Michał Gałęzewski: W Słowenii żużel jest w Krsko, Lendavie i właśnie w Ljubljanie. Widać zainteresowanie speedwayem w innych miastach w waszym kraju?
Tomaz Pozrl: Ostatni nowy ośrodek żużla został wybudowany w Lendavie w 1978 roku. OD tego czasu nie słyszałem o zainteresowaniu otwarciem nowego toru żużlowego w jakimkolwiek innym mieście. Kiedyś jednak było dużo więcej torów żużlowych w Słowenii. W Gornjej Radgonii odbywały się nawet rundy Mistrzostw Świata. Żużel był także między innymi w Mariborze, czy w mieście Kranj. Te centra zostały jednak zamknięte wiele lat temu.
Co musielibyście zrobić, aby w przyszłości mógł powstać nowy ośrodek żużlowy?
- Otwarcie nowego ośrodka żużlowego jest ściśle związane z pozyskaniem funduszy. Aktualna sytuacja finansowa w Europie odbija się na Słowenię. Jestem smutny, że nie widać realnych szans na powstanie nowych torów. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że obecne ośrodki żużlowe doczekają się renowacji. Jest plan, aby zbudować wielki park motocyklowy w Lendavie, który ma się nazywać Motodrom Petrolija. Byłby on wybudowany w miejscu, gdzie znajduje się obecny stadion żużlowy, który również byłby zmodernizowany. Zbudowane byłyby nowe siedziska, park maszyn, czy też stanowiska dla prasy i VIP-ów. Znalazł się tam inwestor, aby zbudować obok toru żużlowego tor motocyklowy do Moto GP. Projekt został zaprezentowany w ubiegłym roku i teraz zbierani są inwestorzy, aby rozpocząć jego budowę.
Jak wygląda frekwencja na stadionie w Lublanie w porównaniu do innych stadionów w regionie?
- Frekwencja na zawodach żużlowych w Lublanie jest niewiele mniejsza, niż ta w Krsko i stoi na podobnym poziomie do Lendavy. Średnia frekwencja waha się wokół 500 ludzi na zawodach krajowych i około tysiącu na światowych i europejskich turniejach mistrzowskich. To dużo mniej, niż 15, czy 20 lat temu, kiedy regularnie na mecze przychodziły tysiące ludzi. Teraz jednak rywalizujemy z wieloma innym sportami i innymi wydarzeniami w Lublanie. Trudno jest zainteresować żużlem ludzi. Żużel nie jest zbyt atrakcyjny dla dużej ilości mieszkańców Lublany, przez co ciężko ich nakłonić do przychodzenia na mecze. Będziemy jednak walczyć o powiększenie regularnej bazy kibiców. Na przykład aktualnie współpracujemy z lokalnymi szkołami podstawowymi, dajemy im darmowe bilety na mecze, organizujemy pokazy motocykli żużlowych na najbardziej ruchliwych ulicach miasta. Będziemy to kontynuować i zachęcać ludzi. W przyszłości liczymy na to, że nakłonimy więcej ludzi do żużla w Lublanie.
Czy jako klub ze stolicy czujecie się odpowiedzialni za to, aby jak najlepiej funkcjonować, by jeszcze bardziej zachęcić Słoweńców do kariery żużlowej?
- Bycie klubem ze stolicy ma swoje dobre i złe strony. Plusem na pewno jest to, że mamy większą bazę potencjalnych kibiców i sponsorów. W Lublanie żyje przecież około 300 tysięcy ludzi. Trudno jest jednak namówić na żużel ludzi z nowoczesnego, dynamicznie rozwijającego się miasta, gdzie jest wiele rzeczy do roboty. W Lublanie organizowanych jest wiele rozgrywek sportowych, są koncerty, festiwale, kluby nocne itd. Ludzie tutaj mają wiele różnych rozrywek. Czujemy, że w Lublanie trzeba zmodernizować nasz ośrodek, aby stworzyć dogodne warunki dla rozwoju młodych talentów. Tutaj dojrzewały przecież kariery żużlowe Ferjana, czy Zagara. Myślę, że jesteśmy modelem dla innych klubów żużlowych ze Słowenii, jak wychować dobrych zawodników mając ograniczone środki. Nie mamy tych środków zbyt wiele, a także nie mamy zbyt wielu szans na organizowanie treningów na torze żużlowym w Lublanie. Mamy jednak dobre podejście, dobrego trenera i uważam, że możemy kontynuować wychowywanie dobrych żużlowców.
W ostatnim czasie coraz lepiej zaczęli jeździć Chorwaci. Jak się na to zapatrujecie? Wzrost poziomu żużla w Chorwacji pomoże poprawić stan tego sportu w Słowenii?
- Wraz z sąsiadującymi z nami państwami pracujemy wspólnie, aby ożywić żużel w tym regionie. Pracowaliśmy z sukcesami z Chorwatami od wielu lat. 10-15 lat temu, gdy zaczęliśmy organizować Mistrzostwa Słowenii, zaczęliśmy zapraszać chorwackich zawodników, aby obsady turniejów były pełne. Wtedy brakowało nam zawodników. W ostatnich latach przekształciło się to w ściślejszą współpracę. Mamy wspólne turnieje indywidualne, młodzieżowe, czy też drużynowe. Ta współpraca odnosi duży sukces. Jest więcej turniejów dla słoweńskich zawodników, którzy mają więcej okazji do startów z żużlowcami będącymi na podobnym poziomie. Nie ma wątpliwości, że Słowenia dużo korzysta na tej współpracy i liczę, że będzie ona kontynuowana na kolejne lata. Patrzymy z ogromnym respektem na progres, jaki notuje klub Zvonko Pavlicia, SK Unia. Jest to znakomicie zorganizowany klub, który w tym roku będzie organizował rundę Grand Prix. W Chorwacji muszą jednak włożyć więcej wysiłku w rozwój własnych zawodników. Mają tam wielkie talenty w postaci Juricy Pavlicia i Dino Kovacicia, jednak łącznie mają w tym momencie zaledwie około pięciu żużlowców.
Czy dobre występy Mateja Zagara i Mateja Ferjana na arenie międzynarodowej sprawiły, że wszyscy Słoweńcy wiedzą co to jest żużel?
- Byłbym zbytnim optymistą gdybym powiedział, że wszyscy Słoweńcy wiedzą czym jest żużel. Ferjan i Zagar bez wątpienia jednak pomogli w tym, że więcej ludzi interesuje się tym sportem. Popularność żużla w porównaniu do innych sportów w Słowenii nie jest jednak duża. Jest to związane z miejscem żużla w największych krajowych mediach. Telewizja Publiczna, stacje radiowe i największe gazety codzienne informują o żużlu tylko w wypadku dobrych rezultatów naszych zawodników, lub gdy są organizowane duże turnieje w Słowenii. Gdy Ferjan i Zagar zdobywali medale w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, czy też kwalifikowali się do Grand Prix, to o żużlu mówiło się w najlepszym czasie antenowym i zainteresowały się nim najważniejsze media. To momenty, w których ludzie uczą się tego, czym jest speedway. Dziękuję Ferjanowi i Zagarowi za to, że dzięki nim łatwiej jest znaleźć miejsce w czasie antenowym. To bardzo ważne, gdyż dzięki temu łatwiej jest zawodnikom, czy klubom znaleźć sponsorów.
W Polsce kilka razy więcej kibiców przychodzi na rozgrywki ligowe, niż na turnieje indywidualne. U was ligi nie ma, a patrząc na to, że w I rundzie młodzieżowych mistrzostw Słowenii, Chorwacji i Węgier wystartowało 12 juniorów ze Słowenii, zawodników nie brakuje. Nie myśleliście nad powołaniem ligi?
