Nie było sensu jechać do Daugavpils w najsilniejszym składzie - komentarze po meczu Lokomotiv - Speedway Miszkolc

Lokomotiv Daugavpils rozgromił na swoim torze Speedway Miszkolc 67:23 w niedzielnym meczu I ligi żużlowej. Trener gości - Janusz Ślączka twierdzi, że w tym roku nikt nie wygra na Łotwie.

Janusz Ślączka (trener Miszkolca): Mogę powiedzieć, że jesteśmy słabą drużyną, a Daugavpils to bardzo mocny zespół, szczególnie na swoim torze. Spodziewałem się takiego wyniku, jak jechaliśmy tutaj. Przyjechaliśmy tutaj właśnie takim składem, a nie innym, bo to nie miało absolutnie żadnego sensu. Nikt tutaj nie wygra w tym sezonie i nie było sensu jechać do Daugavpils w najsilniejszym składzie, a o pieniążkach trzeba było pomyśleć. Powalczyć o bonus? A co nam z tego bonusa jak i tak po rundzie zasadniczej będziemy w różnych czwórkach, bo Lokomotiv będzie w pierwszej, a my będziemy walczyć o utrzymanie.

James Wright (Miszkolc): Nie mam zbyt dużo doświadczenia jazdy na takich torach, bo to jest dopiero mój drugi start w polskiej lidze. Dopiero uczę się jazdy na długich torach i dlatego mogę być zadowolonym ze swojego startu w Daugavpils. Do stanu toru nie mam żadnych zastrzeżeń, był absolutnie w porządku. Widzę nad czym muszę popracować, bo jak polepszę wyjścia spod taśmy, to będę mógł zdobywać jeszcze więcej punktów.

Jozsef Tabaka (Miszkolc): Nie jestem zadowolony, bo porażka była sromotna, a i ja też zdobyłem bardzo mało punktów dla drużyny. Przyczyna takiej mojej jazdy chyba znajduje się w sprzęcie, czułem, że brakuje mocy w silniku. Odczuwałem też skutki upadku, bardzo boli mnie kolano. Ale jestem dobrej myśli i jestem pewien, że znacznie polepszymy swoje wyniki.

Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu): Udany trening, co tu dużo gadać. Był on bardzo kosztowny dla klubu z powodu dużej ilości zdobytych punktów. Nie będą nikogo wyróżniał po tym spotkaniu, bo niby wszyscy pojechali nieźle, ale i normalnego tła do porównania nie było. Zaplanowałem przed zawodami, że dam wszystkim wystartować po cztery razy, a juniorzy zaliczą pięć biegów. I praktycznie wszystko odbyłoby się zgodnie z planem, gdyby nie głupi upadek Wiaczesława Gieruckisa w trzynastym biegu. Tak chciałem mu dać się przejechać w 15. gonitwie, bo w pełni sobie na to zasłużył. A tutaj ten upadek i zabrakło mu punktów na 15. wyścig. Myślę, że to skutki tego, że kilka dni temu dosypaliśmy na tor sporą ilość nowej nawierzchni i nie wszyscy żużlowcy oswoili się z nowym stanem toru.

Kjastas Puodżuks (Lokomotiv): Zapowiadał się niezły mecz dla mnie, ale w 9. biegu już na drugim okrążeniu poczułem, że słabnie mi motor i wreszcie zatarł się na trzecim kółku. Drugi motocykl spisywał się nieźle, ale nieszczęścia, jak wiadomo, chodzą parami i na kilkadziesiąt metrów przed metą rozleciał się łańcuch. Ale to są wypadki przy pracy. Nie byłem zmęczony po sobotnim meczu w Czerwonogradzie, bo to był chyba jakiś żart. Musiałem tam się ścigać na sprzęcie klubu z Czerwonogradu no i dostałem trzyletnią ramę po Tomaszu Chrzanowskim oraz silnik któregoś z miejscowych juniorów. Biorąc to wszystko pod uwagę, to nawet nieźle tam zapunktowałem.

Maksim Bogdanow (Lokomotiv): Aż takiego przebiegu tego meczu nie oczekiwałem. Jasne, że byłem pewny, że wygramy, ale że aż tak? Dobrze, że odbyliśmy niezły trening na odnowionym torze. Trenowaliśmy po dosypaniu nowej nawierzchni dwa razy, ale tor był cholernie ciężki. Ale nasz toromistrz Wladimir Woronkow dobrze popracował ostatnio i dzisiaj tor już był prawie w porządku. Teraz żadnego świętowania nie będzie, skupiamy się przed trzema bardzo ważnymi meczami wyjazdowymi.

Komentarze (0)