Grzegorz Zengota: Powoli łapię rytm

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W całkiem niezłej formie wydaje się być Grzegorz Zengota. Świeżo upieczony senior Falubazu w czwartek na tarnowskim torze zajął trzecie miejsce w finale krajowych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata, a w piątek w Zielonej Górze był czwarty w Złotym Kasku. Co po tych zawodach powiedział popularny "Zengi"?

Wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki w piątek zapisał na swoim koncie 10 punktów. Nie było jednak łatwo, bo zawodnikom pewne problemy sprawiała nieułożona jeszcze nawierzchnia. - Tor pod koniec zawodów troszeczkę się rozsypał i było widać, że bardziej walczyliśmy z nim niż z rywalami. Myślę jednak, że nie było źle. Spodziewaliśmy się nawet, że na początek rozwali się jeszcze bardziej. Z zawodów na zawody tor powinien się coraz lepiej układać i będzie mniej dziur, w rezultacie czego będzie można szybciej jeździć i wyprzedzać - powiedział Grzegorz Zengota.

Zielonogórski tor nie jest jeszcze ułożony, a w dodatku nieco różni się od tego, do czego zawodnicy przywykli w zeszłym roku. Żużlowcy Falubazu nie mieli ponadto zbyt wielu okazji do jazdy po nim. - Raz potrenowaliśmy, w piątek rano też dwa razy wyjechałem, żeby sprawdzić silnik. Jest inaczej. Troszeczkę bardziej sypko niż w zeszłym roku. Na pewno z trenerem będziemy robić wszystko, żeby ten tor jak najbardziej przypominał ten, jaki pasował nam w zeszłym roku. Jeszcze w sobotę mamy trening, przygotujemy pewnie coś innego niż na piątkowe zawody. Potrenujemy i zobaczymy. Jeśli będzie dobrze, zrobimy taki na niedzielę - stwierdził 22-latek.

O tym, że świetny występ w Zielonej Górze to nie był jednorazowy wyskok, najlepiej świadczy fakt, że dzień wcześniej w Tarnowie "Zengi" spisał się równie dobrze. - Miałem coś do udowodnienia. Myślę, że tym, którzy po tym meczu mnie skreślili pokazałem, że nie jest ze mną tak źle. Mam nadzieję, że nie będę już teraz wykreślany ze składu. Wszystko należy ode mnie i jeżeli będę dobrze jeździć, to nikt mnie z niego nie usunie. Pierwszy mój tegoroczny występ w Tarnowie nie był żadną wykładnią, bo tor był w bardzo złym stanie. Ciężko było startować z trzeciego czy czwartego pola. Nie tylko ja przegrywałem, ale i dużo bardziej doświadczeni koledzy z mojego zespołu - przyznał zielonogórzanin.

Wszystko wskazuje na to, że w niedzielę Zengota wystąpi w spotkaniu z Betardem WTS-em Wrocław. - Tak naprawdę jeszcze nie wiem, czy pojadę w tym meczu. Spisywałem się ostatnio dość dobrze i myślę, że dostanę szansę. Stuprocentowej pewności jeszcze nie mam, ale na pewno pojedziemy po wygraną. Będę robić wszystko aby nie zawieść i zdobyć jak najwięcej punktów. Czuję się coraz pewniej. Wczorajsze i dzisiejsze zawody pokazały mi, że jestem w stanie walczyć z bardziej ode mnie doświadczonymi zawodnikami. Widać, że nie odstaję. Cieszę się z tego i sądzę, że z zawodów na zawody będzie jeszcze lepiej, czego sobie życzę - zaznaczył Zengota.

Jak Grzegorz ocenia siłę najbliższego ligowego rywala Falubazu, Betardu WTS? - Wrocławianie są na pewno o wiele silniejsi niż w zeszłym roku. Pokazali to chociażby remisując u siebie z Caelum Stalą Gorzów. Startowali wtedy pierwszy raz na swoim torze, bo prędzej nie mieli ku temu okazji. Też mają nową nawierzchnię, a więc warunki podobne do nas. Swojej prawdziwej siły jeszcze nie pokazali. Na tę chwilę jest to solidna drużyna i na pewno będzie ciężko. My jednak też jesteśmy mocni i zobaczymy, kto wygra w niedzielę - powiedział wychowanek zielonogórskiego klubu.

W sezonie 2010 Zengota debiutuje w lidze angielskiej. - Lepsze występy przeplatam gorszymi. Na wyjazdach jest naprawdę ciężko. Jazda w Anglii różni się od tej w Polsce. Są tam zupełnie inne tory. Trzeba mocno manewrować gazem, zupełnie inaczej ustawiać motocykl na łuku. Na obcych torach na początku nie jest mi łatwo, ale zaczynam z biegu na bieg łapać o co chodzi i pod koniec zazwyczaj już rywalizuję z zawodnikami, a nie z torem - ocenił zawodnik angielskiego Swindon Robins.

Jazda w gronie seniorów różni się od młodzieżowego ścigania. Towarzyszy jej też nieco inne ciśnienie na wynik. - Trudno powiedzieć, czy presja jest większa. Trzeba jechać tak samo jak za juniora, z tą tylko różnicą, że wtedy miałem pewne miejsce w składzie i spokojnie mogłem rywalizować z tymi starszymi. Zwyczajnie byłem od nich młodszy i nic nie musiałem, a tylko mogłem. O punkty walczyłem więc z innej pozycji aniżeli teraz. Już się jednak przyzwyczajam. Początki były ciężkie, zaczynam powoli uspokajać sytuację i myślę, że powoli łapię rytm i będzie już tylko lepiej - zaznaczył "Zengi".

Po zupełnie nieudanym występie w Tarnowie Zengota wypadł z ligowego składu Falubazu. Jak to przyjął? - Bardzo mnie to zmobilizowało. Chcę jeździć i zdobywać punkty dla drużyny, a nie siedzieć na ławce i oglądać zawody z trybun, bo to nie jest fajne. Pokazałem już, że jestem w stanie skutecznie walczyć z dobrymi zawodnikami i mam nadzieję, że udowodnię to także w lidze - zakończył wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)