- U nas nigdy nie była zorganizowana prawdziwa liga żużlowa, jaką znamy z Polski, Anglii, czy Szwecji. W ostatnich latach organizowaliśmy drużynowe rozgrywki w różnych formach. Czasem były to potyczki klubów, czasami drużyn narodowych z Węgrami, czy też Austriakami. Te zawody cieszyły się zawsze większym zainteresowaniem publiczności szczególnie, gdy występowali w nich najlepsi nasi zawodnicy. Kilka lat temu zaczęliśmy myśleć o prawdziwej lidze. Za powołaniem ligi jest wiele argumentów. Jak już wspomniałeś, mamy wielu młodych zawodników i trzeba dać im szanse rozwoju. Liga mogłaby być dla nich świetną motywacją do rozwoju karier. Jeśli udałoby się nakłonić do startu w tej lidze najlepszych zawodników z okolicy, dodałoby się naszych juniorów, to moglibyśmy stworzyć naprawdę silną ligę.
Jeśli nie własna liga, to nie myśleliście o dołączeniu do ligi włoskiej? Terenzano, Montello, Lonigo i Castelletto di Branduzzo znajdują się w północnej części tego kraju, a gdyby dołączyły do tej ligi drużyny z Ljubljany, Krsko, Lendavy, Gorican i na przykład zespół złożony z Austriaków, rywalizacja mogłaby wyglądać całkiem ciekawie, a liga byłaby dosyć rozwinięta...
- Jak już wspomniałem w poprzedniej odpowiedzi myślimy o lidze. Nie myślimy o przyłączeniu do włoskiej ligi, a o stworzeniu rozgrywek centralnej ligi europejskiej. W ostatnim roku startowaliśmy w drużynowym pucharze i można to uważać za mały start do stworzenia ligi. W ostatnim sezonie Słoweńcy i Chorwaci startowali w meczach przeciwko sobie, teraz dołączyli do nas Czesi. Startujemy w formie ligowej, z siedmioma zawodnikami w składzie i 15 biegami. Nie można tego jednak nazwać ligą. Chcielibyśmy zachęcić w przyszłości więcej drużyn do tego typu zawodów, aby rozwinąć tą rywalizację. Zainteresowanie wykazali już Węgrzy, do tego mógłby dołączyć zespół z Włoch, czy też z południowych Niemiec. Dołączyć mógłby też zespół z Austrii, gdyby sytuacja w austriackim żużlu się poprawiła.
Na czym polega rola słoweńskich klubów, jeśli chodzi o rozwój żużla w tym państwie? Jest to tylko zarządzanie torem i organizacja imprez, czy coś jeszcze?
- Muszę powiedzieć, że filozofia funkcjonowania klubu AMTK Lublana taka nie jest. Nie jesteśmy klubem, który tylko organizuje turnieje ale też klubem, który troszczy się o rozwój zawodników. Nie organizujemy zbyt wielu zawodów w Lublanie, ale naszym głównym celem jest pomoc naszym zawodnikom w poczynieniu postępów i wykorzystania ich potencjału. W ten sposób mogą się rozwinąć do poziomu międzynarodowego, dzięki czemu mogą zarobić pieniądze na życie. Nie mamy jednak zbyt wielu sponsorów, dlatego wszystko jest bardzo ograniczone. Mocno musimy zastanawiać się na co wydać nasze pieniądze. Zadecydowaliśmy, że zainwestujemy pieniądze w rozwój zawodników. Robimy to i dzięki temu rezultaty naszych zawodników są coraz lepsze.
Jak wygląda szkolenie młodych zawodników w Lublanie? Kto się tym zajmuje? Jak często są treningi?
- Szkolenie w Lublanie jest prawdopodobnie najlepsze w Słowenii. Mocno wierzę, że jest ono dobre i organizacja treningów przez AMTK pomaga w odnoszeniu sukcesów słoweńskiego żużla w ostatniej historii. Mamy niestety problemy związane z tym, że nasz stadion znajduje się w środku części mieszkalnej miasta i mamy kłopoty z ludźmi mieszkającymi w otoczeniu stadionu. Możemy przez to organizować treningi tylko raz w tygodniu (zazwyczaj w czwartki), przez około dwie godziny. Mimo tych problemów w ostatnich latach wychowaliśmy wielu dobrych zawodników takich, jak Ferjana, Zagara, Kolenkę, czy też Gregorica. Nasi żużlowcy zdobyli 17 z 18 tytułów Indywidualnego Mistrza Słowenii, a jako drużyna zdobyliśmy 15 z 18 mistrzostw kraju. Rozwój młodych zawodników nie byłby możliwy bez naszego doświadczonego trenera, Franci Kalina i drużyny, która pomaga mu organizować treningi w każdym tygodniu. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ilości zawodników w Lublanie, która wzrasta. Matej Zagar, Maks Gregoric, Ales Kraljic, czy Matic Voldrih to prawdopodobnie najbardziej znani szerszej żużlowej publiczności zawodnicy. Mamy jednak więcej utalentowanych zawodników. Nejc Malesic to nasz najlepszy młody zawodnik, który w tym sezonie wystąpi we wszystkich światowych i europejskich rundach mistrzowskich dla juniorów. Beno Lipnik to natomiast były mistrz Słowenii w skuterach, który notuje coraz większy progres w żużlu. Poza nim startuje jego młodszy brat Maks i Jernej Pecnik, którzy będą reprezentować barwy klubu w Mistrzostwach Słowenii. Szkolimy też dwóch zawodników - Aljaza bana i Nika Zupancicia, którzy stawiają aktualnie pierwsze kroki na żużlu.
Ile turniejów w tym roku zamierzacie zorganizować dla fanów żużla?
- Podobnie do ostatnich lat, zorganizujemy w tym roku w Lublanie trzy turnieje. Będzie to jedna runda Indywidualnych Mistrzostw Słowenii, jedna runda Młodzieżowych Mistrzostw Słowenii i półfinał Indywidualnych Mistrzostw Europy, który odbędzie się 19 czerwca. Liczba turniejów jest związana z formatem rozgrywek narodowych. Turnieje te są rozdzielone na wszystkie trzy kluby w Słowenii. Dodatkowo corocznie organizujemy jedną rundę światowych, lub europejskich turniejów każdego roku. Chcemy, aby było tego więcej, dlatego inwestujemy pieniądze w motocykle i inne wyposażenie żużlowców. Oczywiście gdy uda nam się rozwinąć rozgrywki ligowe, w Lublanie będzie organizowanych więcej zawodów.
Słoweński żużel aktualnie czyni postępy, czy wręcz przeciwnie?
- Uważam, że notujemy postępy. Matej Zagar jest ciągle jednym z najlepszych zawodników na świecie i liczę, że powróci do cyklu Grand Prix, nasza reprezentacja zakwalifikowała się do Drużynowego Pucharu Świata i w ubiegłym sezonie ukończyła te zawody na siódmej pozycji, co jest najlepszym wynikiem Słowenii w historii, dodatkowo jest coraz więcej żużlowców w Słowenii. Jeszcze niedawno mieliśmy ich tylko około dziesięciu, a w tym roku ich liczba wzrosła do osiemnastu. Budujący jest też fakt, że wśród nich znajduje się 12 juniorów. To pokazuje jaki jest potencjał słoweńskiego żużla. Nawet jeśli nie staną się oni światowymi gwiazdami, będzie łatwiej pracować z większą bazą zawodników.
Którzy z młodych Słoweńców mają szansę osiągnąć tyle, co choćby Matej Zagar?
- Nie chciałbym wywierać presji na młodych zawodnikach porównywaniami z Matejem Zagarem. Zagar, to ogromny talent, inteligentny chłopak, który mocno pracował, aby dołączyć do grona najlepszych zawodników na świecie. Trudno będzie słoweńskim zawodnikom powtórzyć jego osiągnięcia. Mamy trochę utalentowanych żużlowców w Słowenii, ale czeka ich jeszcze dużo pracy. Muszą skupić się na żużlu w stu procentach, aby speedway stał się dla nich ważniejszy od czegokolwiek innego. Wtedy będzie można myśleć o tym, aby rozwinęli się do poziomu Zagara.