEJ i oczekuję od niego awansu.

Nie lepsze dla Marcela Szymko byłoby wypożyczenie go do II ligi?

- Jest to dobry pomysł, ale poczekajmy troszeczkę. Musi okrzepnąć, ustabilizować poziom. Jest powolna tendencja zwyżkowa i to cieszy. Przed nami daleki sezon i nie możemy się w tym wszystkim zamykać.

Aktualnie licencje żużlową mają też inni młodzi gdańszczanie. Czy wrócą oni do jeżdżenia choćby w Pomorskiej Lidze Młodzieżowej?

- Nie chcę się szczegółowo wypowiadać na ten temat. Mają szansę treningów, frekwencja wygląda różnie. Mam kilka znaków zapytania, które sam sobie stawiam. Czas pokaże, czy będą one rozwiane. Nie każdy musi być akurat żużlowcem.

Są prowadzone zajęcia szkółki na dużym torze, czy jeździ aktualnie sam Pieszczek?

- Na tą chwilę nie ma takich chłopaków. Głęboko ukryte talenty powinny objawiać się wcześniej - na mini torze, lub w innych dyscyplinach motorowych i wtedy możemy myśleć. Nie wyobrażam sobie, żeby 14-latek umiejący jeździć tylko na rowerze zostanie dobrym żużlowcem. Jest to ryzykowne, ale z tym sobie można poradzić. Jednak jak ktoś nie ma objeżdżenia na motocyklu, to ciężko odkryć tak głęboko ukryty talent. Miałem już takie próby w Gorzowie i nic z tego nie wychodziło. Trzeba postawić na szkolenie na mini torze i właśnie poprzez mini tor i inne dyscypliny motorowe szukać adeptów. Jak by się jednak ktoś zgłosił i czymś zaskoczył, to nikomu nie zamykamy drogi. Takich chętnych na razie jednak nie ma.

Gdański klub od meczu z Gnieznem musiał pauzować. Co robili zawodnicy w tym czasie? Nie ma obaw, że nie będą odpowiednio przygotowani na niedzielę?

- Na pewno to ich zdezorganizowało, bo nie mieli pozytywnej adrenaliny, czy stresu, który musi im towarzyszyć. Uczestniczyli jednak w innych rozgrywkach, jak Hlib w lidze ukraińskiej, ruszyła liga szwedzka, gdzie startują Zetterstroem i Gafurov, Kroner ze Stachyrą jeździ w Anglii, juniorzy mają zawody młodzieżowe. Nikt nie śpi, każdy jest czynnie sportowo zaangażowany.


Po każdych zawodach - lidze, sparingach, czy też turniejach młodzieżowych, Stanisław Chomski zwołuje naradę wśród zawodników

Jak będziecie się przygotowywać do najbliższego meczu?

- Poprzez treningi. Na pewno dezorganizuje układ startów w Angli, czy w Szwecji. Dla każdego będzie jednak czas, aby przejechać odpowiednią ilość okrążeń. Wiemy jak pokierować przygotowania, nic nowego nie będziemy robić. Koncepcję przygotowania toru mam, opinię zawodników znam, wyciągnę wnioski i dopasuje wszystko tak, aby pasowało to zespołowi i indywidualnie zawodnikom.

Czy to, że przykładowo Renat Gafurov, czy Matej Kus mają zawody na dzień przed ligą polską mocno psuje plany, jeśli chodzi o treningi?

- Na pewno tak, ale taki jest system tej dyscypliny sportu. Jest ona acykliczna, nie jak gry zespołowe, których zawody są w odpowiednich terminach i ma się wszystkich na treningach w komplecie. Trzeba tak wszystko zorganizować, aby ich odpowiednio przygotować, a przede wszystkim aby skoncentrowali się w odpowiednim dniu i dali z siebie wszystko.

Inauguracja na torze w Gdańsku miała być z Rybnikiem, a będzie z teoretycznie silniejszym Rzeszowem. Ma to jakiś wpływ na przygotowania?

- Każdy rywal jest taki sam i nikogo nie można lekceważyć. Wszystkie zespoły w I lidze są bardzo wyrównane. A czy Rzeszów, którego wielu, w tym ja stawia w gronie faworytów rzeczywiście nim będzie? Przekonamy się o tym jak zaprezentuje się w Gdańsku. Ja wierzę w swój zespół. Powinniśmy sobie z nimi poradzić.

Źródło artykułu: